Mobile

Android systemem również dla fotografów? Czy plan Samsunga wypali?

Tomasz Popielarczyk
Android systemem również dla fotografów? Czy plan Samsunga wypali?
9

Ostatnie premiery Samsunga pokazały, że koreański producent nie traktuje Androida w aparatach fotograficznych jako eksperymentu, ale raczej jako solidny fundament, na bazie którego niewątpliwie będą konstruowane kolejne modele. Czy to się sprawdzi? Jak działają i wyglądają Galaxy NX i Galaxy S4 Zoom...

Ostatnie premiery Samsunga pokazały, że koreański producent nie traktuje Androida w aparatach fotograficznych jako eksperymentu, ale raczej jako solidny fundament, na bazie którego niewątpliwie będą konstruowane kolejne modele. Czy to się sprawdzi? Jak działają i wyglądają Galaxy NX i Galaxy S4 Zoom? Wrażeń z Londynu ciąg dalszy.

Najwyraźniej pierwszy krok Samsunga w kierunku "zandroidyzowania" aparatów fotograficznych okazał się pomyślny, bo na czwartkowej premierze poznaliśmy dwa kolejne, o czym pisałem przed weekendem. Galaxy NX oraz Galaxy S4 Zoom to modele z dwóch różnych półek cenowych dedykowane dwóm różnym grupom użytkowników. Łączy je jedno - zdolność wykonywania zdjęć o których pomarzyć może większość urządzeń z Androidem.

Czy jednak Android to właściwy system dla urządzeń, w których setki dodatkowych funkcji, społecznościowe aplikacje i obróbka grafiki  są tylko dodatkami, a dla wielu użytkowników wręcz efekciarskimi gadżetami? Miałem okazję bawić się przez krótką chwilę zarówno jednym jak i drugi urządzeniem, co pozwoliło mi wysnuć kilka wniosków na ich temat.

Samsung Galaxy S4 Zoom

Samsung Galaxy S4 Zoom ma być idealnym połączeniem smartfona oraz kompaktowego aparatu. Urządzenie nie jest małe i raczej nie nadaje się do noszenia w kieszeni. Kształt obudowy wyraźnie przypomina korpus aparatu, a gdy spojrzymy na urządzenie od frontu nie mamy wątpliwości, że to po prostu zwykły kompakt. Osobiście zaliczyłbym go raczej do klasy średniej, a 10-krotny zoom optyczny i matryca BSI CMOS o rozdzielczości 16 MPix są tego dobrym dowodem. Tymczasem po odwróceniu gadżetu czeka nas niespodzianka, bo tam pełni ono funkcję pełnokrwistego smartfona. Nawet przyciski są tutaj ulokowane idealnie tak, jak ma to miejsce w innych urządzeniach z serii Galaxy S.

Zoom został wyposażony w dwurdzeniowy procesor 1,5 GHz, 4,3-calowy wyświetlacz sAMOLED oraz Androida 4.2. Jak już się pewnie domyślacie Samsung dopakował swoje urządzenie od strony software'owej autorskimi rozwiązaniami, które mają uczynić je lepszym narzędziem do fotografii. Moim faworytem jest tutaj zoom-ring czyli rodzaj launchera, który pozwala na szybkie przełączanie się między poszczególnymi funkcjami fotograficznymi. Ale to nie wszystko. Galaxy S4 Zoom posiada również funkcję wysyłania zdjęć w trakcie rozmowy telefonicznej, a także inspirujące rozwiązanie Photo Suggest, które pozwala na dostęp do globalnej bazy zdjęć autorstwa fotografów z całego świata. Nie zabrakło też oczywiście trybu Smart, który pozwala lepiej dostosowywać ustawienia aparatu do wybranych scenerii i sytuacji. Nie jest to zatem urządzenie, które jest aparatem tylko z nazwy. Wspomniane funkcje dobrze spełniają swoją rolę, ale całości brakuje tej prostoty i intuicyjności, którą oferuje większość kompaktowych cyfrówek. Android ma ogrom funkcji i możliwości, co w tym wypadku przemawia na jego niekorzyść. Chcę zrobić szybko zdjęcie, a nie przedzierać się przez las dodatków i innych aplikacji, które tylko mnie opóźniają i frustrują.

Pytanie, w czyje gusta Galaxy S4 Zoom trafi? Opinie na temat tego modelu były bardzo podzielone, bo w gruncie rzeczy mamy do czynienia ze sprzętem który ani nie jest w 100 proc. smartfonem (zbyt duże gabaryty), ani nie oferuje pełni możliwości kompaktowej cyfrówki (ograniczona liczba przycisków, Android). Czym zatem jest? Czymś pomiędzy. Gadżetem, który docenią ludzie chcący mieć zawsze przy sobie aparat, ale niekoniecznie marzący o taszczeniu kilku urządzeń jednocześnie. Mnie osobiście taka wizja przekonuje. Czy tylko mnie? To zweryfikuje już zapewne rynek.

Samsung Galaxy NX

Galaxy NX to urządzenie z całkowicie innej półki (również cenowej). Tutaj Samsung definitywnie dał do zrozumienia, że jeśli chodzi o Androida, jego aspiracją są nie tylko kompaktowe aparaty, ale też sprzęt bardziej zaawansowany (choć raczej w dalszym ciągu amatorski). W ten sposób dokonał się mariaż między serią Galaxy, a aparatami z wymienną optyką z rodziny NX. Rezultat był niesamowity.

Galaxy NX na szczęście nie aspiruje do bycia czymkolwiek innym niż aparat. Szerzej jego specyfikacji przyglądał się Jan, dlatego pozwolę sobie ten aspekt pominąć i przejść od razu do pierwszych wrażeń związanych z urządzeniem. Przede wszystkim jest to sprzęt bardzo masywny i solidny. Tył w przeważającej mierze stanowi ogromny jak na aparat, 4,8-calowy wyświetlacz. Tutaj powtarza się ta sama sytuacja, jak w przypadku Zooma. Android jest wszechstronny i potężny, ale nazwanie go intuicyjnym byłoby sporą przesadą. Samsung zrobił ile się dało, implementując tutaj szereg dodatkowych funkcji, trybów tematycznych oraz usprawnień, ale to i tak nie eliminuje wielu sztandarowych bolączek systemu Google. Weźmy tutaj chociażby czas uruchamiania - na początku aparat startował względnie szybko (w końcu na pokładzie znajdziemy czterordzeniowy CPU 1,6 GHz), ale wystarczyło już wymusić jakiś błąd systemowy (kolejna bolączka - stabilność), co skutkowało przerażająco długim restartem aparatu. Wyobraźcie sobie teraz taką sytuację w trakcie ważnego wydarzenia. Czy aparat tej klasy nie powinien być przypadkiem niezawodny?

Problemem może być tutaj też bateria, którą Android, mocny procesor i duży wyświetlacz będą pochłaniały w zastraszającym tempie. Zapewne cały dzień działania aparatu na jednym ładowaniu będzie szczytem jego możliwości. Ale to właśnie cena za fantastyczny podgląd, ogrom funkcji Androida i wysoki poziom wydajności oraz responsywności.

Niewątpliwym atutem Galaxy NX jest na pewno wymienna optyka oraz moduł LTE (lub 3G, w zależności od rynku). Samsung nie bez powodu kilkukrotnie podkreślał, że to pierwsze urządzenie, oferujące takie możliwości. Resztę wystarczy sobie wyobrazić. Mając Galaxy NX na wyjeździe w Londynie mógłbym wykonywać świetnej jakości zdjęcia i bez oglądania się na WiFi (które, swoją drogą, w trakcie gali było koszmarne, przeciążone i niestabilne) przesyłać je od razu na antywebowego fanpage'a. A to tylko jedna z setek możliwości, które daje połączenie tych wszystkich atutów.

Galaxy NX otwiera furtkę do nowego świata fotografii cyfrowej. Model ten przypadł mi zdecydowanie bardziej do gustu niż poprzednik. Pozytywnie nie wygląda jednak jego cena, która ma wynieść ok. 1,5 tys. euro. Dla amatorów to kwota zaporowa, a trudno nazwać ten model sprzętem typowo profesjonalnym (mimo wielu atutów). Pozostaje mieć nadzieję, że cena będzie relatywnie szybko spadać.

Nowe oferta Samsunga wygląda bardzo efektownie i zróżnicowanie. Galaxy S4 Zoom i Galaxy NX to tylko dwa spośród czterech zaprezentowanych urządzeń z członem "Galaxy" w nazwie. Galatyka Samsunga ulega znacznej dywersyfikacji, a koreański producent chce w pełni wykorzystać atuty marki, jaką udało mu się stworzyć. Aparaty z Androidem są już nie tylko eksperymentem, ale wręcz częścią długofalowej strategii i choć ich pozytywy przyćmiewają trochę wady wrodzone systemu Google'a, to nie można zaprzeczyć, że mamy do czynienia z ogromną innowacją, która wprowadza amatorskie fotografowanie na poziom 2.0. Mnie taka wizja przekonała. Teraz poczekajmy na reakcję innych producentów. Czy znajdzie się ktoś, kto rzuci Koreańczykom rękawicę na tym polu?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu