Facebook

900 milionów ludzi to nadal za mało - Messenger liczy na więcej

Konrad Kozłowski
900 milionów ludzi to nadal za mało - Messenger liczy na więcej
Reklama

Tak solidnego fundamentu, jakim jest Messenger życzyłby sobie każdy wielki biznes, jakim jest Facebook. Sprytne działania Marka Zuckerberga spowodowały, że jeden z największych konkurentów - WhatsApp - stał się częścią firmy, dlatego kontrolowany jest rozwój dwóch ogromnych produktów. Mimo to, można odnieść wrażenie, że to Messenger jest wciąż oczkiem w głowie “niebieskiego” giganta”.

WhatsApp może i posiada większą liczbę aktywnych użytkowników (ponad 1 miliard), ale zespół odpowiedzialny za Messengera nie zamierza oddawać pola bez walki. Wykorzysta więc wszystkie atuty, jakimi dysponuje, by zwiększyć liczbę osób komunikujących się za pomocą Messengera i ich maksymalnie zaangażować. Pewien krok ku 1 miliardowi użytkowników już poczyniono - oficjalnie ogłoszone zostało, że miesięcznie z Messengera korzysta aż 900 milionów ludzi z całego świata. To fenomenalny wynik, ale jak napisałem, liczba ta może wkrótce szybko wzrosnąć.

Reklama

Przygotowane bowiem zmiany pozwolą jeszcze łatwiej nawiązywać kontakt. Już teraz jest to bardzo wygodne, ponieważ znajomych z Facebooka mamy dosłownie “pod palcem” - wystarczy jedynie wpisać imię i/lub nazwisko w pole wyszukiwarki, zaś z pozostłymi osobami połączymy się wewnątrz Messengera dzięki numerowi telefonu. Już niedługo każdy z nas będzie mógł wygenerować własny kod profilu. Tak, będzie to wyglądało dokładnie w ten sam sposób, jak działa to na Snapchacie - zeskanowanie kodu spowoduje dodanie drugiej osoby do kontaktów. Kilka sekund i jesteśmy połączeni.

Biznes to biznes

To naturalnie nie wszystko, bo Messenger odgrywa coraz większą rolę w komunikacji z klientami dla małych, średnich i większych firm. W związku z tym, poczyniono zmiany w inicjowaniu konwersacji oraz odnajdywaniu profili. Każdy z fanpage’ów będzie mógł wykorzystać wybraną wcześniej “nazwę użytkownika” (znajdującą się w linku do profilu, np. Facebook.com/Antyweb), co pozwoli na łatwiejsze znalezienie danej strony przez użytkowników komunikatora. Można więc, nie zmieniając nazwy profilu, wykorzystać bardziej przyjazną, krótszą i łatwiejszą do zapamiętania frazę. Administratorzy stron i ludzie odpowiedzialni za obsługę profilu będą też mogli skorzystać z wiadomości powitalnej, która będzie wyświetlana użytkownikom kontaktującym się po raz pierwszy.

W mojej ocenie najciekawszą z nowinek jest, jak żeby inaczej, jeszcze jedna metoda na nawiązanie kontaktu przez Messengera. Dzięki dedykowanej podstronie w adresie m.me/[nazwa użytkownika] możemy od razu przejść do konwersacji z daną osobą. Wystarczy więc, że ktokolwiek z Was odwiedzi adres m.me/tenkonrad i będzie mógł wysłać wiadomość bezpośrednio do mnie bez odwiedzania Facebooka czy otwierania aplikacji. Oczywiście wykorzystywana do tego jest po prostu webowa wersja Messengera.

Popularność vs. bezpieczeństwo

W tym momencie najbardziej ciekawi mnie aspekt bezpieczeństwa. WhatsApp, Signal, Telegram i inne szczycą się stosowaniem szyfrowania, a zasady działania Messengera nie zmieniły się od samego jego początku. Pomimo tego, nie następuje zauważalny odpływ użytkowników, co pozwala sądzić, że pragnienie zachowania (iluzorycznego) bezpieczeństwa nie jest powszechne. Czy i kiedy to się zmieni? Czy Messenger zareaguje na działania konkurencji? Nie sądzę, byśmy poznali odpowiedzi na te pytania w najbliższej przyszłości, ale po cichu liczę, że pewien przedsmak otrzymamy już w przyszłym tygodniu, kiedy to odbędzie się konferencja f8. Przecież właśnie podczas zeszłorocznej edycji tego wydarzenia Messenger zyskał miano platformy.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama