Chiński łazik Yutu-2, część misji Chang’e-4, zapisał się na kartach historii jako najdłużej działający pojazd na Księżycu. Ostatnie doniesienia wskazują, że od dłuższego czasu nie porusza się już po powierzchni Srebrnego Globu. Co sprawiło, że Yutu-2 "zaniemógł" i co planują z tym zrobić Chińczycy?
I'll see you on the Dark Side of The Moon
Misja Chang’e-4 rozpoczęła się w grudniu 2018 roku, gdy Chiny wysłały lądownik i łazik na niewidoczną z Ziemi (tzw. "ciemną") stronę Księżyca. 3 stycznia 2019 roku obydwa sprzęty bezpiecznie wylądowały w kraterze Von Kármán. Nie bez powodu nazwano to przełomem – nie tylko ze względu na lokalizację lądowania, ale także na wykorzystanie satelity przekaźnikowego Queqiao, który umożliwił komunikację między Ziemią a odległym łazikiem. Komunikacja z czymkolwiek na ciemnej stronie Księżyca bez takiego "przekaźnika" jest niemożliwa — po prostu.
Polecamy na Geekweek: Wielka antena na budynku AGH. Połączy Polskę z kosmosem
Yutu-2 miał działać przez trzy miesiące, ale śmigał po Srebrnym Globie ponad pięć lat i pokonał aż 1613 metrów. W porównaniu do radzieckiego Lunokhoda 1 z lat 70. czy wcześniejszego Yutu-1, chiński łazik ustanowił nowy standard trwałości. Nieśmiertelna fraza "Made in China" powinna już dawno przestać kojarzyć się z jakością dorównującą starej plastelinie.
Dlaczego Yutu-2 już się nie rusza?
Według danych z Lunar Reconnaissance Orbiter, Yutu-2 pozostaje nieruchomy od marca 2024 roku. Phil Stooke, ekspert z kanadyjskiego Institute for Earth and Space Exploration, zauważa, że łazik od początku 2023 roku poruszał się coraz wolniej – z około 40 metrów na dzień (w ujęciu księżycowym) do zaledwie kilku metrów. Początkowo podejrzewano o stan rzeczy problemy z satelitą przekaźnikowym Queqiao, ale jego serwis wcale nie przywrócił łazikowi wigoru.
Eksperci sugerują, że winne mogą być ekstremalne warunki panujące na Księżycu – promieniowanie, ogromne wahania temperatur oraz sam księżycowy regolit, który mógł "powpadać" w ruchome części i uszkodzić kluczowe mechanizmy. Możliwe również, że łazik trafił na teren, który coraz bardziej go spowalniał, aż ugrzązł całkowicie.
Co dalej?
Łazik nie łazi, ale sukces sukcesem nazwać należy. Łazik zdobył materiały mogące pochodzić z płaszcza Księżyca, co pomoże nam zbadać Srebrny Glob, gdy owe próbki odzyskamy. Dzięki radarowi penetrującemu grunt dostarczył mnóstwo danych o składzie basenu bieguna południowego — Aitken, jednego z najstarszych rejonów Księżyca.
Czytaj również: Chińska Chang’e 6 ujawnia tajemnicę Księżyca. Robi się dziwnie
Misja stanowiła także fundament dla przyszłych eksploracji. Chang’e-6, która w 2024 roku wylądowała w tym samym regionie, wykorzystała doświadczenia Yutu-2. Kolejne kroki obejmują misje Chang’e-7 i Chang’e-8, które mają być wstępem do budowy Międzynarodowej Stacji Badań Księżycowych w latach 30. tego wieku.
Chiny planują umieścić swoich pierwszych astronautów na Księżycu przed rokiem 2030. I coraz więcej wskazuje, że Amerykanie mogą nie nadążyć za rozpędzonym Państwem Środka, które już nie kradnie technologii z Zachodu. Chińczycy są już tak zaawansowani, że z powodzeniem mogą robić absolutnie swoje i mieć daleko w poważaniu działania Amerykanów. Jedynie SpaceX jakoś się broni, ale... nie całkiem. Jeżeli chodzi o komponenty wielokrotnego użytku, to SpaceX wygrywa — ale co z innymi? Tu konkurencja nie jest już tak bardzo jednostronna.
Niezależnie od tego, czyim dziełem jest Yutu-2 - oddajmy mu honory. Nawet jeśli Chińczycy nie grają z nami do jednej bramki, to i tak na tego typu osiągnięciach zyskujemy wszyscy.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu