Aplikacji fleeceware regularnie przybywa, a użytkownicy wciąż dają wpaść w ich sidła. W ten sposób ich autorzy zarobili już ponad 400 milionów dolarów.
Zarobili ponad 400 milionów dolarów bazując na niewiedzy użytkowników mobilnych aplikacji
W rynku mobilnym leżą ogromne pieniądze. Z każdym kwartałem użytkownicy wydają tam coraz więcej - czy to płacąc za pośrednictwem popularnych platform za dostęp do swoich ulubionych serwisów, czy dokupując dodatki do gier i aplikacji. Niestety wraz z popularnością platform mobilnych, zwiększa się także liczba oszustw z ich udziałem. Specjaliści z firmy Avast szacują, że 204 aplikacje typu fleeceware które pobrano łącznie ponad miliard (!) razy, mogły oskubać użytkowników App Store'a i Sklepu Google Play na... ponad czterysta milionów dolarów.
Zobacz też: Gra quiz na Androida i iPhone - QuizzLand
Smartfon nie będzie termometrem. Nie będzie też potrafił wróżyć z ręki
Czym są aplikacje fleeceware? Chodzi o oprogramowanie które można pobrać za darmo — i ze wszystkich jego funkcji premium korzystać bez dodatkowych opłat przez kilka, a czasem kilkanaście, pierwszych dni. Aktywowana jest bowiem subskrypcja, która bez ingerencji użytkownika zostanie automatycznie przedłużona — tym razem już odpłatnie. Nie wystarczy usunąć oprogramowania — w zarządzaniu subskrypcjami lub ustawieniach programu należy wybrać odpowiednie opcje, tylko tak można ustrzec się naliczaniu dalszych opłat. To o tyle istotne, że twórcy takich aplikacji często robią użytkownikom problemy gdy ci proszą o zwrot pieniędzy.
Takich pozycji w Google Play i App Store, niestety, przybywa z każdym miesiącem. Co gorsza: potrafią one zdobywać ogromną popularność, jak było chociażby z Palmistry Decoder, o czym pisaliśmy gdy była ona na szczycie rankingów najchętniej pobieranych, darmowych, aplikacji. Świadomość samych użytkowników rośnie, ale do ideału jeszcze długa droga — a informacje podane przez specjalistów z firmy Avast nie pozostawiają złudzeń.
Z ich badania wynika, że wciąż tysiące ludzi daje się nabrać i nie kontroluje subskrypcji, na które są naciągani po pobraniu i uruchomieniu aplikacji. Przepowiadanie przyszłości, skanery kodów QR, czytniki PDF, edytory zdjęć i... symulatory slime'ów to źródło dochodów, które nigdy nie wysycha. Co gorsza — często popularność zdobywają w tych kategoriach produkty które mają darmowe odpowiedniki. I — jak się pewnie domyślacie — są one całkowicie darmowe.
Jakie są rozwiązania tej sytuacji? Obecnie: przede wszystkim uwaga ze strony użytkowników. Ważnym jest, by zwracali uwagę na to co uruchamiają i na co się zgadzają. Warto też po zainstalowaniu nowych aplikacji zajrzeć do listy subskrypcji, by upewnić się, że nie czekają tam na nas żadne niespodzianki, których wolelibyśmy uniknąć. Autorzy raportu wskazują też kilka potencjalnych rozwiązań, które pozwoliłyby uniknąć, albo przynajmniej zminimalizować, szanse takich oszustw. Lepsze oznaczenie aplikacji z aktywną subskrypcją. Sprawdzić mogłoby się też automatyczne anulowanie subskrypcji po jej okresie próbnym. Póki co - takich produktów wciąż przybywa, a lepszych rozwiązań brak. Dlatego zwracajcie uwagę na to co pobieracie i przyglądajcie się subskrypcjom, bo odzyskanie kilkuset złotych za automatyczne przedłużenie może być trudniejsze niż wam się wydaje.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu