Google

Nie mogłem wybrać lepiej - Zdjęcia Google odjeżdżają konkurencji na dobre

Konrad Kozłowski
Nie mogłem wybrać lepiej - Zdjęcia Google odjeżdżają konkurencji na dobre
24

Za nami najważniejsza prezentacja tegorocznego Google I/O i choć na scenie padło wiele istotnych słów oraz zaprezentowano wiele przyszłościowych (tutaj pasuje też słowo "futurystycznych") usługi i produktów, to dla zwykłego użytkownika znaczenie mają obecnie te bardziej przyziemne sprawy. Jak zmiany w Zdjęciach Google na przykład. To zwykła usługa, dla zwykłych ludzi, a z fajerwerkami nie z tej ziemi.

Bo jak inaczej można by zareagować nawet na te funkcje, z których korzystam już teraz. Po wykonaniu kilkudziesięciu zdjęć podczas jednodniowego wyjazdu usługa automatycznie proponuje utworzenie folderu z konkretną nazwą. Pod uwagę brane są tylko najlepsze zdjęcia, pomijane są nieudane ujęcia oraz duplikaty, a jeśli sztuczna inteligencja stwierdzi, że fotek jest wystarczająco dużo, by można było podsumować to wszystko krótkim filmikiem, to to zrobi. Zdjęcia do góry nogami albo skrzywione, z wyblakniętymi kolorami lub prześwietlone - nie ma znaczenia w czym problem, bo aplikacja zaproponuje korektę. Klikam tylko raz i wszystko gotowe. To jest usługa gotowa na nasze czasy, gdy w ciągu jednego weekendu wykonujemy więcej zdjęć najmłodszym, niż niektórzy z nas mieli zrobionych fotek przez całe dzieciństwo.

Opanowanie tego bałaganu, a momentami i chaosu, to najważniejsze zadanie Zdjęć Google. A skoro podwaliny zostały już zbudowane, to przyszedł czas na drobne, acz istotne poprawki. Wdrożenie przedstawionych dziś funkcji zajęło Google całe miesiące, jeśli nie lata. Tu nic nie dzieje się przypadkiem ani z dnia na dzień. Być może niektóre z nich stały się możliwe dopiero kilka miesięcy temu, gdy na odpowiedni poziom wskoczyły algorytmy i AI opracowywane przez Googlerów. Prawdziwych terminów możemy nigdy nie poznać, ale efekty już jak najbardziej są dla nas namacalne.

Bo przecież telefonem nie fotografujemy już tylko krajobrazów, siebie i znajomych. Po smartfon sięgamy nawet wtedy, gdy potrzebujemy skanu dokumentu - nie zawsze jest czas uruchomić odpowiednią aplikację, po prostu włączamy aparat. Po wgraniu fotki dokumentu do Zdjęć Google, serwery przeanalizują ją, odpowiednio wykadrują i nawet zaoferują wyeksportowanie pliku PDF, byśmy mogli się nim podzielić z innymi. Te niewielkie nowości robią wielką różnicę. A teraz otrzymujemy jeszcze coś takiego, jak szybkie akcje - jeśli na fotce znajdzie się rozpoznana przez Google osoba, to jednym tapnięciem będzie można to zdjęcie jej wysłać.

Zdjęcia Google - poradnik użytkownika od A do Z

A ucyfrowienie naszych fotografii? Jakiś czas temu Google zaprezentowało nawet dedykowaną tej czynności aplikację - Skaner Zdjęć. Teraz, jeśli będziecie ciekawi jak naprawdę wyglądała rzeczywistość z czarno-białych zdjęć, to Zdjęcia Google wezmą sprawy w swoje ręce i wykorzystując AI pokolorują takie fotografie. Zaskakujące? I tak, i nie. Niby tego typu procesy nie są niczym nowym, ale jeśli dzieją się kompletnie automatycznie bez naszego udziału, a w dodatku są dostępne dla każdego kto ma telefon i połączenie z internetem, to czy nie można już mówić o małej rewolucji?

Tak naprawdę od kilku lat regularnie piszę o tym, co dzieje się ze Zdjęciami Google i za każdym razem coraz trudniej mi uwierzyć w to, że znów dałem się zaskoczyć. Bo co będzie następne po automatycznym kolorowaniu fotek i przycinaniu zdjęć dokumentów?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu