Jest Amazon - jest afera. Technologiczne giga-przedsiębiorstwo uznawane za jedną z najbardziej wartościowych marek ma ponowny problem z bezpieczeństwem danych klientów. Tuż przed konsumenckimi obchodami "czarnego piątku" (w niektórych przypadkach już się one zaczęły) doszło do ujawnienia wycieku danych klientów.

Wszystko zaczęło się tuż po tym, jak klienci Amazon zaczęli otrzymywać bardzo enigmatyczne wiadomości e-mail, w których informowano użytkowników o tym, że "ich adresy e-mail zostały "przypadkowo" ujawnione". Co więcej, w przesłanych komunikatach zawarto dane na temat tego, że nie klienci odpowiadają za ten stan rzeczy, a raczej "inna okoliczność". Aby uspokoić użytkowników, Amazon zapewnił wszystkich odbiorców o tym, że błąd został już zidentyfikowany oraz naprawiony.
We’re contacting you to let you know that our website inadvertently disclosed your email address due to a technical error. The issue has been fixed. This is not a result of anything you have done, and there is no need for you to change your password or take any other action.
Możliwe, że niektórzy z Was otrzymali właśnie takie komunikaty. I tak jak głosi sama wieść - nie musicie obawiać się o swoje hasła (zarówno na Amazon jak i w skrzynce mailowej) oraz o dane karty płatniczej. Oczywiście - o ile sam Amazon jest prawdomówny, a raczej nie pozwoliłby sobie na wizerunkową wpadkę spowodowaną przez brak ostrzeżeń dla objętych wyciekiem klientów. Nadgorliwi mogą mimo wszystko zdecydować się na rutynowe czynności, które warto wykonać tuż po wyciekach: czyli zmiana haseł we wszystkich powiązanych usługach.
Jedno martwi branżę. Amazon nabrał wody w usta i nie chce wyjaśnić jakiego typu był to wyciek
Czy doszło do ataku cyberprzestępców? A może przez błąd systemowy możliwe było "wyciągnięcie" z zasobów Amazon informacji o kontach e-mail klientów? A może... jest to po prostu błąd systemu, który postanowił wysłać taką wiadomość (testową) do pewnej grupy użytkowników i w tym momencie PR-owcy nie widzą potrzeby wdrażania dementi? W sytuacji, gdy uzyskuje się tak lakoniczne informacje na temat charakteru incydentu - wszystkie scenariusze są możliwe. Wiele mediów prosiło firmę o komentarze: nie pojawiało się w nich jednak nic ponad to, co otrzymali użytkownicy.
Jest to o tyle kuriozalne, że niestety, ale mamy do czynienia z ogromną nagonką na gigantów technologicznych, którzy na własne sposoby nie radzą sobie z ogromnymi ilościami danych o swoich użytkownikach. Facebook jest krytykowany za ich nadmierne eksploatowanie - Google oskarża się wprost o "szpiegowanie". Podobnie jest z Microsoftem i według społeczności skupionej wokół IT Apple też święte nie jest. Użytkownicy, którzy przekazują informacje wielkim firmom raczej powinny doskonale wiedzieć o tym, co dzieje się (nawet, jeżeli dzieje się źle) z ich danymi.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu