Zezwolenie jest, satelitów nie ma
Pierwszym problemem Amazona jest oczywiście brak gotowego projektu satelity, co ma o tyle znaczenie, że zezwolenia FCC mają ograniczenia czasowe. W tym konkretnym wypadku połowa satelitów Amazona powinna znaleźć się na orbicie do 2026 r. a reszta maksymalnie trzy lata później. Z jednej strony mają na to sporo czasu, z drugiej, projekty tego typu lubią się ciągnąć. Tutaj dochodzi jeszcze sprawa kosmicznych śmieci, FCC ma pewne wątpliwości co do rozwiązań przedstawionych przez Amazona.
Śmieci w kosmosie
Na orbicie robi się coraz ciaśniej, nie dość, że pracuje tam mnóstwo różnych satelitów, to krąży tam bardzo wiele śmieci będących wynikiem działalności człowieka. Przy tak dużej ilości satelitów, jaką chce umieścić Amazon, ryzyko ewentualnej kolizji rośnie. Co więcej, satelity mają ograniczoną żywotność i po zakończeniu pracy, powinny mieć możliwość samodzielnego skierowania się do atmosfery.
Konkurencyjna sieć Starlink, tworzona przez Elona Muska, stanęła przed podobnym problemem. Mając mieć 12000 satelitów na orbicie trzeba poważnie liczyć się z możliwością wystąpienia szeregu niebezpiecznych sytuacji. Każdy satelita Starlink jest w związku z tym wyposażony w silnik jonowy oraz system pozwalający autonomicznie podejmować decyzje co do manewrów w sytuacjach kolizyjnych. Do tego całość jest skomunikowana z bazą śmieci kosmicznych prowadzoną przez NORAD (Dowództwo Obrony Północnoamerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej). Po zakończeniu działalności, satelita ma wejść w atmosferę i zakończyć w ten sposób swój żywot.
Najwyraźniej dokumentacja dostarczona przez Amazona budzi w FCC pewne wątpliwości w tej kwestii. Po ukończeniu projektu satelitów, cały projekt złożony w agencji ma zostać uzupełniony o systemowe rozwiązanie dotyczące tej kwestii. Amazon oświadczył co prawda, że satelity będą usuwane z orbity do 355 dni po zakończeniu przez nie działalności, ale agencja skontrowała firmę, że w dokumentacji nie przedstawiła „szczegółowych informacji dotyczących niektórych wymaganych elementów tego systemu”.
Robi się coraz ciaśniej
Problem zaśmiecania nieba nie ogranicza się tylko do spraw orbitalnych. Gwałtownie rosnąca ilość satelitów komunikacyjnych zaczyna przysparzać problemy także na ziemi. Satelity zaczynają utrudniać obserwację kosmosu, tak naukowcom, jak i amatorom. Mieliśmy ostatnio przykłady zdjęć astronomicznych zrujnowanych przez przelot grupy satelitów Starlink, a przecież to dopiero początek. Firma Muska dotychczas umieściła 500 obiektów, a ma być ich 12000. Amazon dołoży kolejne 3236, a w kolejce czekają też firmy chińskie, brytyjskie…
These images which I shot yesterday evening, show 3 @SpaceX #starlink satellites, including STARLINK-1130 "DARKSAT", passing the same part of the sky in 10 min time.
As can be seen, Starlink-1130 is clearly fainter due to its reflectance-reducing coating.@planet4589 @TSKelso pic.twitter.com/5lnBJJIo1S— Dr Marco Langbroek (@Marco_Langbroek) March 23, 2020
Zaczynający właśnie betatesty swojej sieci Starlink na razie eksperymentuje z różnymi powłokami na swoich satelitach, które powodują, że te odbijają mniej światła i stają się niewidoczne gołym okiem. Na zdjęciach astronomicznych też są mniej widoczne, ale niestety ciągle wpływają na ich naukową przydatność. Co będzie, gdy na orbicie będziemy ich mieli kilkanaście tysięcy?
Więcej z kategorii Nauka:
- Pierwszy komercyjny komputer kwantowy IBM trafi do kliniki w Cleveland
- ITER to najdroższy eksperyment naukowy świata. Ważne testy już latem
- Starożytny komputer z Antykithiry. Naukowcy prawdopodobnie odkryli jak działał
- Mikroroboty dostarczające lekarstwa? Antyszczepionkowcy oszaleją…
- „Czarna dziura” z laboratorium potwierdza i nie potwierdza teorii Hawkinga. Kwantowo...