35 dni, dobre chęci i pozytywne nastawienie – tyle wystarczyło, by 9 osób, związanych z IT, przekonało się, że Afryka Wschodnia technologiami mobilnym...
35 dni, dobre chęci i pozytywne nastawienie – tyle wystarczyło, by 9 osób, związanych z IT, przekonało się, że Afryka Wschodnia technologiami mobilnymi i startupami stoi. Rozmawiam z polską reprezentantką wyprawy AfricaHackTrip, Emilią Maj o tym, jak wielu rzeczy o technologii z Afryki jeszcze nie wiemy…
Karol Kopańko: Dlaczego akurat ten region?
Emilia Maj: Głównie kierowaliśmy się językiem bo wiedzieliśmy, że w krajach anglojęzycznych będzie nam łatwiej nawiązać kontakty z ludźmi. Chcieliśmy również w łatwy i tani sposób podróżować przez 4 kraje. Wschodnia Afryka, która jest jednym z najbardziej rozwiniętych technologicznie obszarów w Afryce, wydawała się (i rzeczywiście tak było!) najlepszym wyborem. Tym sposobem odwiedziliśmy Kenię, Ugandę, Rwandę i Tanzanię.
A jakie cel przed sobą postawiliście?
Celem projektu było przede wszystkim poznanie ludzi, nawiązanie kontaktów, wymiana doświadczeniami i wiedzą. To jak najbardziej się udało. Prosto i trafnie podsumowuje to Eric Hersman (założyciel iHUB w Nairobi) w wywiadzie dla AfricaHackTrip: “Najbardziej interesującym wydarzeniem, które AfricaHackTrip wniosła było to, że zobaczyłem pracujących obok siebie: programistę z Niemiec, inżyniera z Kenii, frontendowca z Nigerii i dizajnerkę z Polski. To jest właśnie to! To jest nowe globalne spojrzenie na technologię!”
Spędziliście tam ponad miesiąc, a co ciekawego udało się Wam stworzyć?
Największy sukces naszej wyprawy to wspólna praca nad projektami w czasie hackatonów i wymiana idei na barcampach. Razem z Ushahidi pracowaliśmy nad aplikacją, która powstała w odezwie na atak terrorystyczny Westgate – Ping App; wspólnie stworzyliśmy słownik slangu z 3 języków afrykańskich na angielski http://dozepoa.com; jak również mapę szpitali w stolicy Tanzanii Dar es Salaam http://afyamap.org/
http://vimeo.com/76040355
Zwykle nie dostrzega się zbyt wielu nici łączących technologicznie Europę z Afryką. Udało się Wam je zapleść?
Udało nam się połączyć społeczności europejskie z afrykańskim. Dzięki naszej inspiracji w Kampali i Nairobi powstały grupy robocze skupione na JavaScript. My sami nauczyliśmy się wiele, jak działa tamtejsza technologia i biznes. Jest to wiedza, którą mogliśmy zdobyć tylko tam w bezpośrednim kontakcie z ludźmi, którzy je tworzą.
A swoją podróż także na bieżąco dokumentowaliście...
Dalekosiężnym celem projektu było zrealizowanie filmu dokumentalnego o technologii we Wschodniej Afryce: o ludziach, których poznaliśmy; o projektach które nas zainteresowały; o miejscach, które zrobiły na nas z różnych względów wrażenie (kreatywny co-working space, szkoła programowania dla młodzieży, inkubatory startupowe). Powstało już parę krótkich filmów z naszej wyprawy, ale na zmontowanie wciąż czeka pełnometrażowy film dokumentalny. W tym momencie zbieramy na niego fundusze na Indiegogo.
Otrzymaliśmy już duże popracie od ludzi z całego świata, którzy wierzą w takie szalone i społeczne idee. Liczymy na pomoc osób indywidualnych, firm i organizacji – każdego, kto chciałby zostać producentem i współtwórcą filmu.
Oczywiście zachęcamy wszystkich czytelników Antyweba do pomocy w zbiórce na dopracowanie pełnego formatu! A gdybyś miała powiedzieć, co projekt zmienił w Tobie samej, to byłoby to?
Dla mnie najlepszym efektem jest zmiana patrzenia na Afrykę znajomych, współpracowników, osób, które przychodzą na spotkania. Dla nich (i także dla mnie przed wyjazdem) Afryka kojarzyła się jedynie z safari i upałem… Kobiety pokazane w zrealizowanym przeze mnie i WebMuses filmie:
https://vimeo.com/83678627
to kobiety przedsiębiorcze, wykształcone i prężnie działające w biznesie. Od wielu osób usłyszałam, że film zmienił ich wyobrażenie na temat sytuacji kobiet w Afryce. Byli bardzo pozytywnie zaskoczeni!
To była, jak rozumiem, międzynarodowa wyprawa? Dużo ludzi z Polski w niej uczestniczyło?
Tak, jak najbardziej międzynarodowa. Greg Martynus, który był inicjatorem wyprawy, zatweetował wywiad Erica Hersman’a o prężnie rozwijającej się, technologicznej scenie w Afryce.
Na pytanie, kto chciałby zobaczyć to na własne oczy, odpowiedziało wielu znajomych z całego świata. W efekcie zostało 9 osób, które organizowało wyjazd, wydarzenia w 4 krajach (barcampy, hackathony), tworzyło stronę AHT, szukało ludzi, z którymi chcieliśmy się spotkać już na miejscu. Każdy z nas jest związany z technologią, open source i wydarzeniami IT dla lokalnej społeczności, więc mieliśmy już doświadczenie w tego typu przedsięwzięciach. Zespół AfricaHackTrip to 9 osób: 7 programistów z Berlina, Kolonii i Zurychu, blogerka Eufrika z Berlina i ja, dizajnerka z Polski. W trakcie podróży dołączyli do nas ludzie z GitHub (nasz jedyny sponsor, resztę kosztów pokryliśmy z własnych oszczędności) oraz “community guy” z Mozili.
Ile trwał w sumie Wasz wyjazd?
5 tygodni (od 23 września do 1 listopada 2013).
Możesz zdradzić jakie były jego koszty?
Ok. 10 tys PLN na osobę. Głównie na loty i noclegi, nie mieliśmy czasu zbyt wiele czasu na przyjemności :)
Odpowiadałaś za wizualną stronę tworzonego oprogramowania, tak?
Dla samego projektu AHT robiłam identyfikację wizualną, przygotowaniem eventów, pisaniem blogpostów, zajmowałam się twitterem, facebookiem. Na hackathonach robiłam to, co w pracy codziennej: doradzałam, jak stworzyć produkt, aby użytkownik potrafił i chciał go używać, a pomysłodawca mógł znaleźć jak najwięcej klientów (czyli ogólnie rozumiany UX). Poza tym projektowałam layouty, logotypy – oczywiście w kooperacji z innymi dizajnerami z Afryki (bo o to przecież chodziło!)
GitHub to serwis dla programistów, jaki miał “interes” we wsgvpieraniu Was?
Jeden z założycieli GitHuba usłyszał o AfricaHackTrip, bardzo spodobał mu się pomysł i zaproponował nam pomoc w eventach. Jak się okazało, niewielu programistów w Afryce Wschodniej korzysta z Gita (narzędzia bardzo popularnego w Europie), a tym bardziej z GitHuba. Pracownicy serwisu, którzy nam towarzyszyli, prowadzili warsztaty z Gita, pokazując, jak pomocne może być to narzędzie w pracy zespołowej nad produktami IT. Rozmawiali też z ludźmi, brali czynny udział w hackathonach – dzięki temu zyskali wielu realnych lub przyszłych użytkowników.
Mozilla wspiera wolne oprogramowanie, czy to, co tam zakodowaliscie trafiło jakoś do jej zbiorów?
Nie. Wszystkie projekty są open sourcowe, kod dostępny jest na GitHubie. Każdy możne sugerować zmiany i wziąć udział w projektach.
Jak wyprawa "otworzyła Wam oczy"? Z jakim przyjęciem się spotkaliście?
Poznanie Wschodniej Afryki było niesamowitą przygodą i lekcją dla nas wszystkich (tutaj w pigułce). Zobaczyliśmy, że dzisiejsza Afryka to nie “dziki, czarny ląd”. W krajach, które odwiedziliśmy, rozwijają się prężnie software’owe startupy, buduje się hardware, tworzy się miejsca, gdzie spotykają się kreatywni ludzie z całego świata. Ludzie, środowisko, infrastruktura są tam zupełni inne, niż w Europie czy Stanach, więc technologia też rozwija się innym torem.
Czyli generalnie wszyscy bardzo pozytywnie się do Was odnosili?
Usłyszeliśmy wiele ciepłych słów o zorganizowanych eventach. Uczestnicy poznali nie tylko nas i inne spojrzenie na to czym się zajmują, ale ludzi, którzy uczą się lub pracują na co dzień w tym samym budynku. Wielu Afrykańczyków ma przekonanie, że Europa to istny raj na ziemi, gdzie pieniądze leżą na ulicach, a wszystkie startupy kończą nie gorzej niż Twitter – myślę, że trochę sprostowaliśmy tę wizję:) Wymiana doświadczeń spowodowała, że wielu z nich zobaczyło, jak duże możliwości daje im rozwijający się rynek afrykański, jak duża jest szansa zrealizowania swojego biznesu w ich rodzimym kraju. Z drugiej strony wymiana pokazała, że Europa jest tuż tuż, a globalne kontakty to szansa dla nas wszystkich, aby tworzyć lepszą i użyteczniejszą technologię.
Coś Cię zaskoczyło w tych krajach? Podziel się jakimiś anegdotami.
Ku mojemu zaskoczeniu, pierwszą reakcją na hasło “z Polski” było “Aaaa, Lewandowski!” Na początku było to dla mnie co najmniej niezrozumiałe... Nigdy w życiu bym nie przypuszczała, że mój kraj jest bardziej znany z piłki nożnej niż z wódki czy papieża, haha:) Raczej nic więcej o Polsce nie wiedzieli – bardzo absurdalne a nawet śmieszne dla nich było, że niemal 38 milionów ludzi mówi tym samym językiem, wyznaje tę samą religię i w dodatku niemal wszyscy wyglądają tak samo...! Całkowicie to rozumiem, bo ich perspektywa jest zupełnie inna: wiele grup etnicznych, mówiących różnymi językami, reprezentujący różne typy urody mieszka w obrębie jednego kraju.
Tak samo Polacy mało wiedzą o Afryce. Przyznaję, że musiałam zerknąć na mapę, żeby dokładnie wiedzieć, gdzie jadę…:) Po “spotkaniu” z szybą w Tanzanii, kolega zatweetował moje zdjęcie ze szpitala. Aby dodać pikanterii zdarzeniu, niewinnie dodał hashtag #lionattack. Jak się okazało, wielu moich znajomych uwierzyło w spotkanie z dzikim zwierzem i nieźle się zmartwili… Mam nadzieję, że nasz projekt uświadomił ludziom, że w Afryce łatwiej zobaczyć smartfony i tablety, niż spotkać lwa.
Czy prawdą jest, że Afryka tak naprawdę przeskoczyła rozwój desktopów i od razu znalazła się w erze mobilnej?
Rozwiązanie mobilne są ogromnie rozwinięte, tam nie ma potrzeby wprowadzenia “mobile first” – w Afryce to naturalny i pierwotny stan dla technologii. Bardzo popularne są rozwiązania offline’owe, projekty społeczne, a użyteczność sms-a wykorzystywana jest do granic możliwości. Aplikacja facebooka na telefon Tecno, z rozdzielczością ekranu 128x160 to istne mistrzostwo UX! Mpeza czyli najprostszy i najbardziej dostępny sposób płatności mobilnych dosłownie “otworzył mi oczy” – zobaczyłam, że rozwiązania, które mamy tutaj i są niby postępowe, ale w rzeczywistości skomplikowane i drogie. Jako projektantka, odkryłam wiele aspektów user experience, który jest specyficzny dla tworzenia produktów tamtego obszaru.
Spotkaliśmy się z bardzo dobrym przyjęciem globalnych przedsiębiorców, ale też lokalnych studentów i pracowników sektoru IT (choć na początku nikt nie mógł uwierzyć, że naprawdę nic nie chcemy sprzedać :)
Spotkaliście się jeszcze później z programistami i działaczami poznanymi w Afryce?
Wiele osób, które poznaliśmy w czasie AfricaHackTrip spotkaliśmy na dużej mediowej konferencji w Berlinie Re:publica. 5 dni spędzonych razem, ciągłe dyskusje, warsztaty, ale i wspólne imprezy do białego rana, pokazały, że osoby te to nie tylko znajomymi z branży, ale i przyjaciele.
Widziałem też, że występowałaś na eventach GeekGirlsCarrot?
Tak, bardzo cenię i chętnie wspieram inicjatywę dziewczyn z Warszawy! Sama reprezentuję WebMuses – krakowską społeczność kobiet w IT. Wspólnie z innymi geekami organizuję eventy dla kobiet, inspiruję i zachęcam, aby zaczęły przygodę z technologią. Bardzo ciekawiła mnie również sytuacją afrykańskich kobiet w branży. Na miejscu okazało się, że pracuje tam ich procentowo więcej, niż w Polsce. Postanowiłam zrobić z nimi wywiady, a po powrocie wyprodukowałam krótki film, aby przedstawić te niesamowicie inspirujące kobiety. Tak powstał African WebMuses, który spotkał się z bardzo dobrym przyjęciem w mediach (np. TU) i u oglądających – związanych i nie związanych z branżą.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu