Gry

Zyngi upadku ciąg dalszy, ale nadal im kibicuje

Grzegorz Marczak
Zyngi upadku ciąg dalszy, ale nadal im kibicuje
Reklama

Niesamowite jak z firmy, która przez moment była niedoścignionym wzorem jeśli chodzi o tempo rozwoju Zynga stała się kolejnym przykładem spektakularne...

Niesamowite jak z firmy, która przez moment była niedoścignionym wzorem jeśli chodzi o tempo rozwoju Zynga stała się kolejnym przykładem spektakularnego upadku.

Reklama

Firma ogłosiła niedawno redukcję ponad 500 etatów. I jest to w pewnym sensie krzyk rozpaczy. Okazało się bowiem, że mistrzowie zachęcania ludzi do klikania w linki na Facebooku nie są do końca zdolni do tego aby stworzyć dobre gry poza serwisem społecznościowym. Relacje z Facebookiem zmieniły się też na tyle znacząco, że na FB biznesu takiego jak kiedyś stworzyć się już nie da. I mamy potężny kryzys.

Mieli pomysł na wyjście z niego i zaistnienie w świecie mobilnym. Kupili za blisko 200 milionów dolarów studio developerskiej stojące za mega hitem mobilnym Draw Something - nie wiem czy pamiętacie ale swojego czasu aplikacja ta biła wszelkie rekordy popularności nie tylko jeśli chodzi o użytkowników ale również o pieniądze.

Okazuje się, jednak że OMGPOP również zostało ofiarą redukcji zatrudnienia i firma praktycznie przestała istnieć łącznie z tym, że zamknięto jej biura. Dramat? Na pewno dla OMGPOP, która mogła poczekać ze sprzedażą lub też powoli budować swoją wartość. Skusili się na pieniądze i potencjał rozwoju przy wielkiej i znanej Zyndze.


Niestety okazuje się, że to co Zynga umiała najlepiej czyli przepychanie użytkowników między jedną grą Facebookową a kolejną nie jest strategią rozwoju jaką można dłużej stosować - nie mówiąc już o tym, że absolutnie nie jest o rozwiązanie na mobile.

I teraz zacznie się druga część historii o firmie Zynga. Ta bardziej ciekawa w której albo zobaczymy ambitną walkę o przetrwanie albo koniec i spektakularny upadek. Osobiście będę kibicował Zyndze bo wierzę, że mają wolę walki o przetrwanie. Była to też jedna z nielicznych firm internetowych która wchodziła na giełdę przy wycenie chyba na poziomie 20 miliardów dolarów.

Jeśli się nie uda będzie to będzie to bardzo niedobry sygnał z branży. Inwestorzy którzy sparzyli się na takich firmach jak Facebook czy Zynga raczej nie będą przychylnym okiem patrzyli na internetowy biznes.

Reklama

Dodam od siebie, że nie powinniśmy patrzeć też na sytuację Zyngi jako na problemy całej kategorii jaką są gry społecznościowe. Są mniejsze i większe marki które nadal świetnie sobie radzą. Uważam, że ten rodzaj rozrywki nadal ma w sobie potencjał i jeszcze dużo do pokazania.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama