Za nami premiery obydwu oryginalnych produkcji wideo od Apple. Mowa oczywiście o Planet of the Apps i Carpool Karaoke. Zgodnie z oczekiwaniami, mówiąc delikatnie, nie okazały zbyt udane. Mimo powszechnej krytyki Apple nie zamierza składać broni i przygotowuje solidną inwestycję w treści wideo.
Niewiarygodne. Zamiast odpuścić, Apple wpakuje 1 miliard dolarów we własne wideo
Planet of the Apps i Carpool Karaoke nie wypadły najlepiej
Planet of the Apps, to zwykły program mający wyłonić najlepsze pomysły na aplikacje mobilne. Sama formuła nie jest niczym wyjątkowym, podobnie jak jury mające wskazywać i poprowadzić najlepiej zapowiadające się projekty. Artysta Will.i.am i Jessica Alba mieli też przyciągnąć widzów swoimi nazwiskami/pseudonimami. Wszystko po to, by jak najwięcej osób zdecydowało się na wykupienie subskrypcji Apple Music. Czy wśród czytelników znajduje się choć jedna osoba, która podjęła taką decyzję? Nie uwierzę, dopóki ktoś się nie zgłosi.
Carpool Karaoke to nic innego, jak próba żerowania na znanej marce. Do tej pory Carpool Karaoke było zaledwie segmentem programu Jamesa Cordena i w takim formacie sprawdzało się to znakomicie. Kilkuminutowa rozmowa wymieszana z partiami wspólnego karaoke prowadzącego z gościem była dynamiczna, zabawna i po prostu dobrze się to oglądało. Wydłużenie tej sekcji do formatu pełnoprawnego programu, żonglowanie goścmi i prowadzącymi sprawia, że całość traci urok i tak naprawdę nie wiadomo, jaki jest cel tego zamieszania.
Nie miałem zbyt wygórowanych oczekiwań wobec produkcji powstający na zlecenie Apple, ale nie spodziewałem się tak niskiego poziomu każdego z programów. Apple nie składa jednak broni i planuej zostać drugim HBO - bo jakże inaczej można odbierać plany firmy z Cupertino na inwestycję 1 miliarda dolarów we własne tytuły. Każdy uczy się na błędach i miejmy nadzieję, że tym razem tak właśnie będzie. Kolejnych produkcji w stylu Planety Appek czy Carpool Karaoke widzowie nie przełkną.
Ale decyzja Apple wydaje się bardzo rozsądna
Ruch Apple jednak mnie zupełnie nie dziwi. Siłą iTunes było pośrednictwo, pomiędzy klientami, a najważniejszymi twórcami filmów i seriali. Sklep pozwala kupować lub wypożyczać największe hity, choć nie tylko, a przecież taki model traci na popularność. Coraz częściej wybieramy subskrypcje i abonamenty otwierające nam dostęp do (niemal) niezliczonych ilości treści. Pojedyncze zakupy, transakcje i seanse już mało kogo interesują.
Jak wypada plan Apple na tle (przyszłej) konkurencji? Netflix zapowiada, że 2017 rok zamknie 6 miliardami zainwestowanymi w oryginalnej produkcje. Wiemy, że HBO wydało na przygotowanie własnych treści 2 miliardy dolarów w zeszłym roku. Pamiętajmy, że Apple udało się namówić do współpracy kilku pracowników Sony Pictures i zaplanowane wydatki prawdopodobnie są efektem pierwszych wspólnych decyzji. Być może w ciągu następnych 12 miesięcy Apple nie zaprezentuje produkcji pokroju House of Cards, ale przecież każdy następny tytuł będzie lepszy, niż dwa już dostępne na Apple Music. Prawda?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu