Dwa dni temu wybrałem się do urzędu, chciałem złożyć wniosek o nowy dowód osobisty. Wcześniej nasłuchałem i naczytałem się w mediach o problemach z no...
Dwa dni temu wybrałem się do urzędu, chciałem złożyć wniosek o nowy dowód osobisty. Wcześniej nasłuchałem i naczytałem się w mediach o problemach z nowym systemem, w rozmowie telefonicznej przeprowadzonej w lutym urzędniczka stwierdziła, że "może być różnie". Przygotowałem się zatem na armagedon i stwierdziłem, że będzie dobry materiał na AW: kolejna informatyczna klapa. I co? I nic, złożyłem wniosek.
Szczególnie nie zależało mi na posiadaniu dowodu osobistego nowego typu, gdybym złożył dokumenty w terminie, to dostałbym jeszcze starą wersję, ale należę do grona ludzi, którzy robią wszystko na ostatnią chwilę. Pod koniec lutego zadzwoniłem do urzędu z pytaniem, jak załatwić, by złożyć wniosek w miejscu zamieszkania a nie zameldowania (po zmianach, jakie nastąpiły 1 marca ten problem znika), ale usłyszałem od miłej pani w urzędzie, że najlepiej zrobię jak poczekam do marca i złożę wniosek o nowy dowód. Bez dodatkowych pism, przesyłania dokumentów z jednego miasta do drugiego itd.
Porada wydawała się sensowna, ale spytałem, czy ten system będzie działał i czy uda mi się bez problemu złożyć wniosek na początku marca. Na to pytanie miła urzędniczka odpowiedziała w szczery sposób: nie wiadomo. Stwierdziła, że wszystko może świetnie zadziałać i płynnie ruszy już w poniedziałek, ale mogą też wystąpić problemy. I to na różną skalę. Bogatszy o tę wiedzę postanowiłem zastosować się do porady i poczekać. Poniedziałek 2 marca odpuściłem. Raz, że to pierwszy dzień działania systemu, dwa, że to... poniedziałek.
W poniedziałkowy poranek włączam radio i słyszę, że nowy system nie działa. A przynajmniej sprawia problemy. W jednym mieście urzędnicy załatwiają sprawy 30% dłużej, w drugim 50%, w trzecim jest paraliż. Tvn24.pl pisał, że w Krakowie system Źródło działa bardzo wolno, polskatimes.pl pisał o setkach błędów i operacji na otwartym sercu, a fakt.pl o bublu. Trudno o lepszą rekomendację.
W środę wybrałem się do urzędu, by nie tylko złożyć wniosek (przynajmniej spróbować), ale też zrobić zdjęcia długiej kolejki, poprosić o komentarz wzburzonych ludzi i spytać urzędników dlaczego system nie działa. Z planu nici. Kolejka krótka, porusza się sprawnie, urzędniczka odebrała wniosek i zdjęcie, przybiła pieczątkę i zaprosiła za miesiąc po odbiór nowego dowodu. Na pytanie czy wszystko sprawnie działa odpowiedziała, że tak. Materiału nie będzie, ale to chyba dobrze - kraj nie doznał paraliżu z powodu nowo wdrażanej usługi informatycznej. Oczywiście mogę się mylić, urzędnicy mogą robić dobrą minę do złej gry, a za miesiąc dostanę dowód z podobizną pawiana, ale na razie nie wygląda to źle. Czyżby lekcje z przeszłości podziałały?
PS Rzecz działa się w Katowicach, w trakcie wizyty urząd przygotowywany był już do IEM 2015 ;)
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu