Mobilny system operacyjny aplikacjami stoi - to oczywiste. Im jest ich więcej, tym częściej media piszą o kolejnych rekordach ilościowych, a użytkowni...
Mobilny system operacyjny aplikacjami stoi - to oczywiste. Im jest ich więcej, tym częściej media piszą o kolejnych rekordach ilościowych, a użytkownicy z podnieceniem uruchamiają sklepy z oprogramowaniem, mając nadzieję, że w międzyczasie pojawiła się tam kolejna perełka. A szanse na to są spore, zważywszy na dynamikę przyrostu nowych pozycji.
Informację o milionie aplikacji, które już napisano na iOS oraz Androida opublikowało na swoim blogu AppsFire. Co prawda jedynie 80 proc. z tej liczby jest obecnie aktywna, ale to nie zmienia faktu, że podana liczba i tak robi wrażenie. Proporcje pomiędzy obiema platformami są niemal równe - 52 proc. Apple'a do 48 proc. Androida. AppsFire zaznacza jednak, że podana liczba prawdopodobnie szybko wzrośnie, bo nie uwzględniono w raporcie pozycji, które są w trakcie tworzenia.
Ostatnie badania ruchu internetowego generowanego przez urządzenia mobilne dowodzą, że znacznie częściej używamy aplikacji, aniżeli wbudowanej przeglądarki. Po pierwsze jest to znacznie bardziej wygodne - dopasowany do rozmiarów wyświetlacza interfejs, konkretne polecenia dostępne w menu i znacznie wyższa funkcjonalność. Po drugie, uruchomienie aplikacji wymaga znacznie mniej czasu niż wstukiwanie adresu na dotykowej klawiaturze (chyba, że mamy stronę w zakładkach, ale to i tak wymaga więcej "tapnięć"). I w końcu po trzecie, aplikacje mogą sprawnie wykorzystywać poszczególne komponenty wbudowane w smartfona (np. aparat do bezpośredniego przesyłania zdjęć czy skanowania kodów QR, albo kreskowych). Nic zatem dziwnego, że deweloperzy tak chętnie wypuszczają w świat kolejne produkty tego typu.
Nasuwa się jednak tutaj inny problem - jaki odsetek z tego miliona to aplikacje, które rzeczywiście się przydają? Statystyki podawane przez firmę badawczą Nielsen dowodzą, że aż 43 proc. posiadaczy smartfonów z Androidem korzysta z aplikacji znajdujących się w top 10 Android Market, a już 61 proc. z tych znajdujących się w top 50. Można ten stan rzeczy usprawiedliwić koszmarnie działającą wyszukiwarką i wyróżnieniem najpopularniejszych pozycji w sklepie Google'a, ale to chyba zbytnie uproszczenie problemu. Nazwijmy więc rzeczy po imieniu - znaczna część tego, co możemy znaleźć w Android Market (a także AppStore) to chłam. Część tego chłamu jeszcze da się zainstalować, ale frajda (korzyść) płynąca z używania ich mija po 5-10 minutach.
Bijmy zatem brawo dla Androida i iOS, że dorobiły się już tak imponującej liczby aplikacji. To niewątpliwie jest sukces. Szkoda tylko, że szyty grubymi nićmi.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu