Apple

Apple odleciało. Przychody w dół, akcje w dół, a winy dopatrują się w… taniej wymianie baterii

Kamil Świtalski
Apple odleciało. Przychody w dół, akcje w dół, a winy dopatrują się w… taniej wymianie baterii
Reklama

Ostatni kwartał okazał się nie być dla Apple tak owocnym, jak liczyli. W swoim liście do akcjonariuszy Tim Cook upatruje się problemów m.in. w programie tańszej wymiany baterii.

Mimo całej mojej sympatii do Apple i ich produktów, czasami czytając wiadomości na temat firmy... ręce mi opadają. Tak było kilka tygodni temu, kiedy Tim Cook usprawiedliwiał kosmicznie wysokie ceny nowych iPhone'ów (zobacz: Słucham Tima Cooka usprawiedliwiającego ceny nowych iPhone’ów i… nie wierzę). Tak jest i dziś, kiedy sprzedaż słuchawek Apple nie wygląda tak imponująco, jak firma to sobie założyła. Braki, z porównaniem do ich przewidywań, są spore — bo mowa tu o 9 miliardach dolarów w skarbonce mniej. No cóż, zdarza się — niemniej powód w którym firma upatruje się problemów związanych ze zbyt małym zainteresowaniem... jest co najmniej kuriozalny.

Reklama


Za gorszą sprzedaż iPhone'ów Apple obwinia... swój najlepszy program od kiedy pamiętam!

Prawdopodobnie doskonale pamiętacie zeszłoroczną aferkę, kiedy to odkryto że iPhone'y na starych, zużytych, bateriach spowalniają i działają dużo gorzej. Odbiła się ona szerokim echem, tłumaczenia firmy były, delikatnie mówiąc, niewystarczające i dziecinne. W Stanach Zjednoczonych posypały się pozwy, a na całym świecie ruszył program tańszej wymiany baterii — w oficjalnych serwisach można było wymiany dokonać za pół ceny. A skoro już można było mieć oryginalny akumulator zamienny za pół darmo — to nie trzeba było nikogo specjalnie długo namawiać. Ludzie tłumnie ruszyli to uczynić, bo warto. Zmiana ta zapewniła drugie życie leciwym już modelom — bo nagle przyspieszyły i zaczęły działać jak należy. Problem jednak polega na tym, że skoro wszystko działa świetnie, to po co kombinować i przesiadać się na nowszy model?


No właśnie — nie warto. Rewolucji — brak. iPhone 7 na najnowszym iOS śmiga jak szalony i jeżeli ktoś nie ma ciśnienia na najnowsze bajery, to prawdopodobnie ani X, ani tegoroczne modele niespecjalnie go obejdą. Zamiast wydawać kilka tysięcy złotych na nowy telefon — łatwiej było wydać niewiele ponad stówkę na nową baterię, która doda odrobinę mocy staremu modelowi. A przy okazji pomoże się pozbyć problemu ze zbyt krótkim czasem pracy, wiadomo.

Akcje Apple spadły o 7,5%

Nie poznaliśmy jeszcze dokładnych liczb związanych z ostatnim kwartałem — i już się to nie zmieni, bo jesienią firma zapowiedziała, że nie będzie więcej chwalić się tym, ile sztuk urządzeń sprzedała. Niemniej dość mocno bawi mnie to, gdzie firma doszukuje się problemów. Jasne, pewne jakiś (niewielki) procent faktycznie nie zdecydował się na upgrade ze względu na nową baterię i to, że wszystko śmiga jak należy. Ale nie jest tajemnicą, że sprzedaż w Chinach nie jest tak imponująca, jak kilka lat temu. Apple ostatnio staje się nudne, a chińska konkurencja nie śpi i... wykonuje kawał znakomitej roboty, przez co szturmem zdobywają rynek. Nie tylko w Państwie Środka. Apple dopatruje się jednak problemów w tamtejszych problemach gospodarczych. O dziwo — Polska w tym zestawieniu wypada wyjątkowo pozytywnie, zostaliśmy wymienieni wśród krajów, w których... udało się pobić rekordy!


Finansowo z perspektywy Apple sprawy nie wyglądają kolorowo. A przynajmniej nie tak kolorowo, jakby tego oczekiwali. Niemniej sam jestem zdziwiony, że dotarcie do tej ściany trwało aż tak długo: od dawna firma nie zaskoczyła nas czymś "wow". Kolejne rewolucje produktów w ich portfolio często postrzegane są jako regres (ot, jak chociażby wykastrowanie komputerów z całego zestawu złącz), a konkurencja nie śpi. I serwuje fantastyczne alternatywy, które nierzadko bywają o wiele tańsze — gigant z Cupertino już dawno zapomniał o jakichkolwiek limitach i narzuca ceny, jakie mu się zamarzą. Może jednak poszli o krok za daleko, skoro wymiana baterii okazała się masowo dla użytkowników lepszą alternatywą, aniżeli upgrade?

Reklama

Źródło

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama