VOD

Jak powstaje serial z multiversum Marvela? Reżyser "What if" specjalnie dla Antyweb.pl

Konrad Kozłowski
Jak powstaje serial z multiversum Marvela? Reżyser "What if" specjalnie dla Antyweb.pl
Reklama

Przed nami premiera 2. sezonu "What if...?", czyli serialu animowanego z uniwersum Marvel. Jego reżyser opowiedział nam, jak powstaje i które odcinki są wg. niego najbardziej ekscytujące.

Marvel przygotował dla fanów nie lada gratkę, ponieważ przez cały świąteczny tydzień debiutować będą nowe odcinki serialu "What if...?", który pokazuje nieskończone możliwości multiwersum. Zastąpienie Steve'a Rogersa w roli Kapitana Ameryki przez Peggy Carter to tylko wierzchołek góry lodowej, ale im więcej zdradzi się na temat zawartości odcinków, tym mniejsza frajda w trakcie oglądania.

Reklama

Polecamy na Geekweek: To są hity HBO Max w 2023 w roku. Powtórka w święta?

Nadchodzący 2. sezon serialu miał ukazać się wcześniej, ale na etapie produkcji pojawiło się kilka nieprzewidzianych problemów. Po uporaniu się z nimi wszystkimi odliczamy do debiutu nowej serii na Disney+, która będzie liczyć 9 epizodów, podobnie jak poprzednia. Tytuły odcinków są już znane, część z nich wprost zapowiada fabułę lub okoliczności rozgrywającej się w nich akcji, ale możemy być pewni, że nie odkryto wszystkich kart i czeka nas sporo niespodzianek.

Jak wygląda praca reżysera animacji?

O tym, jak powstawał drugi sezon i jaka wizja przyświeca twórcom serialu, rozmawiałem z Bryanem Andrewsem - reżyserem 2. sezonu "A gdyby...?". Na pytanie o to, jaki był główny cel nowych odcinków odpowiada wprost: "By opowiedzieć więcej historii, także tych, które nie znalazły się w 1. sezonie. Było ich tak wiele. Studio i Disney+ naprawdę podobało się to, jak wyglądała 1. seria, więc bardzo szybko stwierdzili: zróbmy jeszcze jeden!" Dodał, że w 2. sezonie znalazły się tamte pomysły, a także te zupełnie nowe. Ekipa współpracowała razem z Kevinem Feige nad tym, by złączyć to w całość i wszystkiemu temu towarzyszyło sporo frajdy.

Należy jednak zwrócić na to, że mamy do czynienia z animacją, a praca reżysera kojarzy się wszystkim przede wszystkim z pracą na planie, kierowaniu całą ekipą przy kręceniu wszystkich scen i wydawaniu poleceń niemałej grupie pracowników. Jak to wygląda przy animacji? "To dosyć zabawne, bo przy przy live action masz reżysera, który krzyczy do członków ekipy "więcej emocji!" albo "jeszcze większa eksplozja!".

A przy animacji jest tak samo, po prostu zwracasz się do osoby, która ją rysuje albo do aktorów nagrywających swoje kwestie w budkach." Podkreśla, że tych podobieństw jest naprawdę dużo, także to, że reżyser łączy wysiłki wszystkich w ekipie, stara się przygotować obrazy, by opowiedzieć daną historię. "My ręcznie przygotowujemy każdą klatkę w odróżnieniu od kręcenia kamerą."

Ulubione odcinki reżysera "What if...?" w 2. sezonie

Bryan Andrews wyreżyserował cały 1. sezon "A gdyby...?", a w 2. serii tylko raz oddał pałeczkę komuś innemu (1. odcinek przejął Stephan Franck). Czy wśród 18 odcinków, które wyszły spod jego ręki znajdują się te mu najbliższe? Które może były najbardziej emocjonujące? Andrews wskazał odcinek, który próbuje odpowiedzieć na pytanie, co by było gdyby Tesseract spadł na Ziemię i wylądował na terenie suwerennej Konfederacji Haudenosaunee jeszcze przed kolonizacją Ameryki.

Odcinek skupia się na Kahhori, młodej kobiecie z plemienia Mohawk, na drodze w poszukiwaniu jej mocy. Bryan dodał, że to dla niego sposób na spełnienie jego pomysłu na realizację odcinka z udziałem reprezentanta jednego z pierwszych narodów ("First Nations"), a myślał o tym, gdy tylko podjął się tej pracy lata temu. "Nareszcie znaleźliśmy odpowiednią historię do opowiedzenia, wspólnie ze świetnym scenarzystą Ryanem Little, który wpadł na ten pomysł". Andrews wskazał też dwa inne odcinki: z Nebulą, która dołącza do Nova Corp oraz inny, którego akcja rozgrywa się w 1602 roku, do którego przeniesiono... Avengersów.

Reklama

Wpływ serialu na uniwersum Marvela - to możliwe!

"Myślę, że w pewien sposób możemy wpłynąć na całe MCU. Mamy całkowitą swobodę, robimy to, co robimy." - mówi Bryan, gdy pytam go o współpracę z Kevinem Feige i innymi osobami odpowiedzialnymi za rozbudowę uniwersum Marvela, a także to, jak serial oddziałuje na MCU. "Sądzę, że nasz odcinek o Dr Strange'u z 1. sezonu miał jakiś wpływ na to, co zrobiono z "Multiwersum obłędu" z drugim Strangem." Wyjaśnił, że gdy prace nad scenariuszem filmu były na wczesnym etapie, odcinek "A gdyby...?" był w bardzo zaawansowanych pracach. "Myślę, że Kevin mógł coś zapożyczyć i że możemy być źródłem inspiracji do tego, co dzieje się w filmach. A to cholernie ekscytujące!

Andrews zwrócił też uwagę na coś innego - serial może być polem do eksperymentów, gdzie sprawdzane są niektóre idee i pomysły. "Myślę, że na pewnym etapie zobaczymy nasze postacie z animacji w filmach. To już się wydarzyło z Kapitan Carter w "Multiwersum obłędu", choć to nie była nasza Kapitan Carter, tylko inna. To super! To oznacza, że może któregoś dnia w filmie Marvela pojawi się Party Thor!"

Reklama

 

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama