Google

Apple mnie rozbawiło, Google próbowało wykończyć

Maciej Sikorski
Apple mnie rozbawiło, Google próbowało wykończyć
16

Mieliśmy już Wujka Google, mieliśmy Wujka Samo Zło, dzisiaj poznałem Wujka Samo Zło Google. Internetowy gigant zaserwował prezentację, która wbiła w fotel. Oznacza to, że gdybym miał wygodny, duży i miękki fotel, to bym się w nim wygodnie ułożył i zasnął. Ja rozumiem, że firma nie chciała urządzać t...

Mieliśmy już Wujka Google, mieliśmy Wujka Samo Zło, dzisiaj poznałem Wujka Samo Zło Google. Internetowy gigant zaserwował prezentację, która wbiła w fotel. Oznacza to, że gdybym miał wygodny, duży i miękki fotel, to bym się w nim wygodnie ułożył i zasnął. Ja rozumiem, że firma nie chciała urządzać takich igrzysk, jakie pokazało ostatnio Apple, ale... No są pewne granice - gigant z Mountain View przygotował materiał, który naukowcy będą mogli wykorzystywać w klinikach snu.

Jest dywersyfikacja, jest dobrze

Wiecie pewnie, że w Dolinie Krzemowej trwa wyścig na dywersyfikację. Nie chodzi jednak o różnorodność oferty, a o odsetek kobiet i ras innych niż biała w firmie. Sprawa wcale nie jest błaha, korporacje przygotowują specjalne raporty dotyczące tej kwestii. Po konferencji Apple czytałem, że gigant z Cupertino nadal stawia na białych mężczyzn, bo to głównie oni pojawiali się na scenie podczas konferencji. Firma ma na tym polu sporo do zrobienia. A Google jest już krok dalej - dywersyfikacja bardziej zaawansowana. Mogę się mylić, ale na scenie pojawiło się chyba trzech panów z Indii, w tym CEO korporacji Sundar Pichai. Jestem ciekaw, czy media to odnotują i pochwalą Google? Ale przejdźmy do meritum.

Panie, patrz pan w stronę ludzi!

Pisałem, że konferencja Apple była nudna. Bo była. Dla mnie. Czyli dla człowieka, który każdego dnia czyta i pisze o IT. Dla osoby z zewnątrz, ale takiej, która jako tako odnajduje się w świecie nowych technologii, to mogło być jednak niezłe widowisko. Cały czas coś się działo, były filmy z hipnotyzerem Ivem, było budowanie napięcia, reakcje publiczności. No i był emejzing, duma (mocno akcentowana) z własnych produktów. Pisałem jakiś czas temu, że firmy niedługo zaczną sprzedawać bilety na takie pokazy. Igrzyska XXI wieku.

W przypadku Google zabrakło... wszystkiego. O Nexusach opowiadał Dave Burke, który... Nie, on nie opowiadał - on miał wzrok wbity w prompter i ciągle czytał. Z tego sprzętu korzysta wiele osób podczas prezentacji, ale zazwyczaj wygląda to inaczej, próbują to jakoś ukryć, widzowi wydaje się, że prowadzący do niech przemawia. Tutaj mieliśmy amatorkę, pracownik przeczytał szybko informację prasową, którą inni pracownicy roześlą do mediów. Gdyby nie dwie zapałki, którymi podpierałem powieki, pewnie odpadłbym w tym momencie. Gdzie się tak spieszyli? Gospodarz budynku zapowiedział, że wyłączy światło w sali o 19.30?

Za mało emejzingu

Nie sądziłem, że to napiszę, ale w tym pokazie brakował emejzingu. Zarzucamy Apple, że z tym przesadza, że opowiada o znanych już technologiach, komponentach i usługach tak, jak gdyby opisywało odbytą podróż na Marsa. Coraz częściej to razi - zwłaszcza osoby, które nie są zagorzałymi fanami firmy. Pamiętajmy jednak o jednym: tak nakręca się sprzedaż, tak buduje się markę produktu i mit korporacji. Google tego nie robi, co może się niektórym podobać, bo jest oszczędnie, prosto, bez "upiękrzaczy". Ale ostatecznie Google też musi sprzedać swój produkt. Deweloperów i osoby obeznane z tematem szczególnie zachęcać nie trzeba, lecz reszta klientów pewnie nie zostałaby kupiona takim pokazem. Tu nie było elementów "wow", teraz do pracy muszą się brać Huawei i LG, jeśli chcą, by smartfony cieszyły się powodzeniem.

Jeśli widownia nie reaguje żywiołowo ani razu, jeśli nie śmieje się z serwowanego żartu (może nie wiedzieli, że był żart), to coś idzie nie tak.

Inna sprawa, że ten pokaz został zakończony w jakiś dziwny sposób: tu jest Pixel, ciach, do widzenia. Impreza bez historii, ale też bez wyraźnego podsumowania i pożegnania, miałem wrażenie, że padł mi Internet i straciłem obraz. W tym miejscu dodam, że mogłem to oglądać bez szczególnego kombinowania, za pośrednictwem YouTube - Apple uczyniło pokaz mniej dostępnym, co dla mnie nadal jest niezrozumiałe (tak, wiem, że robią to od lat).

Microsoft jest moralnym zwycięzcą

Na temat nowych produktów więcej przeczytacie we wpisach kolegów z redakcji. Konrad stwierdził, że Chromecast Audio to fajna sprawa, ja nie jestem przekonany, czy będzie na to wielki popyt. Nowe Nexusy prezentują się nieźle, cena... w USA, z bonusami oferta jest dość ciekawa. Moją uwagę przykuł najbardziej Pixel. Z konkretnego powodu: kolejna po Apple firma potwierdziła, że Surface to był dobry pomysł, że hybryda to właściwa droga. Niestety dla Microsoftu, może się okazać, że ich sprzęt będzie się finalnie cieszył najmniejszym zainteresowaniem. Pozostaje moralne zwycięstwo...

Reasumując. Pokaz był rzeczowy, ale nudny do granic możliwości. I nie można stwierdzić, że to lepsze niż igrzyska Apple, bo Google funkcjonuje w określonej rzeczywistości i musi sprzedawać, być na topie, budować markę. To jest bardzo istotne, jeśli chce się ścigać z korporacją z Cupertino. Nie oczekuję show, nawet go nie chcę, ale między jedną skrajnością, a drugą jest spore pole do popisu. W przeszłości Google pokazywało, że potrafi, dzisiaj coś poszło źle.

PS Jeden z prowadzących reklamował firmę myPhone - nazwa padła ze sceny kilka razy ;)

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

GooglepremieraNexus