Niedawno w jednym z tekstów zastanawiałem się, jak Google przebije się na rynku z projektem Android One. Gdy firma poinformowała o zamiarze wprowadzen...
Niedawno w jednym z tekstów zastanawiałem się, jak Google przebije się na rynku z projektem Android One. Gdy firma poinformowała o zamiarze wprowadzenia tej platformy do niektórych państw, nie brakowało entuzjastycznych opinii i głosów, że to musi się udać. Potem nastała rzeczywistość, która zweryfikowała ów entuzjazm. Ale korporacja z Mountain View nie poddaje się, i próbuje dalej.
Zacznę od tego, że zdziwiłbym się, gdyby Google dało już teraz za wygraną. Projekt jest naprawdę świeży i z pewnością trzeba mu dać trochę czasu, by sprawdzić, co z tego będzie. A nuż za pół roku czy rok okaże się, że to był strzał w dziesiątkę. Taki scenariusz może się spełnić, ale trudno uznać go za pewniaka. Jeśli ktoś śledzi informacje dotyczące Androida One (system dla tanich smartfonów z Azji), ten wie, że nie przyjęto go z okrzykami zachwytu na ustach. Start raczej nie napawał optymizmem.
Zaczęło się od Indii, Google znalazło w tym kraju kilku partnerów, z którymi stworzyło tanie smartfony z czystym Androidem. Specyfikacje nie powalały, ale rekompensatą miała być gwarancja aktualizacja sytemu. Smartfony przegrywały jednak z modelami oferowanymi np. przez popularnych chińskich producentów. Na razie nie ma sensu wyciągać wniosków z tej sprzedaży, lecz finalnie może się okazać, że przeciętnego klienta nie interesuje zbytnio gwarancja aktualizacji, lecz marka, liczba rdzeni w procesorze i bonusy oferowane przez producenta. Te widoczne i "fajne". Ktoś powie, że to nie jest żadna nowość, ale czy Google nie wzięłoby pod uwagę tego czynnika?
W Indiach Android One furory nie zrobił (na razie - w kolejnym kwartale pojawią się nowe modele smartfonów z tym OS), przyszedł czas na rozszerzenie zasięgu projektu. Smartfony ze wspomnianą platformą pojawią się w Bangladeszu, Nepalu oraz Sri Lance. Łącznie kraje te mają ponoć 200 mln obywateli - spory rynek zbytu i z pewnością nie można go nazwać zagospodarowanym. Także i w tych państwach Google zamierza współpracować z lokalnymi firmami, ale na razie nie podano długiej listy partnerów - jest jeden i dostarczy do sprzedaży model Symphony Roar A50. Co dalej? Zobaczymy.
Azja, a zwłaszcza tamtejsze rynki wschodzące to bardzo łakomy kąsek dla takich firm jak Google, ale okazuje się, że osiągnięcie silnej pozycji w tych krajach nie musi być dziecinnie łatwe. Nagle może się pojawić projekt pokroju opisywanej niedawno marki Yu (mocny i tani sprzęt firmy Micromax z Cyanogenmodem) i nie jest wykluczone, iż stanie się on poważną konkurencją dla dużego gracza. Przykład Microsoftu i problemów systemu WP pokazuje, że duże pieniądze, wsparcie wielkiej firmy i kilka lat pacy nie gwarantują sukcesu. Google może zatem mówić o olbrzymiej liczbie potencjalnych użytkowników, ale nadal będą to potencjalni użytkownicy. Czekamy na efekty.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu