Apple odświeżyło najtańszego iPada, i nie dość, że nie jest już świeży to przestał też być tani. Kto go teraz kupi? Pewnie nikt, bo taki wydatek nie ma sensu, kupujcie 9. generację, póki jest jeszcze dostępna.
Wiedziałem, że tak będzie
Po premierze smartfonów iPhone 14 i cenach jakie zafundowało nam Apple, byłem niemal pewny, że z tabletami zrobią to samo. Niestety nie doceniłem rozmachu koncernu z Cupertino, który postanowił praktycznie zaorać sprzedaż taniego iPada. I nie mówię tego z wyrzutem. Po przeciekach dotyczących wyglądu nowego, podstawowego iPada byłem pewny, że cena nie będzie niska. Dlatego miesiąc temu kupiłem iPada 9. generacji, który zastąpił wysłużonego iPada Air 1. generacji. Tak, po 9 latach była już najwyższa pora wymienić jeden z najlepszych tabletów Apple na nowszy model. I podejrzewam, że 9. generacja z procesorem Apple A13 Bionic z powodzeniem wystarczy mi na kolejne 5-6 lat. Z finansowego punktu widzenia była to bardzo dobra decyzja.
Dzisiaj za podstawowego iPada 9. generacji z 64 GB pamięci trzeba zapłacić w sklepie Apple dokładnie 2149 złotych, o 450 złotych więcej niż jeszcze 2 dni temu. W tym samym czasie na polskim Amazonie ten sam model można kupić za 1549 PLN, czyli 600 PLN taniej. Nic dziwnego, że w kategorii "Tablety" jest obecnie na pierwszym miejscu listy bestsellerów, wraz z wersją z wbudowanym modemem LTE, która kosztuje 2159 PLN. Obawiam się, że to ostatnie dni kiedy tablety Apple można kupić w przyzwoitej cenie. Za kilka tygodni sytuacja pewnie się zmieni, tak samo jak miało to miejsce z cenami iPhone 13, którego też zresztą kupiłem w dniu premiery iPhone 14 i do dzisiaj już do takiej ceny nie wrócił.
Paradoksalnie to pewnie bardzo dobra wiadomość dla producentów tabletów z Androidem. Jeśli Google wyceni Pixel Tablet tak samo dobrze jak smartfony z tej serii, to będzie miał szansę przejąć sporą rynkową niszę, która powstanie po tym jak iPad 9. generacji zniknie z rynku. Samsung czy Xiaomi też pewnie odnotują lepsze wyniki, bo jeśli do tej pory ciężko było uzasadnić zakup ich tabletu, tak teraz będą wypadać znacznie bardziej atrakcyjnie. Szczególnie jeśli Google faktycznie przyłoży się do przygotowania aplikacji dedykowanych tabletom. Jak wielka jest to nisza przekonamy się pewnie po wynikach Apple w 4. kwartale 2022 roku, obstawiam, że segment tabletów mocno straci.
Apple serwuje odgrzewany kotlet
iPad 10. generacji to odgrzewany kotlet, Apple wzięło iPada Air 4. generacji, przełożyło kamerkę do wideo rozmów na dłuższy bok obudowy i pomalowało obudowę na nowe kolorki. Niskim kosztem uzyskano zatem całkiem nowy model, który byłby świetny, gdyby kosztował 2000 złotych. Za 2899 złotych to kompletny żart i nie ratuje go nawet fakt, że iPad Air 5. generacji z procesorem M1 kosztuje już bliżej 4000 złotych. Siłą podstawowego iPada była jego cena powiązana z wydajnym procesorem oraz długim wsparciem aktualizacjami systemu. Teraz ta cena nie jest już żadnym argumentem, a fakt, że mamy nieco większy laminowany ekran to żadna wymówka. Mam w domu iPada Air 4. generacji i jestem zdania, że jego zakup nie miał większego sensu. Dla tych 0,7 cala przekątnej i nieco ładniejszej obudowy nie warto dopłacać ponad 1000 złotych.
Obstawiam, że wiele osób będzie podobnego zdania i to nie tylko w Polsce. Podstawowy iPad wyraźnie podrożał też w USA, cena wzrosła o 36% z 329 do 449 USD i Amerykanie to zauważyli. Nowy model został chłodno przyjęty i wcale się temu nie dziwie. W czasach gdy w oczy zagląda nam gospodarcza recesja, a ceny podstawowych dóbr ciągle rosną, nikt nie będzie myślał o kupowanie podstawowego iPada za niemal 3000 złotych. Szkoda, bo nadal uważam, że Steve Jobs miał doskonały pomysł i stworzył świetny segment produktów, ale Tim Cook jedną biznesową decyzją właśnie go zaorał.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu