Felietony

Z wizytą w 9-piętrowym Tower Records w Tokio - jednym z największych sklepów muzycznych świata

Konrad Kozłowski
Z wizytą w 9-piętrowym Tower Records w Tokio - jednym z największych sklepów muzycznych świata
8

Dziewięciopiętrowy budynek stojący w dzielnicy Shibuya w Tokio od 1995 roku to bez wątpienia jeden z najważniejszych punktów na liście "muzycznego-turysty". Każde z pięter to kilkaset metrów kwadratowych pełnych regałów z kompaktami, choć nie tylko, bo jest też gdzie przysiąść i napić się kawy czy przeczytać właśnie zakupione muzyczne czasopismo.

"Muzyczna wieża" jest doskonale widoczna już z dalszej odległości, gdy będziemy zbliżać się do niej zatłoczonymi ulicami Tokio. Czy nazwa "Tower Records" jest rozpoznawalna w tej okolicy? Kilku Japończyków było w stanie wskazać mi kierunek, w którym mam się udać, choć nie będę ukrywał, że mieszkańcy Tokio wymawiają tę nazwę nieco inaczej, co z początku może być nieco mylące.

 

Charakterystyczne pomarańczowe barwy przyciągają nasz wzrok i nawet ci przyjezdni, którzy nie są zbyt zorientowani z czym Tower Records ma być kojarzone, zaglądają do środka z ciekawością. A tak naprawdę nie musimy wcale zaglądać do środka, by przekonać się z czym związany jest ta pomarańczowa wieża. Jedną z witryn zastąpił bowiem ogromny wręcz ekran, na którym oglądać można klipy muzyczne oraz zapisy wideo z koncertów zespołów z całego świata.

Zaraz po wejściu do środka uderzy nas rozmach z jakim zawartość sklepu jest prezentowana na regałach. Chwilę później to wrażenie mija, ale gdy znajdziemy się na kolejnych kondygnacjach budynku zauważymy, że zagęszczenie regałów jest tak ogromne, że ilość obecnych na półkach płyt musi być liczona z kilkoma lub nawet kilkunastoma zerami na końcu.

Generalizując można powiedzieć, że każde piętro jest odrębnym działem dla każdego z gatunków muzycznych. Naturalnie w kilku przypadkach na jednym piętrze znajdziemy więcej niż jeden gatunek, lecz ich pokrewieństwo pozwala na takie uogólnienie. Jak już wspomniałem, jedno z pięter zostało poświęcone na utworzenie kawiarni, gdzie znajdziemy wiele osób przy stolikach, z właśnie nabytymi albumami, słuchawkami na uszach i magazynami muzycznymi w rękach. Do tego klimatyczna muzyka i całkiem niezła kawa.

To co interesowało mnie najbardziej to sekcje z muzyką światową i filmową. Miałem nadzieję, że uda mi się tam znaleźć (w jak najatrakcyjniejszej cenie oczywiście) kilka albumów, które zabiorę ze sobą do kasy. Przechadzając się pomiędzy regałami zorientować się można, że na półkach znajdują się przede wszystkimi wydania lokalne, z popularnie nazywanymi "krzaczkami". W żaden sposób nie zmienia to zawartości muzycznej albumu, a tylko dodaje klimatu i czyni posiadaną przez nas płytę wyjątkową. Zdecydowałem się na zakup tylko jednej płyty. Do sklepu zawitałem jeszcze przed premierą ścieżki dźwiękowej z drugiego sezonu serialu House of Cards, więc najprawdopodobniej będę musiał wstrzymać się z jej zakupem do następnej wizyty:)

5 000 metrów kwadratowych (słownie: pięć tysięcy) pozwala na zaznaczenie w ofercie sklepu obecności płyt wielu najpopularniejszych wykonawców w bardzo ciekawy sposób. Zdarza się, że poświęcone zostają im całe regały, a na etykiecie (doskonale widocznej z dalszej odległości) obecna jest nazwa zespołu oraz czasem krótki opis.

Obsługa sklepu, choć nie mogąca pochwalić się swobodą w posługiwaniu się językiem angielskim, jest niezwykle pomocna. Najlepszym sposobem przedstawienia tego czego poszukujemy jest pokazanie okładki na telefonie, bądź wypisanie nazwy wykonawcy i tytułu albumu - wtedy będziemy mieć pewność, że Pani/Pan wyklikujący coś na komputerze szuka właśnie tego o co poprosiliśmy. W razie problemów przekręci monitor i wykorzysta... Translator Google, by zadać nam pytanie i upewnić się co do szczegółów poszukiwanego kompaktu.

Gdybym dysponował całym dniem, z pewnością spędziłbym w Tower Records znacznie więcej czasu. Niestety lista kolejnych punktów do zobaczenia pękała w szwach, więc starałem się jak najefektywniej spędzić tam każdą minutę, zrobić jak najwięcej zdjęć, by móc wybrać te najlepsze no i oczywiście odnaleźć najciekawsze nagrania.

Sklep zrobił na mnie przeogromne wrażenie i każdej osobie zakochanej w muzyce polecam wizytę w Tower Records Shibuya. Kliknięcie "Pobierz" w iTunes czy "Odtwórz" w Spotify nijak ma się do tego jakie emocje i klimat towarzyszą przy przeglądaniu kolejnych półek, zakupie płyty, rozpakowywaniu albumu i przeglądaniu dołączonej książeczki z muzyką w tle. To zupełnie coś innego.

Dewiza jest jednak prosta i uniwersalna: "No music. No life.". I tego się trzymajmy.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

muzykajaponiatokio