Przybywa plotek na temat iPhone'a 8 (bezpieczniej napisać kolejnego iPhone'a - nie wiadomo, jak nazwie go firma). Jeśli wszystkie potwierdzą się jesienią tego roku, na rynek trafi fantastyczny sprzęt. Problem polega na tym, że spora część pogłosek serwowanych nam przed premierą nie sprawdza się. Pewnie podobnie będzie i tym razem. To jednak nie przeszkadza ludziom: ekscytują się media, ręce zacierają inwestorzy, cena akcji giganta z Cupertino rośnie.
Apple umacnia się na pozycji najdroższej korporacji świata - wczorajsze wzrosty ceny akcji sprawiły, że osiągnięto najlepszy wynik od blisko dwóch lat. Po kilku kwartałach ostrych spadków i kilku kolejnych odbudowywania pozycji, przyszedł czas na rekordową kapitalizację - Apple wyceniane jest teraz na ponad 700 mld dolarów. Słusznie? Cóż, to jest giełda, akcje kosztują tyle, ile są za nie skłonni zapłacić inwestorzy. Można przy tym założyć, że kapitalizacja Apple jeszcze wzrośnie. Co na to wpłynie?
Na wzrost ceny akcji z pewnością wpływ miał dobry raport kwartalny. Apple co prawda informowało o pogarszającej się sprzedaży iPada czy stagnacji na rynku PC, ale nastąpiło odbicie na rynku smartfonów, wyniki mocno podkręciły usługi. A to z tymi segmentami korporacja wiąże swoja przyszłość. Przynajmniej tę najbliższą. Konrad pisał o tym, że amerykański gigant będzie tworzył własne treści. Był entuzjastycznie nastawiony, wczoraj wspominał o Carpool Karaoke, dzisiaj entuzjazm opadł przy okazji doniesień o Planecie Aplikacji. Chociaż na razie nie wygląda to oszałamiająco, to firma pewnie się rozkręci. Ma pieniądze i wszelkie inne atuty, które pozwolą tworzyć treści i zarabiać na nich. Akcjonariusze widzą już przyszłą konkurencję dla serwisu Netflix.
Najważniejszy w tym wszystkim jest jedna iPhone. To on odpowiada dzisiaj za większość przychodów, to on w czwartym kwartale pozwolił Apple zająć pozycję lidera na rynku smartfonów (pomógł w tym Samsung, ale to już inna historia). Akcje nie drożeją jednak z powodu dobrej sprzedaży smartfonów w listopadzie i grudniu - rynek oczekuje fenomenalnej sprzedaży pod koniec bieżącego roku. Rośnie wiara w to, że iPhone 8 stanie się największym hitem od lat. Każdy dzień przynosi jakieś nowe plotki na jego temat.
Analitycy i przedstawiciele mediów już teraz piszą m.in. o ładowaniu bezprzewodowym, w które zostanie wyposażony smartfon. Pojawiły się doniesienia na temat zamówienia, jakie Apple złożyło u Samsung Display: podobno chodzi o 160 mln ekranów OLED. Wcześniej zamówiono 100 mln, ale apetyt na te komponenty wzrósł, firma spodziewa się sukcesu. Do tego dochodzą np. pogłoski na temat rzeczywistości rozszerzonej, która miałaby być zaimplementowana w iPhone'a. Tim Cook niedawno mówił, że to rozwiązanie o bardzo dużym potencjale, być może kolejna "duża rzecz" w świecie nowych technologii. Na dobrą sprawę powtarza to od kilku kwartałów, więc media zakładają, że na słowach się nie skończy.
Nowe rozwiązania i nowe komponenty mają nie tylko przyciągnąć klientów i zostawić konkurencję w tyle - pozwolą też podnieść cenę sprzętu. Jakub pisał niedawno, że kolejna słuchawka amerykańskiej firmy może kosztować tysiąc dolarów. Znajdą się chętni? Tak. Przy oakzji ostatniego raportu, Tim Cook wspomniał, że sporym wzięciem cieszył się duży iPhone, który tanim sprzętem nie jest. Jeżeli plotki o smartfonie za tysiąc dolarów potwierdzą się, korporacja pewnie mocno podkręci wyniki.
Balon jest już pompowany. Niektórzy mogą być zdziwieni, bo mamy dopiero luty, do premiery kolejnego iPone'a zostało sporo czasu, ale w poprzednich latach było podobnie, wiec można się już przyzwyczaić. Teraz różnica jest taka, że oczekiwania są naprawdę wysokie, jubileuszowy smartfon ma być "wow" i to do kwadratu. Pozostaje tylko spełnić te wymagania. Ale czy Apple będzie miało z tym problem? Nawet, jeśli nie dorzuci do słuchawki rozwiązań, na które czekają ludzie, to pewnie i tak zdoła przekonać klientów, że powstał produkt idealny. To może być rok Apple...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu