Recenzja

Koniecznie obejrzyjcie świetne anime o małej pandzie, która pracuje w korpo i słucha death metalu. Recenzja Aggretsuko na Netflix

Paweł Winiarski
Koniecznie obejrzyjcie świetne anime o małej pandzie, która pracuje w korpo i słucha death metalu. Recenzja Aggretsuko na Netflix
3

Bez ogromnej maszyny promocyjnej, bez billboardów w największych miastach. Niedawno na Netlix pojawiło się Aggretsuko - z pozoru anime dla dzieci. Japońska animacja porusza jednak poważne problemy młodych ludzi chcących odnaleźć się w ponurym świecie korporacji.

Panda taka, jak Ty

Aggretsuko to mała czerwona, 25 - letnia panda, która pracuje w dużej korporacji zajmującej się handlem (?!?). Jest zodiakalnym skorpionem, nienawidzi swojej pracy - ma jednak hobby, które stara się utrzymać w tajemnicy. Śpiewa death metal w barach karaoke, pijąc przy tym duże ilości piwa. Ale nie że zawodzi i tylko próbuje - kiedy bierze mikrofon, rozstępuje się piekło, a wokalu mogliby jej pozazdrościć nawet najlepsi przedstawiciele sceny. Bohaterkę stworzyła firma Sanrio, którą wielu z Was będzie kojarzyć z postaci Hello Kitty. Aggretsuko pojawiła się w Japonii 2 lata temu, za sprawą Netlix szturmuje wreszcie resztę globu.

Nie pracuję w korporacji, natomiast z opowieści znajomych mogę się domyślić, że dla wielu osób sympatyczna, uczciwa panda będzie bohaterką, z którą można się utożsamiać. Retsuko (bo tak nazywa się młoda dziewczyna) to obraz typowej pracownicy wielkiej firmy. Wciąż niezmanierowana, żyjąca według wyidealizowanych zasad - zarówno tych związanych z pracą, jak i relacjami międzyludzkimi. Bez słowa komentarza daje sobie wciskać dodatkowe zajęcia, stając się co jakiś czas popychadłem przełożonych. Jej szef, dyrektor Ton, to prawdziwa świnia. To znaczy jest świnią (takim zwierzęciem), poza tym praktycznie nie pracuje, za to kiedy inni nie wiedzą w co włożyć ręce, ten gra w najlepsze w golfa na biurowym korytarzu. Ma swojego pomocnika, który przy absolutnie każdej okazji stara mu się podlizać. Jest i młoda atrakcyjna pracownica, która doskonale wie, jak omotać mężczyzn - ma więc Tona w garści, obsypuje go komplementami, kokietuje - a dzięki temu żyje sobie w firmie jak pączek w maśle. A pracy jest pod sufit, główna bohaterka jest bowiem pracownikiem księgowości, liczenia i tabelek nigdy tam nie brakuje.

Kojarzycie Mordor na Domaniewskiej? To mokotowskie zagłębie biurowców - codziennie rano z metra wylewają się fale młodych osób zmierzające w kierunku swoich firm. Nie mieszczą się w tramwajach, więc część idzie szybkim krokiem chodnikami ulicy Domaniewskiej. Retsuko w takich samych warunkach podróżuje do swojego biura - wcześniej wstaje o tej samej godzinie, ma kilka minut na poranną toaletę a wychodzi z pracy późnym wieczorem. Gdyby nie wspomniane wyżej karaoke, byłaby jak robot - choć tak naprawdę już nim jest, każdy dzień wygląda bowiem tak samo. Lata mijają, a szczęścia jak nie było tak nie ma. Bohaterka chce rzucić pracę, ale nie potrafi, kombinuje, ale boi się wyjść pędzącego wagonika, takiego samego jakim jadą jej rówieśnicy.

Wspomniane karaoke to jej odskocznia, coś co ją wyróżnia - a przy okazji symbolizuje japoński bunt młodych ludzi. Animacja w zgrabny sposób pokazuje też relacje między pracownikami dużych firm. Są przyjaźnie, czasem prawdziwe, są plotki i donoszenie na znajomych z biurka obok. Aggretsuko porusza też trudny temat dyskryminacji kobiet, zostawiając miejsce na przemyślenia. Wszystkie te poważne kwestia ubiera jednak w przystępną formę, idealnie wpasowując je do opowiadanej historii.

Wizualnie nie ma tu rewelacji, twórcy konsekwentnie trzymają się konwencji oprawy znanej z Hello Kitty - bohaterowie są zwierzętami, co nadaje serialowi humoru, zwierzęce wcielenia nie są jednak dobrane przypadkowo. Powiedziałbym, że zrobiono to wręcz idealnie. Szczerze polecam oglądać anime w oryginalnej, japońskiej wersji językowej - choć angielski dubbing jest całkiem niezły. Serial składa się z 10 odcinków. 9 trwa po 15 minut, ostatni 18 - i choć nie mogę się doczekać drugiego sezonu, to taka długość jest dla animacji tego typu idealna.

Zarówno tę postać, jak i ten serial mogli zrobić tylko Japończycy. Z jednej strony jest słodki i infantylny, z drugiej porusza problemy, z którymi boryka się niemała część pracowników korporacji oraz singli szukających miłości swojego życia. Może i momentami kojarzy się z telenowelami (i podejrzewam, że taki był zamiar), ale potem wjeżdża “darcie mordy” i ciężki klimat zahaczający o depresję, która nie jest obca dzisiejszym 20-latkom. Wszystko połączono bardzo zgrabnie, a animacja kojarząca się z produkcjami dla dzieci wygładza momentami ponury i przytłaczający klimat.

Przy Aggretsuko bawiłem się świetnie, choć nie jest to w żaden sposób serial ambitny. Traktujcie go raczej jako odskocznię od poważnych produkcji, które lądują na Netflix. Dwoje pracujących w dużych korporacjach znajomych powiedziało mi, że “jest prawie jak u nich”, co w moich oczach nadało tej animacji realizmu. Zdecydowanie warto i niech nie zwiedzie Was obrazek reklamujący Aggretsuko w Netfliksie. Niby serial ma znaczek 13+, jednak tematycznie skierowany jest raczej do osób dorosłych.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu