Wyobraź sobie, że nagle zaczynają wyć syreny w całym mieście. Twój telefon wyświetla Ci powiadomienie o tym, że znajdujesz się w obszarze rażenia pocisku nuklearnego. Trudno jednoznacznie orzec jakbyśmy się zachowali w takiej sytuacji - pewne jest natomiast to, że żarty związane z takim zagrożeniem ktoś już komuś robił. Ten natomiast wprost dotyczy przejętego urządzenia domowego IoT.
Nie chciałbym zostać ofiarą takiego "żartu". W sumie, to podobny już komuś zrobiłem
The Washington Post donosi o przypadku rodziny Lyonsów, którzy padli ofiarą podobnego żartu z urządzeniem Nest w roli głównej. Kamera bezpieczeństwa produkowana przez wytwórcę popularnych rozwiązań IoT zaczęła zachowywać się dziwnie: jednak najciekawsze było to, że ostrzegała ona przed atakiem nuklearnym pochodzącym z Korei Północnej. Rodzina Lyonsów pochodząca z Kalifornii potraktowała to ostrzeżenie śmiertelnie poważnie - głównie dlatego, że brzmiało ono wiarygodnie. Wedle przekazanego komunikatu, prezydent Trump miał zostać przetransportowany do miejsca w którym będzie bezpieczny. Osoby znajdujące się w strefie rażenia miałyby mieć 3 godziny na udanie się do schronów.
Czytaj więcej: Najszybszy internet mobilny i stacjonarny 2018. Kto wygrał?
Jednak żaden ze sprzętów poza kamerką Nest nie wskazywał na zbliżające się niebezpieczeństwo. Życie innych osób toczyło się w naturalny sposób - telewizja nie donosiła o ataku, podobnie radio i internet. W mieście nie zawyły syreny, szybko odkryto, że "coś jest nie tak". Podejrzenie padło więc na kamerkę od Nest. Rodzina Lyonsów postanowiła zweryfikować informację dzwoniąc pod numer 911: funkcjonariusze tamtejszej policji potwierdzili, że nie mają wiedzy o takim niebezpieczeństwie.
Rozmowa z przedstawicielem firmy Nest wskazała możliwy scenariusz "ataku"
Zasadniczo atak rzeczywiście wystąpił, ale nie dotyczył on Stanów Zjednoczonych. Ofiarą okazała się być kamerka Nest - dane logowania niej dotyczące najprawdopodobniej wpadły w ręce cyberprzestępców. To akurat przypadki znane wytwórcy - kiedy dochodzi do kradzieży danych w innych witrynach, hakerzy próbują dostawać się za pomocą tych samych kombinacji do pokrewnych usług. Padło więc na Nest - stamtąd jest już prosta droga do przejęcia konkretnego sprzętu w domu. Najlepszą receptą na tego typu przypadki jest z reguły uwierzytelnianie dwuskładnikowe, którego rodzina Lyonsów nie wykorzystywała. Nie jest to więc bezpośrednia wina wytwórcy kamerki - jestem skłonny stwierdzić, że cała afera powstała w wyniku niefrasobliwości rodziny Lyonsów.
Polecamy: Składany telefon od Xiaomi - oto prototyp
Same "żarty" dotyczące ataków nuklearnych były w czasach największego napięcia między KRLD a USA całkiem popularne. Niektórzy wykorzystywali nagrania testowych komunikatów o zagrożeniach po to, aby wprowadzać domowników w błąd - wystarczyło uruchomić takowy w serwisie YouTube i... wkręcać domowników. Sam robiłem takie rzeczy i... w sumie nie jestem z tego dumny. Słaby żart - można bardziej się postarać. W serwisie wideo Google można znaleźć sporo nagrań z "przebiegu" takich pranków, kiedy to całe rodziny zastanawiają się "co dalej". Pewne jest to, że gdyby do takiego ataku miałby dojść - komunikaty pojawiałyby się w różnych mediach, na różne sposoby i już po chwili na ulicach zapanowałby kompletny chaos. Mimo wszystko (jak widać) bardziej prawdopodobne jest to, że nasza domowa kamerka bezpieczeństwa zostanie przejęta przez hakerów niż to, że zginiemy w ataku nuklearnym.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu