ZaradnyStudent.pl to w zasadzie serwis Q&A dla studentów, którzy chcą sprzedać lub kupić rozwiązania zadań. Dzięki poradnikom odpowiadającym na ko...
ZaradnyStudent.pl umrze z niedokrwienia. Kontent przed startem, albo klapa
Założenie jest proste. Student wchodzi na serwis, zadaje pytanie, ustala deadline oraz maksymalną cenę jaką jest gotów zapłacić za rozwiązanie swojego problemu. Standardowo widzi 20% rozwiązania, a więcej może zakupić - niekoniecznie całość, może być część. Bonusowo, eksperci mogą tworzyć poradniki rozwiązujące konkretny problem. O jakość odpowiedzi ma dbać system ocen wystawianych ich autorom.
Przyznam szczerze, gdy próbowałem połączyć studia z pracą, naprawdę rozważyłbym okazjonalne wykorzystanie takiego serwisu. Jest tylko jeden problem. W tym momencie, gdy "Jarek Bielawski, przedsiębiorca, były student, który po blisko 9-latach pracy w międzynarodowych instytucjach finansowych postanowił spróbować swoich sił w biznesie internetowym", rozpoczyna rozsyłanie informacji prasowych o serwisie na którym wieje pustką, nic nie wskazuje na to, że istnieje jakiś plan dotarcia do zainteresowanych.
Kilka pytań. Jedna odpowiedź. W Google zero "buzzu" dookoła serwisu, tam gdzie powinien się znajdować, czyli na forach i serwisach odwiedzanych przez studentów, a na samej stronie samotny klawisz "Like!". Aby ściągnąć na serwis ekspertów (czyli tych którzy na studiach uczą się, zamiast studiować ;) i poszukujących odpowiedzi, potrzebny jest jakikolwiek dowód, że włożona w odpowiedź praca przyniesie jakiekolwiek rezultaty. Aktualnie go nie ma.
Serwis ma zarabiać, na prowizji w wysokości 2,5% od wypłacanych przez ekspertów śąrodków, które zarobili na Zaradnych Studentach(pl). Ale jak na razie brak odpowiedzi, więc nie pomoże Google, brak informacji ekspertów bo brak pytań i brak pytań bo... brak odpowiedzi. Zajmuję się okazjonalnie marketingiem w sieci, choć nie uważam się za eksperta, ale naprawdę nie wiem jak zaradnystudent.pl ma zamiar uzyskać masę krytyczną.
Nawet najlepszy produkt jest skazany na porażkę, jeśli klienci o nim nie wiedzą. Nie wiem jak mieliby się dowiedzieć, choć możliwości było sporo. Choćby szybki research w sieci i na uczelniach, co stanowi największy problem dla studentów najpopularniejszych kierunków i przygotowanie z góry kontentu odpowiadającego na najpopularniejsze pytania. Niechby to były same poradniki, ale uruchamianie serwisu gdzie "kontent jest królem" bez kontentu to proszenie się o problemy.
Inną rzeczą jest, jak się sprawdzi system wykupywania części rozwiązania, w momencie gdy tak twórcy pytań i odpowiedzi będą chcieli go "ograć". Nie sądzę aby się sprawdził, ale mimo to życzę powodzenia.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu