Nauka

Co stanie się, gdy Ziemia zderzy się z kosmicznymi obłokami? Oni już wiedzą

Jakub Szczęsny
Co stanie się, gdy Ziemia zderzy się z kosmicznymi obłokami? Oni już wiedzą
Reklama

Czy wiecie, że Ziemia wraz z całym Układem Słonecznym mogły przejść przez gęste międzygwiezdne obłoki, co mogło przyczynić się do powstania epoki lodowcowej? Takie zdarzenie mogło mieć miejsce około 7 milionów lat temu (a nawet wcześniej) i wiązało się z kompresją heliosfery.

Obłoki międzygwiezdne, które wypełniają przestrzeń między gwiazdami, składają się głównie z wodoru, niewielkiej ilości helu oraz śladowych ilości cięższych pierwiastków. Masywne chmury materii odgrywają kluczową rolę w tworzeniu nowych gwiazd, dostarczając materiałów niezbędnych do tego procesu, a także rozprzestrzeniając pierwiastki po śmierci tych, które istniały wcześniej. Ich obecność w Galaktyce przyczynia się do ciągłego cyklu narodzin i śmierci gwiazd, a ich gęstość i rozmiar różnią się znacząco w różnych miejscach.

Reklama

Polecamy na Geekweek: Naukowcy: Istnieje coś, o czym nie wiemy! Niesamowity eksperyment w CERN

W trakcie wędrówki Układu Słonecznego przez ramię Oriona Ziemia przemieszcza się przez różne obszary o różnym poziomie gęstości obłoków. Podczas tej podróży napotyka rozmaite gwiazdy i mgławice, a czasem doświadczamy subtelnych interakcji grawitacyjnych. Co prawda procesy te są bardzo powolne w skali ludzkiego życia – pełna orbita Słońca wokół centrum Galaktyki trwa około 250 milionów lat – ale skutki tych oddziaływań mogą mieć znaczenie dla klimatu naszej planety.

Zespół astronomów pod przewodnictwem Jessa A. Millera z Uniwersytetu Bostońskiego zidentyfikował dwa okresy, kiedy Ziemia i Układ Słoneczny przeszły przez gęste obłoki międzygwiezdne – 2 miliony i 7 milionów lat temu. Badania sugerują, że te obłoki były na tyle gęste, że mogły skompresować heliosferę, czyli ochronną bańkę wiatru słonecznego otaczającą nasz Układ, do wnętrza orbity Ziemi.

Wiatr słoneczny to strumień naładowanych cząstek emitowanych z korony Słońca, które przemieszczają się przez Układ Słoneczny z prędkościami od 400 do 800 kilometrów na sekundę. Kiedy ów strumień napotyka gęstsze obszary obłoków, jego oddziaływanie maleje, co może prowadzić do różnych zmian klimatycznych na Ziemi.

Wcześniejsze badania wskazywały, że takie interakcje mogły prowadzić do globalnych ochłodzeń, które przyczyniały się do powstawania epok lodowcowych. Zespół Millera, korzystając z nowoczesnych technologii, potwierdził, że takie zjawiska mogły mieć wpływ na atmosferę Ziemi, w szczególności na poziom wodoru w górnych warstwach atmosfery. I właśnie ten wodór, gdy dostaje się do dolnych warstw, tworzy cząsteczki wody, co z kolei prowadzi do zmniejszenia ilości ozonu w mezosferze.

Owe zjawiska były w stanie zmniejszyć ilość docierającego do Ziemi światła słonecznego o około 7%, co wystarczyło, by znacząco obniżyć temperatury na planecie. To zaś mogło doprowadzić do rozpoczęcia kolejnej epoki lodowcowej, wpływając na klimat i warunki życia na Ziemi. Wychodzi na to, że mamy ogromne szczęście, że żyjemy w takich, a nie innych czasach — z pewnością moglibyśmy pomarzyć o wakacjach w ciepłych krajach, gdybyśmy akurat podróżowali przez chmary materii wewnątrz kosmosu. Musimy jednak wiedzieć o tym, że taki okres na pewno nastąpi. Pytanie tylko, czy będziemy jeszcze chodzić po naszej planecie.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama