Nie od dawna wiadomo, że najlepszym modelem biznesowym dla twórców aplikacji na Androida jest tworzenie aplikacji darmowej z reklamami czy też dodatka...
Za dzieciaka bawiłem się w klikanie reklam za pieniądze. Był to tak mało dochodowy biznes, że w chwili obecnej nie byłoby nawet mowy, żebym się tym zajmował, nawet w wolnym czasie. Obejrzenie jednej reklamy pozwalało zarobić zaledwie kilka groszy, a nie było szans na oszustwo - platforma sprawdzała czas spędzony na stronie, czasem były nawet zadawane pytania kontrolne. Z czymś takim skojarzyło mi się na początku tooyoou.
Było to jednak założenie błędne, gdyż tooyoou to coś innego. O ile zarobki nie są również zbyt wysokie (chociaż na makiecie wychodzi 0,10 dolara za reklamę), to w tym przypadku reklama jest wyświetlana przy okazji. Nie musimy się na niej skupiać. Widzimy ją tylko wtedy, gdy wskoczymy na pulpit główny. Nie jest to zatem reklama inwazyjna i działa w podobny sposób co Kindle z reklamami.
Oprócz tego sam startup mówi tutaj o wartości dodanej, gdyż reklamy mają być dopasowane do użytkownika i mają to być na przykład oferty specjalne czy też kupony zniżkowe na zakupy. Tego typu reklama szczególnie może zainteresować lokalne biznesy i w rzeczywistości tooyoou może odnieść sukces. Potrzebuje jednak rozgłosu. I moim zdaniem zmiany nazwy, bo brzmi tak kosmicznie jak nasz polski, nieistniejący już chyba (domena wygasła) dooyt.com.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu