Będąc z Wami absolutnie szczery - o tym, że wichury przejdą nad Polską dowiedziałem się prędzej z mediów, które mocno trąbiły o możliwych niebezpiecznych skutkach porywistych wiatrów. O tym, że rozesłano wiadomości w ramach "ALERT RCB" dowiedziałem się już po nich, kiedy w tych samych źródłach pojawiła się informacja o tym, że Rządowe Centrum Bezpieczeństwo zdecydowało się na dystrybucję komunikatów.
Jednak ja, mimo że znajdowałem się w "polu rażenia" niebezpiecznych zjawisk pogodowych takiego komunikatu nie dostałem. Dlaczego? Nie wiadomo. Jak wynika z informacji w mediach ogólnopolskich, ostatnia akcja związana z systemem RCB miała objąć aż 25 milionów osób w 10 województwach. Niewykluczone więc, że z całą pewnością dobre intencje twórców systemu ostrzegania musiały zderzyć się z niedomaganiami, których nie wykryto w trakcie testów, które odbywały się wcześniej. Co ciekawe, poprzedni "ALERT RCB" otrzymałem, jednak nie mogę powiedzieć o tym, by stało się to błyskawicznie. Narzeczona, która przebywała w dokładnie tym samym miejscu co ja, komunikat mogła odczytać na swoim telefonie godzinę wcześniej.
Ostatnim razem jednak ona komunikat otrzymała, ja natomiast wcale. Mogę jedynie zastanawiać się, co poszło nie tak - poprzednie testy były najpewniej niewystarczające i "ALERT RCB" wymaga pilnej inspekcji. To niedopuszczalne, by system, który miał wprowadzać nowy standard komunikowania o niebezpiecznych zjawiskach działa wybiórczo. Choć z drugiej strony - czego ja się spodziewałem?
Dlaczego wszystko, co państwowe działa źle?
Ok, teraz obatożę się za generalizowanie. Ostatnia "elektroniczna inicjatywa" państwowa, "Twój e-PIT" pozwoliła mi na wysłanie zeznania podatkowego do urzędu skarbowego w dosłownie 3 minuty. Profil zaufany mam już od dawna, czystą formalnością było więc dostanie się do systemu, przejrzenie dokumentów i oddelegowanie ich do urzędników. Tak przyjemnie dawno nie załatwiało mi się skądinąd mało przyjemnych spraw urzędowych. Wcześniej płaciłem za to księgowej (co i tak wymagało ode mnie dostarczenia jej dokumentów). Teraz nie musiałem robić nic. Więc tutaj sukces - państwo potrafi zrobić coś, co jest przydatne i działa.
RCB to jednak nieco inna "klasa" rozwiązania skierowanego do obywateli. Tam użytkownik przypomni sobie o jego istnieniu dopiero wtedy, gdy będzie działo się coś złego i powinien zostać o tym poinformowany. Celem nadrzędnym "ALERT RCB" jest przekazanie wiadomości do wszystkich osób, które mogą znaleźć się w niebezpieczeństwie, na przykład z powodu ekstremalnych warunków pogodowych. W takich komunikatach informuje się, że warto zabezpieczyć elementy ruchome na posesjach lub balkonach, a także zamknąć okna, zatroszczyć się o zwierzęta.
Robi się jednak dziwnie, gdy człowiek wstaje rano i widzi skutki wichury, a następnie dowiaduje się o tym, że "ALERT RCB" nie trafił do wszystkich z powodu niedomagań systemu ostrzegającego. Tak właśnie miałem ja - nocą wiało naprawdę mocno i zastanawiałem się, czy nie nadszedł ten dzień, w którym wichura wyrwie dach z budynku, w którym się znajduję. Na szczęście nic złego się nie stało - no, poza kilkoma gałęziami, które złamały się nie czyniąc żadnych szkód.
Nie jestem jedyną osobą, która narzeka na system "ALERT RCB", który nie objął swoim zasięgiem wszystkich założonych odbiorców. W mediach pojawiają się natomiast informacje o tym, że operator systemu - Rządowe Centrum Bezpieczeństwo szuka przyczyn tego stanu rzeczy. Nie wiadomo natomiast, czy miała miejsca awaria, czy też czyjekolwiek zaniedbanie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu