Pierwszy MiBand zapewnił Xiaomi czołową pozycję na rynku wearables pod względem ilości sprzedanych urządzeń. Druga generacja była zatem kwestią czasu. Co po kilku tygodniach noszenia mogę napisać o nowej opasce?
Xiaomi MiBand 2 po kilku miesiącach. Za takie pieniądze nie ma co narzekać
O opasce Xiaomi MiBand 2 pisałem już kilka tygodni temu w obszernych pierwszych wrażeniach. Niedługo potem pojawił się dość emocjonalny wpis Jakuba, który zdecydował się na zakup opaski. Teraz chciałbym uzupełnić te informacje o przemyślenia i wnioski po dłuższym użytkowaniu. Jak się okazuje, za cenę MiBanda 2 naprawdę trudno znaleźć cokolwiek lepszego, co dawałoby nam takie możliwości. Serio.
Wygląd, wykonanie i ergonomia
Opaska jaka jest, każdy widzi. Całość składa się z dwóch elementów: silikonowej opaski oraz plastikowej pastylki. Ta druga na spodzie ma pulsometr, na jednym z krótszych boków dwupinowe złącze ładowania, a na wierzchu taflę hartowanego szkła. Nie liczcie, że to uchroni urządzenie przed zarysowaniami - niestety po kilku tygodniach pojawiła się u mnie cała masa mniejszych i większych zadrapań, a nie traktowałem opaski jakoś szczególnie źle. Prosi się tutaj o zastosowanie jakiejś powłoki ochronnej typu Gorilla Glass, ale to bym zdecydowanie podniosło cenę urządzenia.
Pod taflą szkła ukryto maleńki wyświetlacz o przekątnej 0,42". Jest to monochromatyczny panel OLED, który bardzo słabo sprawdza się w słoneczne dni - wówczas praktycznie nie widać na opasce niczego. W cieniu, w pomieszczeniach i w nocy jest ok. Szkoda, że zabrakło jakiejkolwiek możliwości regulowania jasności. Możemy za to na szczęście dezaktywować automatyczne włączanie się wyświetlacza po podniesieniu nadgarstka, co natychmiast zrobiłem. O czujniku światła nie wspominam, bo w opasce za takie pieniądze nie ma co liczyć na takie udogodnienia. Pod ekranem mamy pojedynczy przycisk dotykowy, który można aktywować palcem lub wodą - jak kto woli. Delikatne stuknięcia nie są rozpoznawane w ogóle - potrzeba tutaj nieco siły. Ogólnie jednak guziczek działa względnie nieźle, więc nie ma powodów do większych narzekań.
Sama opaska jest stosunkowo wygodna, o ile tak można określić silikon. Nie miałem z nią jakiś większych problemów, nie wywoływała u mnie reakcji alergicznych, nie uwierała. Zapięcie wymaga nieco cierpliwości, ale to akurat dobrze - mniejsze ryzyko, ze w trakcie noszenia opaska się nam sama odepnie (tak zgubiłem smartbanda Sony).
Całość jest wodoszczelna i zgodna z normą IP67. Można zatem opaskę zabrać pod prysznic, wystawić pod bieżącą wodę z kranu czy zanurzyć się z nią w wannie. Nie poleca się jednak pływania z nią. Mimo wszystko zaryzykowałem - po 30 minutach w jeziorze gadżet ciągle działał.
Możliwości i pomiary
Co to potrafi? Całkiem sporo. Na ekranie opaski możemy wyświetlać: godzinę, liczbę kroków i dystans, spalone kalorie, puls, stan baterii oraz powiadomienia aplikacji (w postaci ikonki - liczba wspieranych programów regularnie rośnie). Między poszczególnymi informacjami przełączamy się za pomocą przycisku pod wyświetlaczem. Wybrane z nich możemy całkowicie wyłączyć z poziomu aplikacji.
A skoro o niej mowa, nie jest to jakoś szczególnie dopracowany produkt. Spolszczenie jest niepełne i zawiera masę błędów. Sam program też miejscami miewa kaprysy. Znajdziemy tutaj jednak najpotrzebniejsze funkcje. Przede wszystkim oczywiście aplikacja gromadzi nasze informacje o aktywności fizycznej. Może je synchronizować z usługą Google Fit, co jest dużym plusem. Ponadto MiBand 2 potrafi monitorować nas sen i rozpoznawać jego poszczególne fazy. Do dyspozycji mamy też funkcję budzenia wibracjami (wcześniej był też inteligentny budzik, ale z niewyjaśnionych przyczyn zniknął), a także tryb treningu, w którym opaska stale mierzy puls. Fajnymi dodatkami są też funkcje powiadamiania o braku aktywności przez określony czas, a także godzin ciszy, w których opaska nie będzie nam przeszkadzała.
Tutaj od razu warto wspomnieć, że posiadacze Androidów w Google Play znajdą o wiele ciekawsze, nieoficjalne aplikacje dla MiBanda 2. Mam tutaj na myśli Mi Band Tools oraz Mi Band Notify & Fitness. Obie są płatne (druga posiada wersję demo), ale cena zamyka się w 10 zł. W zamian otrzymamy znacznie szersze możliwości kontroli nad naszą opaską, w tym m.in. możliwość aktywowania stałego mierzenia pulsu, więcej opcji związanych z powiadomieniami (w MiFit możemy ustawić tylko pięć aplikacji) itp. Jeżeli oficjalny klient Was nie będzie satysfakcjonował, zdecydowanie warto skusić się na którąś z alternatyw.
Co z pomiarami? MiBand 2 jest całkiem precyzyjny. Zestawiałem go z dwoma smartwatchami: Samsungiem Gear S2 oraz Huawei Watchem. W najgorszym przypadku odchylenia sięgały tutaj 10 proc. Jak dla mnie to zdecydowanie akceptowalny wynik. Opaska nie zliczała mi kroków, kiedy pisałem na klawiaturze (a to zdarza się często w przypadku tanich wearables, bo mam nawyk trzymania nadgarstków w powietrzu), a więc zdała podstawowy test efektywności. Potem było już tylko lepiej.
Jeśli chodzi o pulsometr, nie muszę chyba nikomu tłumaczyć, że nie należy się za bardzo sugerować jego pomiarami. Nawet kilkukrotnie droższe smartwatche są pod tym względem ułomne i dają raczej poglądowe wyniki, aniżeli precyzyjne pomiary. z MiBandem 2 jest podobnie - raz pokazuje 70 uderzeń na minutę, a pół minuty później - 140. Prawdę mówiąc nie spodziewałem się, że będzie inaczej.
Ogromnym plusem opaski jest bateria. Oczywiście wiele tutaj będzie zależało od tego, jak intensywnie z niej korzystacie, oraz które funkcje macie aktywne. Ja postawiłem na plan minimum i wyłączyłem m.in. automatyczne podświetlanie ekranu, a przy tym nie korzystałem prawie w ogóle z pulsometru. Efekt? Trzy tygodnie pracy bez ładowania. Jak na urządzenie wyposażone w wyświetlacz jest to naprawdę fajny wynik, którego MiBandowi 2 mogą pozazdrościć znacznie wyżej wyceniani konkurenci.
Podsumowanie
MiBanda 2 możemy mieć już za ok. 150-180 złotych. Na chińskich serwisach co i rusz są organizowane promocje, więc wystarczy po prostu być czujnym. To naprawdę niewiele, jak za sprzęt o takich możliwościach. Nie liczcie, że będzie on precyzyjnym pulsometrem i zastąpi kilkukrotnie droższe odpowiedniki. Jestem jednak przekonane, ze zdecydowanej większości z Was wystarczy. To doskonały wybór, jeśli szukacie po prostu pierwszego wearable dla siebie i nie chcecie wydawać majątku. Po kilku miesiącach, gdy już Wam się znudzi mierzenie kroków, nie będziecie mieli wyrzutów sumienia, że 1,5 tys. złotych wyrzuciliście w błoto. A kto wie, może MiBand 2 zostanie Waszym największym przyjacielem w walce ze zbędnymi kilogramami. Założę się, że opaska Xiaomi ma już na sumieniu niejedną fałdkę tłuszczu.
Kup Xiaomi MiBand 2 w Avans.pl za 100 PLN. Kliknij!
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu