Po sukcesie kasowym filmu „F1”, Apple kuje żelazo póki gorące. Firma z Cupertino chce, by na jej platformie Apple TV+ pojawiłī się transmisje z wyścigów Formuły 1.

„F1”, czyli najnowszy film od Apple trafił do kin zaledwie kilkanaście dni temu, ale już teraz można mówić o sporym sukcesie. W zaledwie 10 dni udało mu się zarobić prawie 300 mln dolarów, z czego połowa tej kwoty została osiągnięta w trakcie premierowego weekendu, co jednocześnie pobiło wynik „Czasu krwawego księżyca”, czyli innego, kinowego sukcesu Apple, który na srebrnym ekranie zadebiutował w październiku 2023 r.
„F1: Film” bo tak brzmi pełny tytuł produkcji w reżyserii Josepha Kosinskiego, to historia emerytowanej gwiazdy Formuły 1, która powraca do sportu, by pomóc zmagającej się z dużymi trudnościami ekipie, w której gwiazdą jest młody kierowca:
Wyścigowa legenda Sonny Hayes daje się namówić na powrót z emerytury, żeby poprowadzić zmagający się z problemami zespół Formuły 1 i zostać mentorem młodego mistrza kierownicy. Przy okazji dostaje szansę, by raz jeszcze stanąć na szczycie.
Na ekranie możemy zobaczyć Brada Pitta, Damsona Idrisa, czy Kerry Condon. Za produkcję odpowiada Jerry Bruckheimer, który wspólnie z Kosinskim współpracowali wcześniej na planie "Top Gun: Maverick".
Od kinowego sukcesu po transmisje w Apple TV+. Formuła 1 ma trafi pod nowe skrzydła?
Sukces „F1” jest murowany i Apple doskonale to wie. Formuła 1 ma być dla firmy smakowitym kąskiem, gdyż właśnie pojawiły się informacje sugerujące, że gigant z Cupertino zainteresowany jest nabyciem praw do transmisji wyścigów. To nie pierwsze takie przedsięwzięcie sportowe firmy, gdyż już teraz Apple TV+ jest domem dla "Friday Night Baseball”, "Sunday Night Soccer” oraz Major League Soccer (w ramach MLS Season Pass). Apple, o prawa do transmisji wyścigów F1, konkurować będzie z kanałem sportowym ESPN, który należy do Disneya. To właśnie tutaj amerykańscy fani tego sportu od lat mogą śledzić poczynania ich ulubionych kierowców.
Jak informuje Financial Times, ESPN ma płacić ok. 85 mln dolarów rocznie za prawa do transmisji, jednak zdaniem ekspertów, na których powołuje się serwis, w tym roku wartość praw do nadawania wyścigów może mocno wzrosnąć. To efekt popularności kinowego „F1” od Apple oraz serialu dokumentalnego „Drive to Survive”, który dostępny jest na Netfliksie. Liberty Media, które jest właścicielem Formuły 1 liczy, że sportem tym zaczną interesować się kolejne grupy odbiorców. I z pewnością firma będzie zainteresowana rozmowami na temat ewentualnych, wyższych kwot, które będą musieli wyłożyć na stół przyszli potencjalni partnerzy.
Financial Times, powołując się na ekspertów z firmy City, podaje, że wartość kolejnej licencji na transmisję wyścigów F1 w USA może przekraczać 121 mln dolarów rocznie. Estymacje te miały pojawić się jeszcze przed premierą „F1”, co jasno może wskazywać, że kwota ta pójdzie w górę. Czy Disney (ESPN) będzie chciało zapłacić więcej, by zatrzymać prawa do pokazywania na swoich kanałach zmagań kierowców? Na ten moment trudno o jednoznaczną odpowiedź. Wiadomo na natomiast, że Apple ma głębokie kieszenie wypełnione milionami, których nie będzie się bało użyć, jeśli tylko dostrzeże potencjał drzemiący w takiej licencji. A patrząc na kasowy sukces „F1” można śmiało powiedzieć, że potencjał jest ogromny.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu