Serial świętuje swoje 30 urodziny. Tyle lat minęło od momentu gdy Rachel Green po raz pierwszy przekroczyła próg Central Perk. Od tego momentu, świat telewizji już nigdy nie miał być taki jak przed "Przyjaciółmi".
30 lat temu zmieniło się oblicze telewizji. W serialowej kawiarni pięcioro znajomych dzieli się swoimi troskami, które dzisiaj nikogo by nie zraziły, lecz w połowie lat 90. nie były poruszane tak otwarcie. I nagle przez drzwi wchodzi panna młoda zaczynając...
...ten w którym Monica zdobywa współlokatorkę
Tak widzowie poznają bohaterów serialu stworzonego przez Martę Kauffman i Davida Crane'a, są to: Monica (Courteney Cox), Chandler (Matthew Perry, który zmarł w zeszłym roku, z powodu otrucia ketaminą. Przyczyna jego śmierci wróciła w tym miesiącu na pierwszy plan. Wszystko z powodu rozpoczęcia postępowania wobec lekarzy, którzy nielegalnie dostarczali substancję), Joey (Matt LeBlanc), Phoebe (Lisa Kudrow), Ross (David Schwimmer) i Rachel (Jennifer Aniston). Ta grupa dwudziestoparoletnich przyjaciół, miała zmienić wszystko.
Gdy 22. września 1994 roku, cała ekipa filmowa i widzowie przeżyli emisję pierwszego odcinku. Nikt nie mógł przewidzieć, że zostaną na tym planie jeszcze przez 10 lat, a sama seria będzie generowała miliony dolarów bezterminowo. Bo jak inaczej to określić? Friends to marka, która cały czas się liczy i mimo dostrzegalnych elementów, starzejących się bardzo źle, wciąż gromadzi ludzi każdego pokolenia. Zaś serwisy streamingowe są gotowe słono zapłacić za utrzymanie ich na swojej platformie.
Fikcja sitcomu bliżej rzeczywistości
W czasach gdy sitcomy bazowały na przedstawianiu rodzin lub młodzieży, Kauffman i Crane poszli drogą ku grupie młodych dorosłych. Każde prowadziło swoje życie osobno, lecz przyjaźń splątała wspólnie ich losy. Pozwoliło to twórcom poruszyć tematy, które do tej pory nie były chętnie wykorzystywane w telewizji. Co tworzyło okienko dla Friends, wykorzystanie tych elementów, które tworzą rzeczywistość wokół oglądających. Randkowanie, rozwody, szukanie pracy czy współlokatora oraz marzenia osób chcących czerpać z życia, na co dzień zmagających się z normalnymi sytuacjami betonowej dżungli.
Chociaż moc wydarzeń się działa w mieszkaniu, na które (w naszej, widzów rzeczywistości) nikogo z bohaterów nie byłoby stać, to ich problemy były tym, na co mógł sobie każdy pozwolić. I właśnie to bardzo niepokoiło szefostwo NBC, które nie było przekonane o świetlanej przyszłości serialu, nie widzieli materiału na stanie się hitem. Humor bazował często na sarkazmie, bywał uszczypliwy, a do tego całość była mało rodzinna w tradycyjnym sensie. To właśnie ta zmiana formuły przyciągnęła ludzi.
Zresztą wszyscy odpowiedzialni za tworzenie historii, czerpali często ze swoich własnych doświadczeń. Tym bardziej umacniając więź z widzem. Są to często detale, jak stworzenie całego gagu wokół skórzanych spodni, ale to jest ten element nadający scenie człowieczeństwa.
Legendarna obsada i goście supergwiazdy
Jak to często bywa z hitami, na początku rozmowy są prowadzone z różnymi osobami i potrafią się one zmienić w ostatniej chwili. Kto sobie dzisiaj wyobraża Rachel niegraną przez Jennifer Aniston? Początkowo miała to być Jane Schibbett, która ostatecznie było za mocno związana z innym projektem i musiała się pocieszyć rolą byłej żony serialowego Rossa. Później się zdecydowano na Courtney Cox, ale jak dzisiaj wiadomo i to nie doszło do skutku. Aktorka nie czuła postaci i wolała rolę Monici, ta zaś była przewidziana dla właśnie Aniston.
Znaną ciekawostką jest, że rola ikony serialowej kawiarni Central Perk, baristy Gunthera, była łatwo obsadzona. Tak się złożyło, że tylko on miał pojęcie na planie... O obsłudze ekspresu do kawy! Z kolei Phoebe i Chandler nie mieli być częścią paczki, tylko rolami pobocznymi. W ciągu dziesięciu lat, przez plan zdjęciowy przeszły gwiazdy najwyższego kalibru: Brad Pitt, Julia Roberts, Reese Witherspoon, George Clooney, Christina Applegate, Robin Williams, Bruce Willis, Winona Ryder czy Sean Penn. Można by tak długo wymieniać.
Zmienili nie tylko telewizję
Przyjaciele to serial, który się zestarzał. Trudno, żeby nie. 30 lat temu, kierowała ludźmi zupełnie inna wrażliwość, ale też po prostu nie było wtedy tak wielu platform do rozmów. Bywa grubiańsko, kosztem innych, czasem wyznacznikiem była reakcja żywej publiczności w studio. Mimo to, zarówno telewidzowie jak i całe medium zostały zmienione. Otworzyły się wrota na nowe tematy, dzięki czemu inni, mogli iść jeszcze dalej.
To właśnie tutaj postawiono na silne znaczenie więzi nie tylko rodzinnej. Bez sztampy potrafiono poruszyć bezpłodność, samotne macierzyństwo i inne, trudne tematy. Przyjęte trochę tak jak w życiu. Ze śmiechem w stronę nieszczęścia, bo co innego zostało? I to właśnie człowieczeństwo tak chyba rezonuje do dzisiaj. Każdy z nas widzi, jak nierealistycznie homogeniczne jest otoczenie, które realistycznie oddaje sposób kreowania treści tamtych czasów. Przedstawione uczucia, są po prostu ponad uprzedzeniami, które dyktowały biznesowe decyzje.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu