Polska

Zastanówcie się dwa razy zanim kupicie coś od Pentagrama

Kamil Ostrowski
Zastanówcie się dwa razy zanim kupicie coś od Pentagrama
109

W połowie kwietnia Gazeta Wyborcza do spółki ze Sferisem zorganizowała akcję, dzięki której za obniżoną cenę można było kupić debiutujący tablet firmy Pentagram. Akurat szukałem czegoś, na czym mógłbym przeglądać PDFy, dokumenty i robić notatki w Evernote. Nie spodziewałem się potężnego sprzętu, cen...

W połowie kwietnia Gazeta Wyborcza do spółki ze Sferisem zorganizowała akcję, dzięki której za obniżoną cenę można było kupić debiutujący tablet firmy Pentagram. Akurat szukałem czegoś, na czym mógłbym przeglądać PDFy, dokumenty i robić notatki w Evernote. Nie spodziewałem się potężnego sprzętu, cena musi robić swoje. Okazało się jednak, że było gorzej niż ktokolwiek by mógł się spodziewać.

Producenci tanich urządzeń muszą się nieco nakombinować, żeby wyróżnić się z tłumu. Kilka miesięcy temu panowała moda (może dalej panuje?) na ekrany „retinopodobne”, o bardzo wysokiej rozdzielczości. Pentagram Quadra 9.7 był napędzany zaledwie Cortexem A7, ale do spółki miał 2GB RAM, także uznałem, że do podstawowych zastosowań się nada. Uznałem błędnie, ale to był dopiero początek moich zmartwień.

Rozpoczęło się od dwóch tygodni opóźnienia. Wszystkie osoby, które zebrały pięć kuponów z Wyborczej i zarezerwowały sobie tablet otrzymały SMSa, że w związku z dużą liczba zamówień, termin odbioru zostaje przeniesiony. W zamian otrzymałem pokrowiec, którego zamek się zacinał.

Odebrałem sprzęt, odpakowałem go i przez chwilę byłem nawet zadowolony. Tablet został nieźle wykonany, nie trzeszczał i sprawiał wrażenie raczej solidnego. Poza tym ekran QXGA wyglądał naprawdę słodko, chociaż mógłby być mocniej podświetlony.

Niestety, absurdalnie niska wydajność sprawiała, że jakakolwiek praca na Quadrze była niemożliwa. Uruchomienie aplikacji zajmowało dobre kilkadziesiąt sekund, a przełączanie się między nimi kilkanaście. Dotknięcie czegokolwiek podczas gdy tablet się „namyślał” skutkowało zawieszeniem się i zapytaniem czy zamknąć daną apkę. Wspomnę jeszcze o tym, wszelkie próby zrobienia czegokolwiek podczas instalacji, albo aktualizacji programów, było zupełnie niemożliwe. Po kilku dniach męczenia się z tym złomem uznałem, że jest uszkodzony i wysłałem go na gwarancji.

 

http://www.youtube.com/watch?v=u4cBTM50F6g&feature=youtu.be

 

W imieniu Pentagrama serwisem zajmuje się firma APN Serwis. Po dosyć dziwnym procesie składania reklamacji (trzeba m.in. założyć sobie konto w serwisie, zarejestrować urządzenie i zamówić sobie samemu kuriera, podając numer klienta) w końcu przesłałem tablet. System poinformował mnie, że reklamacja została przyjęta 15.05.2013.

Czekam. Czekałem dwa tygodnie po czym zadzwoniłem. Przez niezbyt miłą panią zostałem delikatnie zrugany, że przecież dopiero dwa tygodnie minęły, a poza tym, to u nich tablet był dopiero 20.05.2013. No dobra, czekam dalej.

Po kolejnym tygodniu nie wytrzymuję i dzwonię. Słyszę, tym razem od miłej pani, że jej jest przykro, ale czekają na nowy firmware, który na dniach ma dostarczyć producent. Pytam przy okazji, ile tak w ogóle wedle warunków gwarancji mają na rozpatrzenie mojej reklamacji. 21 dni. Roboczych.

Już po rozłączeniu się nachodzi mnie myśl. Skoro nie jest to problem z bebechami, co podejrzewałem, to Pentagram dostarczył do sklepów urządzenia z oprogramowaniem, które po prostu jest do kitu. Czyli prawdopodobnie wszystkie tablety z serii zachowują się w ten sposób.

Po paru dniach nowy soft pojawia się nawet na stronie Pentagrama. Osoby, które go instalują zgłaszają poprawę, ale po jakimś czasie pojawiają się głosy, że sprzęt stał się cholernie niestabilny i wiecznie coś w nim nie działa.

W „międzyczasie” wysyłam maila bezpośrednio do działu pomocy Pentagrama z informacją, że ich serwis jest niekompetentny, a reklamacja ciągnie się w nieskończoność. Do dzisiaj nikt nie raczył mi odpowiedzieć. Napisałem im nawet wiadomość na Facebooku, też nie odpisali.

Po upływie terminu dzwonię po raz kolejny i od razu walę z grubej rury:

-Dzień dobry, moje nazwisko Ostrowski, ze sprawą taką i śmaką. Proszę mnie przełączyć do osoby, której mogę przedstawić żądanie zwrotu pieniędzy.

-Mogę prosić o numer RMA (nr zlecenia serwisowego)? – podaję numer i słyszę – Prosze chwilę poczekać. – mijają jakieś dwie minuty – Naprawa jeszcze dzisiaj zostanie zamknięta.

I faktycznie. Niedługo potem przychodzi kurier. Sek w tym, że nikt mnie nie poinformował o tym, że nie odwiezie mi sprzętu, a... fakturę i pismo, które upoważnia mnie do wymiany, albo zwrotu pieniędzy. Oczywiście muszę wrócić do sklepu, w którym kupiłem sprzęt.

Podaję pani w punkcie Active Jet (obsługują Sferisa w Szczecinie) pismo, na które patrzy wielkimi oczyma, po czym prosi o chwilkę, ponieważ musi zadzwonić do przełożonego. On z kolei dzwoni jeszcze wyżej, po czym nieogarniająca niewiasta informuje mnie, że muszę wysłać skan tego dokumentu na podany adres e-mail. Na nic tłumaczenia, na nic nalegania, oni to muszą zweryfikować, a ona nie jest do tego kompetentna.

Więc wysyłam i czekam. Znowu. Z góry zaznaczyłem, że nie będę po raz kolejny śmigał do sklepu i podałem numer konta do przelewu. Pierwszy mail poszedł 21 czerwca, pieniądze na koncie miałem 2 lipca. Żeby oddać sprawiedliwość, mała obsuwa wynikała częściowo z mojej winy – nie podałem adresu posiadacza konta.

Już po załatwieniu sprawy, będąc pełnym mieszanych uczuć (cieszyłem się, że w ogóle odzyskałem pieniądze), uznałem, że aby być zupełnie uczciwym, stworzę szansę dla zatarcia przykrego wrażenia. Wystosowałem takiego maila:

Dziękuję za szybką odpowiedź. Zapytam jeszcze, czy w związku z tymi niedogodnościami planujecie jakoś zatrzeć to wrażenie? Pytam jako szary klient czy w związku z tym, że moje 750zł było trzymane jako zakładnik przez 6 tygodni, nie mówiąc o zbieraniu tych durnych kuponów z Gazety Wyborczej, zmarnowanego czasu czy minut wydzwonionych podczas prób skonsultowania się z bożalsiępanieboże, serwisem Pentagrama, itp.

Pro-tip - kod zniżkowy będzie w sam raz. Muszę kupić jakiś inny tablet i przymierzałem się do ASUSa Transformer (nigdy więcej brania taniochy).

Pozdrawiam,
Kamil Ostrowski

To było tydzień temu. Odpowiedzi nie dostałem.

Sprawa wygląda po prostu przykro i śmierdzi szwindlem godnym 1993, a nie 2013 roku. Straciłem nieco pieniędzy, ale przede wszystkim kupę czasu i nerwów. Pentagram wciska tandetę, ich serwis jest skandaliczny (podejrzewam, że nikt nawet nie zajrzał do tej Quadry), a na deser ten brak komunikacji ze Sferisem... Ten ostatni zresztą też nie jest święty. Do tej pory Pentagram kojarzył mi się z całkiem niezłymi peryferiami do pecetów, miałem nawet kiedyś ich router. Od dzisiaj omijam szerokim łukiem, bo zdecydowanie nie mam ochoty na powtórkę z rozrywki.

PS. Polecam lekturę komentarzy na Tabletowo.pl. Nie ja jedyny miałem ciężką przeprawę z Pentagramem.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

gazetazakupywyborcza