Technologie

Amazon Halo to dziwaczna i kompletnie bezensowna opaska fitnesowa

Krzysztof Kurdyła
Amazon Halo to dziwaczna i kompletnie bezensowna opaska fitnesowa
Reklama

Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie polityka produktowa największych korporacji mających ambicję produkowania sprzętu jest więcej niż dziwaczna. Zarówno Google jak i Amazon, mając solidną bazę tak w postaci usług, jak i spore sukcesy w niektórych kategoriach urządzeń, w całym swoim portfolio idą „na chaos”. Zamiast skopiować politykę Apple i budować spójny ekosystem robią dziwaczne ruchu, wprowadzając produkty niekompletne, o ograniczonym zasięgu a czasem w ogóle bez powiązania z resztą ekosystemu. Opaska fitnesowa Amazon Halo idealnie wpisuje się w ten trend.

Bez ekranu, bez ekosystemu i bez sensu

Amazon Halo to kosztująca 99 dolarów opaska fitnesowa składająca się z sensorów zamocowanych do materiałowego paska. Nie ma ekranu, więc żeby sprawdzić cokolwiek, co udało jej się zmierzyć, potrzebujemy smartfona. Jeśli myślicie, że 99 dolarów to wszystko, to się mylicie, wraz z opaską możemy uzyskać dostęp do specjalnej usługi chmurowej, za którą zapłacimy 3,99 dolarów miesięcznie i która poszerzy możliwości naszej opaski. Serwis nie jest w żaden sposób powiązany z innymi usługami Amazona, nie jest częścią Amazon Prime i nie integruje się z Alexą.

Reklama

Skanowanie 3D i analiza naszego głosu

Z tego, co wynika z materiałów reklamowych Amazona, sztandarowymi i wyróżniającymi funkcjami tego produktu ma być możliwość zeskanowania naszego ciała w 3D oraz analiza naszego głosu. Pierwsza funkcja ma pozwolić na analizę naszego ciała w podobny, ale ponoć dokładniejszy sposób, jak robią to nowoczesne wagi. Analiza głosu ma pozwolić na odgadywanie naszego stanu emocjonalnego. Wiecie, jak poczujecie, że jesteście mocno wkurzeni, wystarczy wyjąć smartfona, włączyć aplikacje i... tadam... macie na to potwierdzenie.

Prywatność przede wszystkim...

W przesłanych przez Amazon materiałach spory nacisk położony jest za to na sprawy prywatności. Że nasz głos nie jest analizowany, podsłuchiwany a próbki są kasowane, a skany 3D pozostają tylko na naszym urządzeniu, o ile sami ich nigdzie nie prześlemy. Na miejscu posiadaczy innego sprzętu Amazona, takie gęste podkreślanie, że ten sprzęt nie robi tak niecnych rzeczy, odebrałbym raczej jako antyreklamę całej reszty produktów Amazona.

Brak ekranu to tylko wierzchołek braków

Urządzenie zostało wyposażone w następujące technologie... wróć, w sumie ciekawiej napisać czego w nim nie ma. Poza ekranem nie można liczyć na GPS, NFC czy WiFi. Mamy akcelerometr, czujnik temperatury, czujnik tętna, dwa mikrofony i diodę. Dysponujemy też przyciskiem pozwalający wyłączyć, nieprzekazujące niczego dalej, mikrofony, prywatność przede wszystkim... Są też oczywiście wymienne opaski, za które z radością zapłacimy Amazonowi pomiędzy 15,99 a 19,99 dolarów.

Opaska policzy nam kroki, ale do sprawdzenia wyniku musimy skorzystać z smartfona. Zmierzy tętno, ale nie posiada żadnych bardziej zaawansowanych funkcji analizujących parametry pracy serca. Do dyspozycji mamy nadzorowanie naszego snu, podobnie jak w masie innych, tańszych i bardzie uniwersalnych urządzeń. Opaska ma pozwalać na pływanie z nią na ręku, co ciągle nie zmienia jej absurdalnej bezsensowności.

Target dla tego produktu?

Zastanówmy się na spokojnie, kto kupuje produktu tego typu. Osoby aktywne lub gadżeciarze, to zapewne 99% klienteli. Jeśli należysz do pierwszej grupy, zapewne ekran pozwalający Ci na bieżąco kontrolować Twoje ćwiczenia jest czymś, bez czego ciężko się obyć. Jeśli jesteś gadżeciarzem, opaska niepozwalająca właściwie na nic, przedstawia wartość odpustowego zegarka. Dla wszystkich grup klientów, konieczność noszenia sporego urządzenia, które nie jest w stanie podać Ci nawet tak podstawowej informacji, jak czas, będzie... zgadliście, zupełnie bez sensu.

Podsumowując, spodziewam się, że ten produkt po pierwszej edycji umrze śmiercią naturalną. Jest nieergonomiczny, słabo wyposażony i horrendalnie drogi, jak na to, co oferuje. Wprowadzanie usługi abonamentowej dla tak okrojonego urządzenia brzmi jak ponury żart. A jeśli znajdą się klienci, którzy się na niego skuszą, nie mam wątpliwości, że analizator samopoczucia wbudowany w to urządzenie, szybko wykryje narastającą irytację.

Źródło: The Verge

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama