I znowu wszyscy byli zawiedzeni. Multum głosów, że iPhone 5 do niczego się nie nadaje, bo większy ekran i LTE to tylko drobne udogodnienia. Apple "się...
I znowu wszyscy byli zawiedzeni. Multum głosów, że iPhone 5 do niczego się nie nadaje, bo większy ekran i LTE to tylko drobne udogodnienia. Apple "się skończył", teraz odcina tylko kupony od dawnej świetności. Nic bardziej błędnego, proszę Państwa. Poczekajcie tylko na słupki sprzedaży najnowszego smartfona firmy z Cupertino. Tak naprawdę Apple nie potrzebuje wcale rewolucji.
Zdaniem Jacka Artymiaka Apple skończył z innowacyjnością i teraz pałeczkę lidera niesie Amazon z jego niesamowitą usługą Whispersync for Voice. Z całym szacunkiem, ale jakoś wcale nie uważam, a jestem w miarę zadowolonym posiadaczem Kindle Touch, że molom książkowym do szczęścia brakuje możliwości słuchania audiobooka. Prawdę mówiąc wolałbym, aby Amazon udostępnił wirtualnego lektora z obsługą języka polskiego.
X-Ray to fajny pomysł, ale znowu - przecież te same informacje jesteśmy w stanie zdobyć uruchamiając wyszukiwarkę w tablecie czy komputerze. Jak ktoś ironicznie - i moim zdaniem trafnie - podsumował - "No tak, 2 funkcje od Amazon i Apple już leży."
Amazonowi oczywiście nie odmawiam innowacyjności, mam jednak wrażenie, że firma nadal walczy o klienta w trochę innej klasie niż Apple. Owszem, ich drogi coraz częściej się przecinają, ale nadal sporo brakuje, abyśmy mogli zestawiać ze sobą obie firmy - jak na przykład Apple i Samsunga.
O ile jednak Jacek wysunął kilka ciekawych tez, zupełnym bujaniem w obłokach jest dla mnie wypowiedź Jakuba Kralka z Spider'seweba. Zdaniem Kralka po śmierci Jobsa, który "dyktował firmie nad czym ma myśleć, a potem sam zastanawiał się jak to społeczeństwu sprzedać", Apple jest już tylko na równi pochyłej i nic dobrego nie osiągnie.
Okazuje się, że ostatni rok w Cupertino był pasmem samych porażek. "Od tamtego czasu Tim Cook i jego pracownicy prezentowali nowego iPada, kilka nowych notebooków czy wreszcie wczoraj pokazali światu iPhone’a 5. Za każdym razem jednak przyjęcie było – jak na Apple – nad wyraz sceptyczne." Pewnie, byle dziecko potrafiłoby zrobić kilka notebooków i iPada.
Twórcy tekstu "iPhone 5 potwierdza moją teorię o sile lidera" polecam dwie lektury, zanim będzie ferował wyroki na temat przyszłości Apple'a. Pierwszy - biografia Steve'a Jobsa, a drugi - obserwowanie sprzedaży iPhone'a 5.
Jobs był człowiekiem z wizją i to trzeba mu oddać. Ale to nie on złożył do kupy iPhone'a czy iPada. To nie on zaprojektował iMaki, nie on wpadł na pomysł, aby do iPhone'a dodać Siri. Zrobił to jego zespół, w ostatnich miesiącach życia Jobsa niekiedy bez jego wiedzy. Tak więc stawianie tezy, że sukces Apple'a był tylko i wyłącznie sukcesem jednego człowieka jest po prostu nieprawdziwe.
Druga sprawa to sprzedaż. Gdyby prawdą było to, co pisze Kralka, Apple powinien nieuchronnie zmierzać ku finansowej stagnacji, albo wręcz zacząć tracić na wartości. Tymczasem firma radzi sobie jeszcze lepiej niż za życia Jobsa. Zyskuje siłą rozpędu? No to popatrzcie na sprzedaż iPhone'a 5. Rusza w najbliższy piątek. Wyprzedaż smartfona zakończyła się zaraz po jej rozpoczęciu, a Apple został rozniesiony przez liczbę zamówień telefonu.
Ale pewnie, najłatwiej jest narzekać, że nie było "one more thing", że iPhone 5 nie ma "tego czegoś" i tak dalej. Jasne, mamy prawo do oczekiwań. Patrząc jednak ze strony Apple'a - nie jest to konieczne. Firma potrzebuje ewolucji, a nie rewolucji. Dlatego nie musi jak Nokia prezentować bezprzewodowego ładowania, ani stawać na głowie. Prawda jest taka, że - na razie - Apple radzi sobie świetnie bez tego typu wodotrysków. Jak długo to potrwa, nie wiem, w każdym razie rozpowszechniane w sieci pogłoski o rychłej śmierci giganta z Cupertino są mocno przesadzone.
Grafika: Cheezburger, Apple
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu