Co od zawsze wkurzało mnie w sprzętach Apple? Między innymi fakt, że jeżeli zapomnisz swojego "kabelka do ładowania", jesteś w czarnej... dziurze, bo substytut będzie ciężko znaleźć. Wszystko to dlatego, że Apple lubi iść pod prąd i tworzyć własne standardy, zamiast posiłkować się ogólnodostępnymi.
Lightning, który pojawił się w 2012 roku był sporym ułatwieniem dla użytkowników. Niewielki, dyskretny wręcz wtyk, a także brak konieczności każdorazowej oceny "czy dobrze wkładamy końcówkę do portu". Lightning rozwiązywało ten problem, bo jest on zwyczajnie dwustronny - tak jak USB-C. Tyle, że Lightning nie jest tak uniwersalny w kontekście wielu zastosowań. Aby w ramach portu Lightning podłączyć słuchawki, trzeba posłużyć się przejściówką. Innej opcji nie ma.
Bardzo bym chciał, żeby Apple poszło po rozum do głowy i zaczęło korzystać z ogólnodostępnych standardów. Ten przeciek wskazuje na rychły koniec Lightning
W sieci pojawiło się zdjęcie ładowarki Apple, która wykorzystuje standard USB-C. Oczywiście, nie wiadomo czy ten przeciek opiera się na prawdziwych informacjach, bierzmy więc pod uwagę, że sporo może się zmienić do premiery kolejnych iPhone'ów - to będzie mieć miejsce już w okolicach września. Eksperci sądzą, że Apple może zdecydować się zaimplementować port USB-C w kolejnej generacji telefonów, obok własnej technologii bezprzewodowego ładowania. Niewykluczone, że w ciągu najbliższych lat Apple zaskoczy nas ponownie i "ubije" kolejny port w swoim urządzeniu stawiając na telefon, który... portów w ogóle nie oferuje - wszystko miałoby odbywać się bezprzewodowo. O ile jestem fanem tego typu nowinek - lubię mieć wybór, albo coś w rodzaju "wyjścia awaryjnego" w niektórych sytuacjach.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu