Mobile

Zabrali mi moje HTC One M7 i dali do testów Huawei P9

Grzegorz Ułan
Zabrali mi moje HTC One M7 i dali do testów Huawei P9
53

Jak już wiecie, w naszym biurze goszczą najlepsze smartfony, jakie miały swoje premiery w tym roku. Mi w udziale do testów przypadł Huawei P9, co też mocno mnie ucieszyło. Wizualnie bardzo mi się podoba i może też trochę przypominał mi na pierwszy rzut oka mojego HTC One M7, który służy mi nieprzerwanie od 3 lat.

Jakoś do tej pory nie wpadło mi w oko nic na tyle, by zdecydować się na przeniesienie. Jest wytrzymały (bez szwanku przetrwał upadki na chodnik czy... na ścianę), aktualizację do najnowszej wersji Androida zapewniało mi forum xda-developers.com (polecam rom UBER4.9 z 6.0.1 lub z 5.0.2 MaximusHD), bateria trzymała do powrotu z biura i był szybki, znaczy tak mi się wydawało, że był, do momentu, jak wziąłem do ręki Huawei P9.

Wydawać by się mogło, że już aż tak wielkiej przepaści w doznaniach w korzystaniu nie uświadczymy, nawet w porównaniu z trzyletnimi modelami. A jednak, przepaść jest odczuwalna w każdym aspekcie.

Specyfikacja, wygląd i wykonanie

No ale zacznijmy od tego, co mamy w środku. Z pewnością osoby zainteresowane tym modelem, dokładnie już się zapoznały ze specyfikacją, przytoczę tylko dla przypomnienia pełne zestawienie i cyferki Huawei P9:

  • Wymiary: Wysokość 145 mm/Szerokość 70.9 mm/Grubość 6.95 mm
  • Waga: 144 g
  • Kolory: Tytanowy/Srebrny
  • Czytnik linii papilarnych
  • Wyświetlacz: Full HD, 5,2 cala, 1920x1080 pikseli, 427.75ppi
  • CPU: HiSilicon Kirin 955, ośmiordzeniowy (4xA72 2.5GHz, 4xA53 1.8 GHz)
  • GPU: Mali-T880
  • System operacyjny: Android 6.0
  • Interfejs: EMUI 4.1
  • PamięćRAM: 3GM
  • ROM: 32GB
  • Wejście karty pamięci: microSD, do 128 GB
  • Aparat główny: Mpx2 x 12 MP
  • Focus: Hybrid AF
  • Przysłona: f2.2
  • Lampa błyskowa: Dual Tone LED
  • Przedni aparat: Mpx8 MP
  • Sieć: GSM/HSPA/LTE Cat. 6
  • TDD LTE: B38/B39/B40
  • FDD: B1/B2/B3/B4/B5/B7/B8/B12/B17/B18/B19/B20/B26/B28
  • GSM Bands: 850/900/1800/1900
  • UMTS Bands: B1/B2/B4/B5/B6/B8/19
  • Przesył danych: do 300Mbps/50Mbps
  • Łączność: WLAN: Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac, dual-band, Wi-Fi Direct, hotspot, Bluetooth v4.2, NFC
  • USB: USB Typ C, USB Type 2.0 High Speed
  • Funkcje USB: Ładowanie, przesył danych, tatering, OTG
  • Typ SIM: Single SIM (Nano SIM + SD)

Jeśli chodzi o wykonanie, Huawei P9 w całości wykonany jest z metalu. Tylna część, to oczywiście aparat, który powstał przy współpracy z firmą Leica i poniżej czytnik linii papilarnych, który działa wyśmienicie, czytaj: błyskawicznie. Aparat pokryty jest szkłem, podobnie jak przód telefonu. Sam ekran smartfona sprawia wrażenie czarnej tafli wody, która delikatnie unosi się nad ramkami telefonu, ale to być może wyobraźnia mnie ponosi:). Ramki są przyjemnie zaokrąglone z każdej strony, przyciski, porty czy gniazdo na kartę SIM idealnie spasowane. Przyznam, że czasem łapię się na nieświadomym gładzeniu w dłoniach tych części smartfona.

Jedyną "wadą" (można się przyzwyczaić) jaką zauważyłem, jest usytuowanie głośnika. Przez pierwsze kilka dni testów, zdarzało mi się puścić jakiś filmik i wyczekiwałem na pojawienie się głosu, a ten przygłuszony był prawie całkowicie przez palec podpierający telefon.

Ekran i bateria

Wyświetlacz Full HD, charakteryzuje się szerokimi kątami widzenia, jednak często odbijający świecące obiekty, trzeba odpowiednio ekran ustawić, by mieć idealny obraz. A jest idealny, wszystko wyświetla się wyraźnie i przyjemnie dla oka, kontrast i nasycenie kolorów na najwyższym poziomie. Przed uszkodzeniami i zarysowaniami chroni natomiast Gorilla Glass 4.

Co do baterii, zastosowano tu model z pojemnością 3000 mAh, nie jest to mało i nie jest to dużo. Sporo można zarzucić jej wydajności. Bo o ile w normalnym użytkowaniu w ciągu dnia, parę telefonów, wiadomości, sprawdzenie poczty, przeglądanie pojedynczych stron czy zagranie przez kilkanaście minut w prostą gierkę, nie zrobi na niej wrażenia i do wieczora ubędzie do 50%, o tyle już przy ciągłym korzystaniu przez dłuższy czas potrafi nawet w dwie godziny pozbawić baterii 30%, po czym następuje jakby szybsze zużywanie, nawet przy normalnym korzystaniu i nie obejdzie się bez podładowania przed wyjściem z biura. Mam tu na myśli na przykład poranną prasówkę, czyli cały czas Feedly/poczta/przeglądarka/YouTube lub też w drodze do biura cały czas włączona internetowa stacja radiowa w TuneIn (1,5h). Jeśli chodzi o grzanie się telefonu, to potrafi się ciepło zrobić na pleckach przy dłuższym graniu, niezależnie czy gra jest skomplikowana, duża, mała czy prosta. Ale to raczej zrozumiały objaw, przecież wspomagane to jest też ciepłem dłoni.

System, aplikacje i wydajność

Huawei P9 wyposażono w najnowszą wersję Androida 6.0 (no prawie, już jest 6.0.1) z nakładką EMUI 4.1. Nie jest jakoś mocno naznaczona niepotrzebnymi funkcjami. Interfejs jest czytelny i przejrzysty. Nie znajdziemy tu natomiast szuflady z aplikacjami, tu również kilka dni potrzebowałem na przyzwyczajenie się - wszystkie aplikacje lądują na pulpitach. Na szczęście można je posegregować w foldery, co też od razu zrobiłem.

Z ciekawych funkcji, które znalazłem w tym smartfonie, muszę wymienić przede wszystkim czytnik linii papilarnych, który oprócz błyskawicznego odblokowania telefonu, pozwala również na przeglądanie zdjęć, bądź wysuwanie i chowanie tacki z powiadomieniami, dzięki czemu nadal w jednej dłoni możemy korzystać z aktualnej aplikacji, bez konieczności wspomagania się drugą, gdy przyjdzie jakaś wiadomość. Możemy dodać do 5 odcisków.

Niezwykle przydatna jest też opcja obsługi głosem. Wypowiadając na głos zdefiniowany zwrot, domyślnie Okay emy, telefon wybudzi się i wystarczy wtedy albo dać hasło do znalezienia telefonu - Where are you, co daje bardzo fajny głośny dźwięk z wyśpiewanym, że jestem tu, no i efekty świetlne ułatwiające znalezienie telefon, na przykład w torebce. Dodatkowe hasło call imię z książki telefonicznej, nawiąże połączenie w trybie głośnomówiącym, więc bez odrywania się od czegoś, co robimy i mamy zajęte ręce zadzwonimy szybko do wybranego kontaktu.

Równie użyteczna jest opcja przy połączeniach przychodzących, w podobnym przypadku - hasłem answer call odbierzemy rozmowę w trybie głośnomówiącym oraz odrzucimy hasłem reject call.

Ponadto można wspomnieć o menu szybkiego dostępu na zablokowanym ekranie, gdzie znajdziemy obsługę graficznych okładek, odtwarzacza muzycznego czy opcję uruchomienia latarki, kalkulatora lub aparatu. Przesunięcie palcem na odblokowanym pulpicie w dół uruchamia wyszukiwarkę zasobów telefonu, a dwukrotne stuknięcie zgięciem palca zrobi nam zrzut ekranu. Aplikacje uruchamiają się błyskawicznie, nawet kilkanaście aplikacji czy gier w pamięci nie spowalnia telefonu w żaden sposób. Niemniej wyrobiłem już sobie odruch usuwania ich z pamięci, gdyż mamy tu szybką opcję usuwania ich wszystkich naraz. Na HTC różnie to było rozwiązane, zależnie od romu, zwykle każde z osobna musiałem usuwać.

Pod naszym porównaniem Huawei P9 z Samsungiem Galaxy S7 zarzucaliście nam, że w testach Huawei P9 skorzystaliśmy z inteligentnego planu zasilania, co obniżało jego wydajność, więc przed uruchomieniem benchmarków przestawiłem tym razem na tryb normalny.

W przypadku 3DMark, było dość znaczne przekłamanie, ale i tak mocno odbiegający od wyniku Samsunga. Natomiast Antutu pokazało zbliżony rezultat. Podobnie według Waszych sugestii zrobiłem ponowny test prędkości transferu danych na różnych serwerach, wyniki były nieco lepsze, nawet na jednym z serwerów prawie dwukrotnie lepsze.

Aparat

Aparat jak już wspomniałem to owoc współpracy z firmą Leica. Mamy tutaj dwa moduły 12 Mpix z dwoma wbudowanymi sensorami RGB i monochromatycznym. RGB przechwytuje kolory, drugi natomiast odpowiada za nadanie obrazom szczegółowości. Zastosowanie dwóch tylnych aparatów umożliwia robienie bogatych w szczegóły i głębię zdjęć o nasyconych kolorach. Pod warunkiem zastosowania opcji zapisu zdjęć do formatu RAW, co pokażę poniżej. Zdjęcia robione w warunkach słabego oświetlenia również nie są problemem dla aparatu w Huawei P9.

Dzięki technologii Hybrid Focus, ostrość dostosowywana jest przy użyciu trzech metodologii pomiaru: laserowej, głębokości oraz kontrastu z automatycznym doborem najlepszej w danym momencie robienia zdjęć. Mamy tu też nową aplikację do sterowania czy szczegółowych ustawień aparatu oraz opcję wyboru trybu pracy - normalna i profesjonalna z jeszcze większą paletą opcji, w tym możliwość zapisywania zdjęć RAW. Przód to kamera 8 Mpix z autofocusem.

Jeśli chodzi o sprawowanie się przedniej i tylnej kamery, pokazywaliśmy już to Wam na żywo we wspomnianym porównaniu, jeśli film nie uruchomi się Wam w odpowiednim momencie, zaczyna się od 4m47s:

https://youtu.be/MM10723LymM?t=4m47s

W porównaniu tym podnieśliście jeszcze jeden, ostatni zarzut, co do braku włączonej stabilizacji w kamerze, więc nagrałem jeden film z włączoną stabilizacją - różnicy wielkiej nie ma, ale pamiętajmy, że jest to softwarowa stabilizacja, więc szału tu nie należało się spodziewać:

Przejdźmy zatem do samego aparatu. Przed robieniem zdjęć możemy wybrać dwa tryby - profesjonalny i zwykły, warto też zajrzeć od razu do ustawień wysuwanych z prawej strony, gdzie znajdziemy wiele opcji poprawiających jakość zdjęć, oraz z lewej, gdzie możemy wybrać dodatkowe tryby.

Poniżej pokaże efekty zastosowania tych dodatkowych motywów, a na koniec zamieszczę zdjęcia w formacie RAW, bo pojawiły się już informacje, że domyślne zapisywanie do JPEG-a traci na jakości, ilości szczegółów i odwzorowaniu barw.

Zwykłe zdjęcie (Tryb pracy normalny)

Zwykłe zdjęcie z rozmyciem (Tryb pracy normalny)

Tryb Upiększenia - poziom 6 (Tryb pracy normalny)

Tryb Monochromatyczny (Tryb pracy normalny)

Tryb HDR (Tryb pracy normalny)

Zwykłe zdjęcie - JPEG (Tryb pracy profesjonalny)

Zwykłe zdjęcie RAW--->JPEG (Tryb pracy profesjonalny)

Jak widać na załączonych obrazkach, nie ma co się bawić w jakieś dodatki, upiększacze czy inne bajery w trybie normalnym. Jeśli zależy nam na najlepszej jakości zdjęć warto od razy korzystać z trybu profesjonalnego, gdzie możemy zapisywać zdjęcia do RAW, jedna trudność tutaj, to późniejsza konieczność konwertowania ręcznego każdego ze zdjęć do JPEG.

Podsumowanie

Podsumowanie najlepiej skwitować odpowiedzią na pytanie - kupować czy nie kupować? Podstawowa kwestia tutaj to cena, a za Huawei P9 zapłacimy około 2400 zł, czyli najmniej z tegorocznych premier, a w zamian dostajemy całkiem udany sprzęt, który będzie nam długo służył. Sprawuje się do tego rewelacyjnie, jest stabilny, szybki z kilkoma ciekawymi funkcjami i ze świetnym aparatem. Do tego wykonanie i ochrona wyświetlacza z najwyższej półki przekonują mnie na tyle, bym zdecydował się na zakup tego urządzenia. Może nie za gotówkę, ale w opcji na raty, jak najbardziej temat do przemyślenia.

Bardzo podoba mi się ponadto kierunek jaki obrało Huawei rok temu wraz z premierą P8, udoskonalając swój produkt w tegorocznej wersji o unikalne rozwiązania (współpraca z Leicą) pokazując, że nadal, mimo osiągnięcie już punktu, gdzie trudno jest pokazać coś nowego największym graczom na rynku, można jeszcze czymś zaskoczyć i wyróżnić się na tej półce flagowców. Zresztą już niedługo sami będziecie mogli porównać na Antyweb z pozostałymi tegorocznymi premierami, Tomasz już szykuje dla Was szczegółową recenzję HTC 10 oraz LG G5.

Kup Huawei P9 w Empik.com. Kliknij!

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu