Adobe

Adobe w tarapatach. Ogromny pozew przeciwko twórcom Photoshopa staje się faktem

Kamil Świtalski
Adobe w tarapatach. Ogromny pozew przeciwko twórcom Photoshopa staje się faktem
Reklama

Adobe ma prawdziwe kłopoty. Ich praktyki nie podobają się nie tylko użytkownikom, ale też Departamentowi Sprawiedliwości, który postanowił zrobić z nimi porządek.

Adobe nie ma ostatnio najlepszej passy. Po ostatniej (chęci) wprowadzenia zmian w regulaminie miarka się przebrała i nie tylko użytkownicy mają dość antykonsumenckich zachowań firmy, ale bacznie przygląda im się również amerykański Departament Sprawiedliwości. Ten ostatni postanowił jednak nie czekać z założonymi rękami, a wystosował pozew przeciwko gigantowi, bez którego oprogramowania wielu kreatywnych w dzisiejszym świecie nie wyobraża sobie pracy.

Reklama
Popularne aplikacje Adobe

Amerykański Departament Sprawiedliwości pozywa Adobe

Wbrew pozorom — nie chodzi jednak o ostatnie zmiany w regulaminie z dostępem do wszystkich treści, z których po bojkocie ze strony użytkowników firma ostatecznie musiała zabrać głos w temacie i obiecała, że nie będzie korzystać z osobistych treści do trenowania autorskich algorytmów AI. Główny zarzut Departamentu Sprawiedliwości opiera się jednak o kwestie związane z "uwięzieniem" użytkowników w ich subskrypcji, wielu niejasnych zapisach drobnym druczkiem oraz ukryciu faktycznych zasad. W pozwie czytamy:

Przez lata Adobe szkodziła konsumentom, zapisując ich do swojego domyślnego, najbardziej lukratywnego planu subskrypcji bez wyraźnego ujawnienia ważnych warunków planu. Adobe nie ujawnia konsumentom, że zapisując się na plan subskrypcji "Roczny, płatny co miesiąc" ("plan APM"), zgadzają się oni na roczne zobowiązanie i wysoką opłatę za wcześniejsze rozwiązanie umowy ("ETF"), która może wynosić setki dolarów. Adobe wyraźnie ujawnia ETF tylko wtedy, gdy subskrybenci próbują anulować subskrypcję, zamieniając ukryty ETF w potężne narzędzie do zatrzymywania klientów... poprzez uwięzienie ich w subskrypcjach, których już nie chcą.

Podczas rejestracji Adobe ukrywa istotne warunki swojego planu APM drobnym drukiem oraz za opcjonalnymi polami tekstowymi i hiperłączami, dostarczając informacje, które mają pozostać niezauważone i których większość konsumentów nigdy nie widzi. Następnie Adobe zniechęca do anulowania umowy, stosując uciążliwy i skomplikowany proces anulowania. W ramach tego zawiłego procesu Adobe zastawia na subskrybentów zasadzkę w postaci wcześniej ukrytych ETF, gdy próbują anulować umowę. Poprzez te praktyki Adobe naruszyła przepisy federalne mające na celu ochronę konsumentów.

I jeżeli kiedykolwiek korzystaliście z ich subskrypcji i próbowaliście wypisać się przed czasem, to prawdopodobnie doskonale wiecie co Departament Sprawiedliwości ma na myśli. Adobe niespecjalnie rozgrywa temat w otwartych kartach, przez co wielu użytkowników nie ma tak naprawdę pojęcia na co się pisze. To jednak ogólny problem z rozmaitymi subskrypcjami, które — czy nam się to podoba czy nie — często funkcjonują w ten sposób, chcąc złapać użytkowników w swoje sidła i nie puszczają tak długo, jak tylko się da.

Czy będzie to sprawa która wywróci rynek aplikacji do góry nogami? Mam cichą nadzieję, że to początek wielkich zmian. I to nie tylko u Adobe, ale w modelach subskrypcji w ogóle. Bo sporo w tym temacie jest jeszcze do zrobienia.

Źródło

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama