Google

Z Google odchodzi ważny pracownik. Trudno mu się dziwić

Maciej Sikorski
Z Google odchodzi ważny pracownik. Trudno mu się dziwić
7

Kolejny top menedżer Google postanowił odejść z firmy. Który to już w ostatnich kilku kwartałach? Lista robi się naprawdę długa, niedawno pisałem o zatrudnionej w Google X Mary Lou Jepsen - branżowe media obiegła informacja, iż podjęła ona decyzję o zmianie pracodawcy i trafi do Facebooka, konkretni...

Kolejny top menedżer Google postanowił odejść z firmy. Który to już w ostatnich kilku kwartałach? Lista robi się naprawdę długa, niedawno pisałem o zatrudnionej w Google X Mary Lou Jepsen - branżowe media obiegła informacja, iż podjęła ona decyzję o zmianie pracodawcy i trafi do Facebooka, konkretnie zespołu pracującego nad okularami Oculus Rift. Teraz decyzję o opuszczeniu korporacji z Mountain View ogłosił Patrick Pichette, człowiek odpowiedzialny za finanse internetowego giganta.

Gdy trafiłem na nagłówki informujące o odejściu Pichette'a, pomyślałem: oho, kolejny znika z Google. Szybko przypomniałem sobie wpis poświęcony temu zjawisku i zacząłem się zastanawiać, co dzieje się w internetowej firmie. Przecież Pichette to człowiek piastujący bardzo ważne stanowisko, zastąpienie go w krótkim czasie będzie trudne. Okazuje się jednak, że Google nie musi się bardzo spieszyć - CFO pozostanie na swoim stanowisku dopóki nie znajdzie się dla niego godne zastępstwo, potem nowy dyrektor finansowy będzie wdrażany przez starego w korporacyjne mechanizmy i projekty. To może potrwać nawet kilka kwartałów.

Google pewnie zależy na pomocy odchodzącego pracownika, on sam nie chce odchodzić nagle, bo nie rezygnuje z powodu choroby czy propozycji przejścia do konkurencji. Rezygnuje bo... chce skorzystać z życia. Pichette pracuje od trzech dekad, w Google spędził prawie siedem lat i z pewnością były to lata pracowite - wystarczy wspomnieć przejmowanie Motoroli i późniejsze jej sprzedawanie. A przecież w tym czasie korporacja przejęła wiele innych firm, poczyniła przeróżne inwestycje i zarobiła grube miliardy dolarów. Doglądanie takiego biznesu przez siedem lat może dać w kość.

Kolejny top menedżer Google postanowił odejść z firmy. Który to już w ostatnich kilku kwartałach? Lista robi się naprawdę długa, niedawno pisałem o zatrudnionej w Google X Mary Lou Jepsen - branżowe media obiegła informacja, iż podjęła ona decyzję o zmianie pracodawcy i trafi do Facebooka, konkretnie zespołu pracującego nad okularami Oculus Rift. Teraz decyzję o opuszczeniu korporacji z Mountain View ogłosił Patrick Pichette, człowiek odpowiedzialny za finanse internetowego giganta.

Gdy trafiłem na nagłówki informujące o odejściu Pichette'a, pomyślałem: oho, kolejny znika z Google. Szybko przypomniałem sobie wpis poświęcony temu zjawisku i zacząłem się zastanawiać, co dzieje się w internetowej firmie. Przecież Pichette to człowiek piastujący bardzo ważne stanowisko, zastąpienie go w krótkim czasie będzie trudne. Okazuje się jednak, że Google nie musi się bardzo spieszyć - CFO pozostanie na swoim stanowisku dopóki nie znajdzie się dla niego godne zastępstwo, potem nowy dyrektor finansowy będzie wdrażany przez starego w korporacyjne mechanizmy i projekty. To może potrwać nawet kilka kwartałów.

Google pewnie zależy na pomocy odchodzącego pracownika, on sam nie chce odchodzić nagle, bo nie rezygnuje z powodu choroby czy propozycji przejścia do konkurencji. Rezygnuje bo... chce skorzystać z życia. Pichette pracuje od trzech dekad, w Google spędził prawie siedem lat i z pewnością były to lata pracowite - wystarczy wspomnieć przejmowanie Motoroli i późniejsze jej sprzedawanie. A przecież w tym czasie korporacja przejęła wiele innych firm, poczyniła przeróżne inwestycje i zarobiła grube miliardy dolarów. Doglądanie takiego biznesu przez siedem lat może dać w kość.

Jasne, są osoby, które są znacznie starsze od wspomnianego menedżera (jest po pięćdziesiątce), przepracowały więcej i nadal świetnie realizują się w pracy, ale nie jest to droga dla każdego. Pichette w kilku akapitach opisał kulisy swojej decyzji i warto przeczytać ten wpis. Stwierdza w nim, że odkładanie decyzji o emeryturze i powtarzanie, że przyjdzie na nią czas nie ma sensu. Bo właściwy czas może po prostu nie nadejść. Niby oczywiste, ale chyba rośnie liczba osób, które nie zdają sobie z tego sprawy.

Pichette postanowił po rozstaniu z Google podróżować z żoną. Dzieci dorosłe, na koncie pewnie okrągła sumka, w jednej z największych firm technologicznych świata pozostawiło się ślad swojej obecności, więc można mówić o odniesieniu sukcesu zawodowego. Decyzja Pichette'a wydaje się bardzo rozsądna, chociaż wielu innych top menedżerów nie zdecydowałoby się na taki krok. Tym razem nie będę zatem zadawał pytanie o to co dzieje się w Google. Odchodzącemu CFO życzę po prostu udanych podroży.

Źródło grafiki: youtube.com

Jasne, są osoby, które są znacznie starsze od wspomnianego menedżera (jest po pięćdziesiątce), przepracowały więcej i nadal świetnie realizują się w pracy, ale nie jest to droga dla każdego. Pichette w kilku akapitach opisał kulisy swojej decyzji i warto przeczytać ten wpis. Stwierdza w nim, że odkładanie decyzji o emeryturze i powtarzanie, że przyjdzie na nią czas nie ma sensu. Bo właściwy czas może po prostu nie nadejść. Niby oczywiste, ale chyba rośnie liczba osób, które nie zdają sobie z tego sprawy.

Pichette postanowił po rozstaniu z Google podróżować z żoną. Dzieci dorosłe, na koncie pewnie okrągła sumka, w jednej z największych firm technologicznych świata pozostawiło się ślad swojej obecności, więc można mówić o odniesieniu sukcesu zawodowego. Decyzja Pichette'a wydaje się bardzo rozsądna, chociaż wielu innych top menedżerów nie zdecydowałoby się na taki krok. Tym razem nie będę zatem zadawał pytanie o to co dzieje się w Google. Odchodzącemu CFO życzę po prostu udanych podroży.

Źródło grafiki: youtube.com

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu