Natknąłem się na ciekawy artykuł z New York Post pod tytułem: „Office workers are distracting themselves to death”, czyli w moim tłumaczeniu: "pracownicy biurowi rozpraszają swoją uwagę na śmierć". Zwraca się tam uwagę na fakt, iż ludzie bardzo często odrywają się od swoich obowiązków zawodowych za sprawą… czegoś co również należy do ich obowiązków, mianowicie komunikacji z innymi ludźmi za pośrednictwem technologii. Mowa o wiadomościach email, smsach, połączeniach telefonicznych, czy nowych wiadomościach na FB, które pewnie są już bardziej prywatną częścią naszej codziennej komunikacji.
Podobno zbyt wiele rzeczy rozprasza naszą uwagę. Może pracujmy w izolatkach?
Technologia nieustannie nas rozprasza
Poza tym, że komórka lub biurowy telefon stacjonarny mogą nas regularnie wybijać z rytmu pracy, należy jeszcze wspomnieć o innym zjawisku, które powstaje już tylko w naszej głowie: potrzeba sprawdzenia czy nie mamy nowej wiadomości na poczcie, nowego smsa w telefonie, albo nowego powiadomienia na Facebooku. Sami rozpraszamy się tą myślą i przerywamy swoją pracę – takie mini uzależnienie od tych kanałów komunikacji.
Artykuł powołuje się na statystykę, według której ponad 77% amerykańskich obywateli jest w posiadaniu smartfona. Z kolei smartfony mają się przyczyniać do zabijania ich koncentracji na pracy, z czym podobno się zgadzają, jednak nikt nie ma ochoty się ich pozbywać w godzinach pracy.
Następnie możemy przeczytać wypowiedzi psychologa Larrego Rosena, który wraz z Adamem Gazzaley (neurobiolog) napisał książkę pod tytułem „The Distracted Mind: Ancient Brains in a High-Tech World”, czyli w moim tłumaczeniu: „rozkojarzony umysł: starożytne mózgi i zaawansowany technologicznie świat”.
Larry Rosen twierdzi, że nasze mózgi nie różnią się tak bardzo od tych, które były w posiadaniu jaskiniowców. Właśnie przez to mają się czuć przytłoczone przez zalewanie ich obecnością technologii ze wszystkich możliwych stron, jako że nie zostały stworzone z myślą o tak dużej ilości rozpraszających je bodźców. Przyjmuję jego tłumaczenie do wiadomości, jednak od siebie dodam, że równie dużo słyszałem na temat niesamowitej plastyczności naszego mózgu, który w skuteczny sposób potrafi szybko wytworzyć różne filtry, którymi się wspomaga w ciągu dnia (zwyczajnie ignorujemy przesadną ilość zbędnych bodźców).
Co chwilę sprawdzamy nowe powiadomienia
No nic, pozostańmy przy tym co mówi Larry Rosen, który stwierdza, iż ludzie co 15 minut sprawdzają jakieś powiadomienia, a powrót do stanu umysłu, w którym efektywnie wykonujemy swoją pracę trwa jakieś 20 minut. Pracujemy przez to gorzej i dłużej, a w międzyczasie sami doprowadzamy do sytuacji, w której mając mniej czasu na swoje zadanie, zaczynamy się stresować.
Porady jakie daje psycholog, to pozwolić aby nasz przeciążony technologią mózg mógł się uspokoić. W tym celu co 90 minut należałoby udać się np. na 10 minutowy spacer pośród natury, albo wykonywać jakieś ćwiczenia przez 10 minut. Od siebie od razu dodam, że pracowałem w różnych miejscach i wiem, że takie przerwy co 90 minut często są po prostu czymś nierealnym. Przychodzimy do pracy i musimy się jej oddać przez 8 godzin, nie licząc np. przerwy na posiłek. Nie każdy może sobie pozwolić na uprawianie medytacji co 90 minut przez 10 minut…
Dobra, pora przejść do moich autorskich pomysłów
Wydaje mi się, że mógłbym być idealnym szefem. Gdybym był właścicielem jakiegoś przedsiębiorstwa zatrudniającego sporą ilość osób, po prostu postawiłbym specjalny budynek, w którym każda osoba miałaby swoją własną… izolatkę. Wchodzimy do takiej izolatki, w której od środka nie ma ani klamek w drzwiach, ani okien, ani zegarów, ani możliwości korzystania z telefonu czy dostępu do Facebooka… i czego tam sobie jeszcze nie wymyślimy.
Zamiast tego, mamy białe ściany, białą podłogę, biały sufit… w zasadzie to wszystko jest tam koloru białego i nie ma żadnych zbędnych bodźców dla mózgu. Poza tym, panuje tam idealna cisza. Dzięki temu, każdy z moich pracowników pracowałby w sposób optymalny i bez zbędnych rozpraszaczy uwagi... Oczywiście raz na 90 minut drzwi od izolatki automatycznie by się otwierały, dzięki czemu możliwa byłaby 10 minutowa przerwa.
Jak teraz o tym myślę, zaczyna mi się wydawać, że pomyliłem idealne miejsce pracy z miejscem, w którym każdy człowiek postrada zmysły w stosunkowo krótkim czasie. No cóż, ważne że próbowałem. Może ktoś inny wpadnie na lepszy pomysł.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu