Nie będę ukrywał, że nie byłem i nie jestem przekonany do tej kontynuacji. Pierwszy sezon "13 powodów" wydawał mi się świetną, zamkniętą historią, do której nie ma większego sensu powracać. Netflix postanowił jednak, że skoro produkcja przyjęła się tak dobrze, to powstanie 2. sezon. Jego premiera odbędzie się lada moment.
Sprawa Hanny Baker nie została zamknięta. Choć wiele wątków się wyjaśniło (chyba wszystkie najważniejsze), to jednak nie każdy został pociągnięty do odpowiedzialności za wydarzenia, które poznaliśmy w 1. sezonie - poznaliśmy powody samobójstwa młodej dziewczyny i nazwiska osób, na których spoczywa wina. Druga seria "13 powodów" wystartuje zatem najwyraźniej od razu po końcówce pierwszej - przed nami rozprawa sądowa i dalsze konsekwencje poczynań licealistów.
"Kasety były tylko początkiem" zapowiada materiał i jest to zgodne z prawdą, ale czy serial naprawdę chce skierować się ku prawniczym bataliom? Odnoszę wrażenie, że zamiast tragedii i jej następstw będziemy mieli teraz do czynienia z rozdrapywaniem ran. Wiemy, że nie tylko Dylan Minnette (Clay) powróci do swojej roli, ale i Katherine Langford, która gra Hannę - możemy spodziewać się więc kolejnej dawki retrospekcji. Czy twórcom uda się utrzymać napięcie z 1. sezonu, gdy krok po kroku odkrywaliśmy prawdę? To na pewno było trudne zadanie i bardzo ciekawi mnie, czy udało się to osiągnąć. Ile jeszcze tajemnic może skrywać ta sprawa? Zapewne okaże się, że do tej pory jedynie prześlizgnęliśmy się jedynie po powierzchni.
W nocy poznaliśmy też datę premiery 2. sezonu serialu - nastąpi to 18 maja, w piątek, czyli o tradycyjnej już porze. Oprócz starej ekipy, w serialu zobaczymy też nowe postacie grane przez Anne Winters, Bryce'a Cass, Chelsea Alden, Allison Miller, Samanthę Logan, Kelli O'Hara i Bena Lawsona.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu
