Apple

Marzysz o samochodzie od Apple? Możesz być nieco rozczarowany

Jakub Szczęsny
Marzysz o samochodzie od Apple? Możesz być nieco rozczarowany
Reklama

Ok, potrollowałem sobie w tytule - choć zakładam, że zapewne znaleźliby się tacy, którzy, kiedy tylko Apple Car pojawił się na rynku, postanowiliby rozpocząć boje, żeby go kupić. Od kiedy samochody zaczęły być bardzo atrakcyjnym kąskiem dla twórców hardware'u i software'u, od kiedy Tesla święci triumfy na rynku i nazywa się ją motoryzacyjnym Apple'em, wszyscy patrzyli na Cupertino i w każdym przecieku dotyczącym motoryzacji upatrywali jakiejkolwiek wskazówki, że na szkicach w tej firmie widnieje właśnie samochód sygnowany logo Apple.

Ja byłem bardzo sceptyczny co do takiej idei. Apple i samochody? Absolutnie mi to nie grało. Mimo, że na rynku mamy obecne takie technologie jak Android Auto, CarPlay od Apple oraz inne, to mimo wszystko samochody są bardzo odległe od tego, czym zajmują się mainstream'owi giganci technologiczni. Tesla to zupełnie co innego - cały czas jest to firma z typowo motoryzacyjnym rodowodem - już pal licho, że do tego biznesu podeszła zupełnie inaczej, niż odbywało się to do tej pory. Niemniej jednak, mediom nie przeszkadzało to zupełnie w tym, by stawiać giganta w roli przyszłego producenta samochodów osobowych.

Reklama

Mimo pojawienia się na świecie projektu Titan, który zakładał prace producenta nad własnym autem, w ostatnim czasie z Apple uleciało 1000 osób związanych właśnie z motoryzacyjnymi staraniami giganta. Ten projekt był oznaczony jako przedsięwzięcie dużego ryzyka - nie bez powodu. Sam nie byłbym pewien, czy Cupertino zdołałoby utrzymać własną ideę tworzenia technologii w ogóle w zderzeniu z rynkiem motoryzacyjnym, na którym okopani są różni producenci - znani, lubiani i chętnie wybierani. Dodatkowo - świadomość konsumentów o tym, że technologie mocno łączą się z samochodami jest jeszcze bardzo słaba. Albo inaczej - zbyt słaba, by mógł za ten biznes brać się gigant technologiczny. Tim Cook i jego świta o doskonale o tym wiedzą.

Jak podaje Bloomberg, podstawowym problemem w trakcie tworzenia hipotetycznego samochodu Apple była niemożność dogadania się wewnątrz firmy co do terminów oraz strategii. Apple musiałoby bardzo mocno walczyć o ten rynek, a i jest jeszcze jedna kwestia - produkcja. Potrzebne są części, trzeba włożyć w ten proces niebotyczne pieniądze. Mimo, że Apple może właściwie palić w piecu dolarami i nie zbiednieje, tak ogromne przedsięwzięcie (nieudane) mogłoby być dla firmy niesamowitym ciosem. Inwestorzy stojący za Apple niekoniecznie mogą chcieć podejmować takie ryzyko.

Zatem - oczekiwanie na Car'a to w tym momencie nienajlepszy pomysł. Oczywiście, dla nas, maniaków technologii, wejście Apple na rynek motoryzacyjny mogłoby być niesamowite, atrakcyjne i po prostu "amazing". Pytanie tylko, czy od strony biznesowej jest to dobre posunięcie. Bo trzeba pamiętać, że Apple to firma - nie "jakiś tam sobie" twór, który po prostu produkuje oprogramowanie i sprzęt, zgarnia na tym zawsze pieniądze, a jego klienci są zadowoleni. Bycie na świeczniku nie zawsze oznacza mandat do kompletnej ekstrawagancji na rynku i w tym wypadku Apple - jeżeli w ogóle zajmie się autami, to zapewne dotyczyć to będzie technologii jako dodatków do samochodów (dalszy rozwój CarPlay) i własnych rozwiązań dla autonomicznych samochodów - bo o tym akurat dobrze wiemy, że Cupertino w tej kwestii solidnie kombinuje.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama