Ćwierć biliona dolarów albo bilion złotych, jeśli ktoś woli operować polską walutą - tyle na swoich kontach zgromadziła korporacja Apple. Porażająca suma, która... czeka. Na co? Oto jest pytanie, a zadają je sobie inwestorzy, akcjonariusze, analitycy, przedstawiciele mediów, konkurencja i partnerzy amerykańskiej firmy. Niektórzy widzą w tym szansę na przejęcia. Duże przejęcia. Ale czy gigant z Cupertino będzie wydawał miliardy na znane marki?
Apple ma ponad ćwierć biliona dolarów. Za tę kasę kupi Teslę, Netfliksa i Electronic Arts?
Apple w ubiegłym tygodniu opublikowało raport kwartalny za pierwsze trzy miesiące tego roku. Były wielkie niespodzianki? Nieszczególnie. Największym filarem pozostaje iPhone (sprzedano ponad 50 mln egzemplarzy smartfonu), spada sprzedaż tabletów, ale rosną wpływy z usług - piszemy o tym od dawna i niewiele się zmienia. Przychody? Fenomenalne, prawie 53 mld dolarów. Zyski? Świetne: ponad 11 mld dolarów. W obu przypadkach wzrosty w porównaniu z analogicznym okresem roku 2016. Co prawda po firmie spodziewano się jeszcze lepszych wyników, ale to "rozczarowanie" raczej jej nie zaszkodzi. Zwłaszcza, że ostatnio uwagę przyciąga nie tyle raport kwartalny, co majątek Apple.
Firma ma już na kontach ponad ćwierć biliona dolarów. Nie jest to błąd w tłumaczeniu: zebrali ponad 250 mld dolarów. Olbrzymie pieniądze, które porównuje się z kapitalizacjami innych gigantów, z PKB czy rezerwami finansowymi państw. Bo nie z majątkami innych firm - te są zazwyczaj zbyt skromne. Wielka kasa i... wielka niewiadoma. Coraz częściej słychać jedno pytanie: co Apple zrobi z tymi miliardami? Na razie lwia część środków ulokowana jest poza USA. Czy to jakoś wpływa na decyzje firmy i czy sytuacja zacznie się rozkręcać, gdy zmieni się prawo i firma ewentualnie przetransferuje środki do Stanów Zjednoczonych? Czy góra pieniędzy będzie tylko pęcznieć czy też Apple zacznie je rozdawać w ramach dywidendy? A może weźmie się na poważnie za przejęcia? To oczywiście jeden z ciekawszych wątków, kwestia, która wywołuje spore emocje.
O ewentualnych przejęciach niewielkich partnerów pisałem jakiś czas temu, lecz rynek wolałby coś większego, głośną transakcję za miliardy dolarów. Dziesiątki miliardów dolarów. Do tej pory największym zakupem było Beats i wydano na ten cel "zaledwie" 3 mld. Za spekulacje wzięli się jednak spece z Citigroup - stworzyli listę 7 firm, którymi może być zainteresowane Apple. Co znajdziemy w zestawieniu? Activision Blizzard, Electronic Arts, Take Two Interactive Software, Hulu, Netflix, Tesla, Disney - intrygujące zestawienie. Intrygujące i chyba... pozbawione sensu.
Pamiętam, że kiedyś trafiłem na zestawienie propozycji zakupowych towarzyszących jakiejś wielkiej kumulacji w loterii, Autor stwierdził, że zwycięzca mógłby zbudować/kupić zderzacz hadronów. Czytelnicy pytali: po co komu zderzacz hadronów? Podobnie jest z przywołaną listą: po co Apple korporacje Disney albo EA? Wydaje się mało prawdopodobne by firma z Cupertino rozwijała się w kierunku tworzenia gier. Potentat medialny? Niby ciekawe, ale Apple pewnie doszłoby do wniosku, że samo zrobi to lepiej i taniej, połykanie takich molochów może być bardzo niebezpieczne. Serwisy streamingu wideo? Fajny pomysł, ale znowu: Tim Cook i spółka stwierdzą pewnie, że zrobią to sami. A nawet gdyby kupili jednego z tych graczy, to na kontach zostanie fortuna...
Jest jeszcze Tesla, która ostatnio mocno podrożała. Niby mówi się o wejściu Apple na rynek motoryzacyjny, lecz trwa to od lat, a póki co efektów brak. Nie brakuje głosów, że firmy są do siebie podobne, że Musk to kolejny Jobs, że mają swoich "wyznawców", że przewodzą rewolucji. Nawet w kwestiach ochrony środowiska jest im coraz bardziej po drodze. Tyle, że ewentualny mariaż bardziej chyba rozpala wyobraźnię mediów i fanów korporacji, niż decydentów tych podmiotów. Przyznam, że ciężko mi sobie teraz wyobrazić przejęcie którejkolwiek ze wspomnianych firm.
Im dłużej zastanawiam się nad tym, kogo Apple mogłoby kupić za swoje miliardy, tym bardziej dochodzę do wniosku, że... firma nie musi wykonywać takich ruchów. Microsoft, HP czy Toshiba są dowodami na to, że wielkie przejęcia to czasem pieniądze spektakularnie wyrzucone w błoto. Jeżeli Apple nie ma potrzeb zakupowych, nie dostrzega sensu w wydawaniu 5, 10 czy 25 mld dolarów na zakup jakiegoś biznesu, to po co to wymuszać kolejnymi pytaniami o przejęcia? Mają wydawać kasę tylko po to, by posiadać mniej na kontach? Niech już lepiej budują kolejne siedziby, bo to ciekawe obiekty.
Zakładam, ze konta będą po prostu puchły. Dzięki temu gracz zapewni sobie spokojną starość, o czym mówił Steve Wozniak. Gdy produkty będą się cieszyły mniejszym wzięciem, może przyjdzie czas zakupów, zacznie się inwestowanie i dojdzie do przejmowania na wielką skalę. Ciekawe, ile firma będzie miała wówczas na kontach...?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu