Felietony

Patrzę na tę aplikację i zastanawiam się: ludzie powariowali czy są genialni?

Kamil Świtalski
Patrzę na tę aplikację i zastanawiam się: ludzie powariowali czy są genialni?
Reklama

Zapłacić komuś, żeby stał za ciebie w kolejce? Niezły pomysł. Ale skąd wziąć takich ludzi? Z aplikacji, rzecz jasna. I to takiej, która z dnia na dzień staje się coraz popularniejsza, a dla niektórych staje się też źródłem dochodu... albo co najmniej dodatkowego kieszonkowego.

Nie stój w kolejkach, znajdź kogoś, kto zrobi to za ciebie

Na polskich ulicach rzadko kiedy widuję długie kolejki przed restauracjami, sklepami, kinami czy teatrami. Jeżeli już na taką trafię, to jestem szczerze zdziwiony. Inaczej jednak sprawy mają się za Wielką Wodą. Jeżeli kiedykolwiek byliście w Nowym Jorku, to pewnie natknęliście się na takową nie raz i nie dwa. Czy to przy wyprzedaży designerskich ubrań, broadwayowskich biletów, modnych kawiarni czy restauracji. Ba, istnieje także spora szansa, że sami do niej dołączyliście — sam kilka razy się skusiłem i mimo kilkudziesięciu minut na mrozie, bez mrugnięcia okiem jestem w stanie powiedzieć, że było warto. Ale jeżeli ktoś nie jest aż tak zdeterminowany, a chciałby spróbować któregoś ze smakołyków, albo dostać dobre miejsca na popularny musical — z pomocą przyjdzie aplikacja Placer.

Reklama

Zasada działania jest banalnie prosta i... to działa!

Jeżeli widzicie miejsce, w którym jest kolejka i chcielibyście ustawić tam swojego człowieka, wystarczy uruchomić aplikację i wydać polecenie. Wszyscy zarejestrowani użytkownicy którzy trudnią się wystawaniem w kolejkach dostaną powiadomienie, że w okolicy jest praca do wystania. Kiedy się jej podejmie i będzie już blisko czoła kolejki — powiadomi o tym zleceniodawcę. Średnia opłata za wystanie miejsca wynosi 45 dolarów. Dużo, szczególnie w kontekście miejsc takich jak kawiarnia — bo kiedy do i tak kosztownego deseru miałbym dodać tych kilkadziesiąt dolarów, szybko może okazać się, że biznes ten... jest po prostu nieopłacalny. Przynajmniej dla zwykłego zjadacza chleba.

Firma pracuje też nad rozwojem aplikacji i umożliwieniem czekaczom zakupienia czego trzeba i dostarczenia tego bezpośrednio do zainteresowanych. W ten sposób udałoby im się uniknąć jednego z największych problemów, z którymi musi zmagać się platforma: rezygnacji. A jako, że potencjalny teren jest naprawdę duży, przemieszczanie się między kolejnymi punktami nie należy do łatwych i potrafi być czasochłonne.

Kto bogatemu zabroni?

Potrzeba matką wynalazków, dlatego samą obecnością aplikacji na rynku nie jestem specjalnie zdziwiony. Mogę dziwić się, że tak długo przyszło nam na nią czekać. Jednak jej szybki rozwój, dużo planów ze strony twórców i dynamiczna społeczność nie jest dla mnie ani trochę zaskoczeniem. To jeden z tych biznesów, na którym zarabiają wszyscy: chętni poświęcić swój czas w kolejkach, twórcy, a w jakimś stopniu także "nabywcy" tych usług. Zyskują na czasie, który mogą poświęcić na inne przyjemności. Kiedy dodamy do tego naprawdę solidnie przygotowane aplikacje na iOS i Androida, całość staje się niezwykle wygodna i fajnie zrealizowana. Tym bardziej, że autorzy usługi już teraz proponują znalezienie czekaczy m.in. na wielką premierę iPhone X.

Projekt niebanalny, pewnie potrzebny, ale... w naszych realiach raczej bez szans na powodzenie. Jeżeli wybieracie się na wycieczkę do Nowego Jorku i nie możecie pozwolić sobie na stanie pół dnia w kolejce... może warto rozważyć instalację Placer?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama