W Polsce ceny pakietów z transferem danych nie są specjalnie wygórowane. Wielu z nas nie liczy się z oglądaniem YouTube czy Netflixa w drodze. Kiedy jakimś cudem zabraknie nam gigabajtów pod koniec miesiąca, za (dosłownie) parę złotych możemy nabyć kolejne gigabajty. Dopiero wyjazd zagranicę i korzystanie z roamingu, lokalnych WiFi, kupowanych na miejscu kart SIM i czas bez internetu podczas podróży jest kubłem zimnej wody, który uświadamia jak fajnie jest móc pobrać wszystko do pamięci urządzenia. I mam nadzieję, że już niebawem będzie to standardem...
Netflix, YouTube i Spotify w trybie offline — i nie ma mowy o nudzie!
Kiedy jesienią 2016 roku ogłoszono, że z Netflix pozwoli pobierać filmy i seriale do pamięci smartfonów i tabletów, usługa solidnie zapunktowała nawet u tych, którzy do tej pory podchodzili do usługi z dystansem. Jasne, nie wszystko działało idealnie, wiązało się też z kilkoma ograniczeniami, ale działało — i nareszcie nie trzeba było kombinować i martwić się o to, że centrum multimediów na pokładzie samolotu nie będzie miało nic, co przypadnie nam do gustu. W Spotify taka opcja dostępna jest już dawna i nie wyobrażam sobie, aby nie mieć na smartfonie co najmniej kilku ulubionych albumów. Wciąż nie doczekałem się jeszcze dedykowanej zakładki w której łatwo dotrę do utworów które mam pobrane w pamięci urządzenia, ale może i ta chwila nadejdzie.
YouTube offline to świetna sprawa. Szkoda, że lokalnie wciąż poza zasięgiem
A jako że na YouTube przybywa wysokiej jakości treści, to bardzo fajnie było skorzystać z możliwości pobrania również tamtejszych materiałów i zabrania ich ze sobą w drogę. Nie będę ściemniał — nie odrobiłem pracy domowej i bardzo (pozytywnie) się zaskoczyłem obecnością możliwości pobierania wideo za pomocą jednego stuknięcia w ekran, z poziomu aplikacji. A jako, że w ostatnich kilkunastu dniach spędziłem masę czasu w samolotach i miejscach gdzie dostęp do sieci był utrudniony — regularnie ściągałem kolejne filmiki do pamięci smartfona. I nie ma co ukrywać — to rzecz, której będzie mi bardzo brakowało. Nie tyle kiedy jestem w Polsce, bo tutaj WiFi / 3G / LTE powinny wystarczyć (no chyba, że mowa o Pendolino — ale to zupełnie inna bajka). Ale jeżeli mowa o przygotowaniu do podróży którą zaczynam z tej strony świata, o takich wygodach możemy zapomnieć — szkoda. Tym bardziej, że lista państw gdzie YouTube działa offline jest naprawdę solidna. Ale zakładam, że dostęp do szybkiego połączenia internetowego jest tam nieco bardziej problematyczny niż u nas. Więc jest jak jest...
Mam nadzieję, że dostęp offline do popularnych usług niebawem wszędzie będzie standardem
Na urlop poza smartfonem zabrałem ze sobą przenośną konsolę i Kindle. Ale dzięki zaległościom w Netflixowych nowościach, YouTube'owych materiałach, aplikacji Pocket i podcastach, właściwie nie miałem czasu do nich zajrzeć, bo... i tak nie zdążyłem w całości nadrobić zaległości ze smartfona. A prawda jest taka, że przy całym natłoku wrażeń sięgałem po nie właściwie tylko wtedy, kiedy byłem w podróży i nie miałem dostępu do sieci. Oby usług pozwalających cieszyć się ich bazą również bez dostępu do sieci było jak najwięcej, bo to naprawdę skarb. Tym bardziej, że bez internetu nie odpalimy już nawet lwiej części popularnych smartfonowych gier...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu