Samsung wielką firmą jest i basta. Nie chodzi jednak tylko o ich osiągnięcia, wyniki finansowe czy znaczenie dla koreańskiej gospodarki. To dosłownie duża korporacja. Z szeroką ofertą. Na tyle szeroką, że sprawia ona kłopot przynajmniej części klientów i dziennikarzy. Ludzie ci mają czasem problem z podaniem nazwy jakiegoś produktu czy ulokowaniem go w szeregu innych urządzeń producenta. Okazuje się, że kłopot mają z tym nawet pracownicy azjatyckiego giganta. Zaczęło się niewinnie: Samsung postanowił spytać swoich pracowników o innowacje, jakie powinny się znaleźć w produktach firmy, o funkcje i rozwiązania, które chętnie zobaczyliby w sprzęcie swojego pracodawcy. Nie jako pracownicy, ale jako klienci.
[AntySens] Samsung przepytał pracowników z własnej oferty. Żaden nie zdał
Fan nowych technologii, ale nie gadżeciarz. Zainte...
Wyniki były zaskakujące: wiele odpowiedzi wskazywało na pomysły, które już znalazły się w produktach Samsunga. W szeregach menedżerów zapanował niepokój, grono dyrektorów zaczęło marszczyć brwi: Co to znaczy? - dało się słyszeć w gabinetach, w których omawiano tę kwestię. - Czyżby nasi ludzie nie znali naszej oferty? Należało to sprawdzić.
Przeprowadzono test, pracownicy wszystkich działów musieli w nim odpowiadać na pytania dotyczace produktów, podać ich liczbę w danej serii albo rozpoznać urządzenie na obrazku. Wyniki były druzgocące, żaden z pracowników nie odpowiedział poprawnie na wszystkie pytania. Najlepszy wynik to 55% poprawnych odpowiedzi. Jeden z menedżerów (prosił o zachowanie anonimowości), tak opisuje sprawę:
- Może jeszcze nie byłoby afery, gdyby np. ludzie zajmujący się AGD nie potrafili wymienić wszystkich smartfonów i omówili np. 85% tej oferty. Sęk w tym, że w tych smartfonach pogubili się nawet pracownicy z działu mobile. Wiedzieli, że nasza oferta zaczęła być oznaczana literami, ale gubili się już w tym, jakie to są litery. Pojawiały się "lokalne pomysły", np. w Polsce pracownicy strzelali, że flagowa linia oznaczana jest przez "ó". Na tym jednak nie koniec: gdy szefowie działów AGD dowiadywali się, ile mają lodówek w katalogu, to łapali się za głowę. Ja też nie przypuszczałem, że można wymyślić tyle maszyn do chłodzenia. Niektórzy żartują, że każdy towar w supermarkecie wymagający przechowywania w lodówce mógłby mieć swoją lodówkę Samsunga.
Zapytaliśmy naszego rozmówcę, czy coś jeszcze go zaskoczyło przy okazji tej "afery".
- O tak, najbardziej zdziwiły mnie te małe jeżdżące odkurzacze. Ja widziałem ich projekty kilka lat temu, ale wtedy myślałem, że to jakieś zlecenia dla przemysłu kosmicznego czy dla armii, dla której Samsung też tworzy. A tu proszę: to odkurzacz! Nazwy niestety nie pamiętam, bo gdy zacząłem przeglądać ofertę tego działu, szybko się zgubiłem. A propos działów - wie Pan, ile ich mamy? W samym Electronics? My zaczęliśmy liczyć i musieliśmy się poddać...
Sprawa testów w Samsungu szybko wypłynęła do mediów i stała się tematem publicznej debaty. Jedna z koreańskich uczelni, lokalny prymus w dziedzinie astronomii, postanowiła porzucić badanie kosmosu, liczenie gwiazd ulokowanych poza naszą galaktyką i zajęła się liczeniem produktów w ofercie Samsunga. Na stronie uczelni pojawił się taki komunikat:
To znacznie trudniejsze zadanie, nie jesteśmy pewni czy uda się nam osiągnąć sukces lub przynajmniej zbliżyć do właściwego wyniku. Nadal pozostaje on zagadką, a w prace zaangażowano najtęższe umysły naszej alma mater i dwa superkomputery.
Dziennikarz koreański, z którym skontaktował się AntyWeb napisał:
Są plusy całego tego zamieszania - dzieciaki odeszły do komputerów, schowały smartfony do kieszeni i bawią się w grę pamięciową, w której trzeba wymienić albo rozpoznać jak najwięcej produktów Samsunga. Rekordziści dochodzą do kilkuset, potrafią nawet rozróżnić poszczególne smartfony czy pralki. Niestety, rekord Guinnessa na razie należy do jakiegoś Chińczyka. Nasza młodzież zbiera się teraz w grupy i ćwiczy, to sprawa honoru. Można to uznać, za pozytywne zjawisko, prawda?
Na razie nie wiadomo, co Samsung zamierza zrobić z nienaturalnie rozbudowaną ofertą. Pojawiły się plotki, iż nawet CEO nie ma na to wpływu, bo produkty same się już kopiują i poszerzają konkretne gamy produktów. Ile w tym prawdy? Przekonamy się. Z pewnością będziemy śledzić sytuację.
PS Podobno piosenkę na ten temat pisze już PSY. Niektórzy wyrażają wątpliwość czy liczbą odsłon na YT uda mu się przebić liczbę produktów koreańskiego producenta.
...
Niniejszy wpis ma charakter satyryczny, a informacje i cytaty w nim zawarte nie są prawdziwe. Oznaczyliśmy to w tytule [AntySens], podobnie zamierzamy robić w przyszłości. Za nazwę dla cyklu dziękujemy Czytelnikowi Andrzejowi ;)
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu