Felietony

7 rzeczy, które powiem swojemu szefowi, gdy każe mi wrócić do biura

Kamil Pieczonka
7 rzeczy, które powiem swojemu szefowi, gdy każe mi wrócić do biura
3

Napisano już tysiące tekstów o tym jak pandemia wpłynęła na rynek pracy, szczególnie w tych zawodach, w których swoje obowiązki wykonujemy w biurach. Szybki kurs pracy zdalnej jaki globalnie przeszliśmy w zeszłym roku doskonale pokazał, że to jest możliwe na dużą skalę. Dlatego po pandemii na pewno nie wrócę już do biura na stałe.

Aby nadać nieco lepszy kontekst tej opowieści to muszę nakreślić wam warunki w jakich do tej pory pracowałem. Poza ewidentną pracą zdalną na rzecz Antyweba, gdzie codziennie pojawia się jeden mój tekst, pracuje także w dużej zachodniej korporacji w pełnym wymiarze godzin. Mój szef nawet przed pandemią miał bardzo liberalne podejście do pracy zdalnej, a umowa zawarta z pracodawcą pozwalała świadczyć 50% czasu pracy z domu. Dlatego pandemia nie wywołała u nas trzęsienia ziemi, ot po prostu przestaliśmy przychodzić do biura na te kilka dni w miesiącu. To jednak uwypukliło korzyści jakie z tego wynikają. Gdyby mój szef kazał mi teraz wrócić do biura to miałbym dla niego przynajmniej 7 argumentów przeciwko tej decyzji.

1. Oszczędności

Biuro, w którym pracowałem znajduje się ~25 km od mojego domu, więc codzienna podróż w obie strony to 50 km. Tygodniowo to 250 km, a w miesiącu około 1000 km. Zakładając spalanie 7l/100 km mamy 70 litrów paliwa, które kosztuje miesięcznie 385 PLN (5,5 PLN/l). Miałem to szczęście, że pracodawca pokrywał znaczną część kosztów dojazdu, ale nie każdy ma tak dobrze. Konieczność korzystania z komunikacji międzymiastowej byłaby tańsza, ale też znacznie bardziej czasochłonna. Praca z domu eliminuje konieczność dojazdów i pozwala zaoszczędzić spore kwoty, nie wspominając już nawet o amortyzacji/zużyciu samochodu.

2. Brak konieczności podróży do pracy

Brak konieczności podróży do pracy wiąże się też z oszczędnościami czasu. Pracując od 8:00 do 16:00, przynajmniej kolejną godzinę traciłem na jazdę samochodem. Czasami było to więcej, czasami mniej, wszystko zależało od natężenia ruchu. Ten czas można spożytkować znacznie efektywniej i lepiej. Poza tym tak jest po prostu bezpieczniej. Nie można demonizować, ale wypadki na drogach się zdarzają i nigdy nie wiesz, czy jednego dnia nie będziesz brał udziału w takiej sytuacji. Siedząc w domu jesteś znacznie bezpieczniejszy. Możesz też unikać podróży w niesprzyjających warunkach, szczególnie zimą, gdy drogi potrafią być bardzo śliskie, wszyscy jeżdżą ostrożnie, a czas jazdy niemiłosiernie się wydłuża. A jeśli jeszcze musicie skrobać rano szyby z lodu, to już w ogóle odechciewa się wychodzić z domu.

3. Mniejsze prawdopodobieństwo zarażenia SARS-Cov2

Tego argumentu nie można pominąć. Oczywiście teraz sytuacja jest znacznie lepsza i liczba nowych przypadków jest minimalna, ale w ostatnich miesiącach był czas kiedy w moim miejscu pracy notowano po 5-10 przypadków zarażenia tygodniowo. Pracując z domu udało mi się przez ostatni rok uniknąć zarażenia koronawirusem (a przynajmniej nie miałem nigdy żadnych objawów), a obawiam się, że w biurze mimo środków ostrożności, niebezpieczeństwo zarażenia było znacznie większe. W przypadku wielu osób dochodzi też ryzyko zarażenia podczas podróży do pracy w komunikacji zbiorowej. Tego argumentu nie da się podważyć.

4. Możliwość opieki nad dzieckiem

Pracując w określonych godzinach w biurze musimy niestety dostosować cały swój grafik "życia" do tych stałych godzin. Z małymi dziećmi nie jest to proste, bo o ile jeszcze przedszkola pracują w takich godzinach, o tyle szkoła w pierwszych klasach zapewnia tylko kilkugodzinną opiekę. W sytuacji lekcji zdalnych jest jeszcze gorzej, nikt nie zostawi pierwszoklasisty samemu sobie na cały dzień. Praca zdalna daje możliwość sprawowania nadzoru nad dzieckiem i to kolejna istotna zaleta dla osób, które mają małe dzieci.

5. Większa elastyczność czasu pracy

Wielu pracodawców obawia się, że ludzie w domach nie będą wykonywać swojej pracy tak sumiennie jakby to robili w biurze. Z moich obserwacji wynika, że te obawy są bezzasadne. Wiele oczywiście zależy od człowieka, ale mając zadaniowy tryb pracy, gdybym jej nie wykonał to prędzej czy później to by wyszło na jaw. I owszem praca z domu pozwala mi zrobić sobie przerwę na obiad, odebranie dziecka ze szkoły czy szybkie zakupy, ale każdą taką przerwę odpracowuje. W zasadzie mam wrażenie, że czasami z tego powodu wręcz pracuje dłużej, bo bardzo często wyłączam komputer o 16:30, zamiast o 16:00. Będąc w biurze praktycznie nigdy mi się to nie zdarzało ;-).

6. Mam lepszy internet niż w pracy

Praca zdalna jest możliwa dzięki komputerom i dostępowi do sieci internet. W moim biurze z internetem był czasami problem, a jako, że nie mieliśmy zapasowego łącza to zdarzały się przerwy w pracy. W domu mam nie tylko szybszy ale też stabilniejszy internet, a skoro odpowiedzialność za dostęp do sieci spoczywa na mnie, to nie mam też oporów aby korzystać w awaryjnych sytuacjach z pakietu danych w telefonie. Dzięki temu przez rok zdalnej pracy nie miałem ani razu sytuacji, gdy pisałem do szefa, że nie mogę pracować bo nie mam internetu. To z pewnością istotna korzyść dla pracodawcy.

7. Nie mam gdzie wrócić

Ostatni argument jest bardzo indywidualny. Mój pracodawca w mniej więcej na początku 2021 roku zdecydował, że biuro, które wynajmował dla mojego działu jest tylko niepotrzebnym kosztem bo nikt z niego nie korzysta. W rezultacie od marca nie mam już dokąd wrócić... Owszem, korporacja wdraża rozwiązania "elastyczne", udostępniając biurka w głównym biurze na żądanie, ale obecnie dla mojego działu ich liczba jest mocno limitowana. Poza tym powrót do budynku, w którym przewija się kilkaset osób dziennie nie wygląda zbyt bezpiecznie. Dlatego drogi szefie, nie wrócę do pracy z biura.

Praca zdalna nie jest usłana różami

I żeby nie było zbyt różowo, to praca daleko mi od stwierdzenia, że praca zdalna ma same zalety. Szczególnie jeśli tak jak w szczycie pandemii musiałem pracować z domu, w którym były też małe dzieci potrzebujące ciągłej uwagi. Bywały dni kiedy miałem tego dość i musiałem wziąć kilka dni urlopu, bo na dłuższą metę było to przytłaczające. Czasami brakuje też kontaktu bezpośredniego ze współpracownikami, Skype/Teams nie zastąpią tego w 100%. Trudno zbudować dobry zespół na odległość i jestem przekonany, że gdyby nie nasze bezpośrednie kontakty sprzed pandemii, to nie byłoby nam tak dobrze współpracować w 100% zdalnie. Jak zwykle wszystko ma swoje wady i zalety.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu