Aż trudno uwierzyć w to, że Xiaomi, jedna z gwiazd rynku smartfonów, nie ma nawet dziesięciu lat. Piszemy o tej firmie od dawna, a to pokazuje, jak szybko producentowi elektroniki udało się wejść do ścisłej czołówki tego biznesu. Po latach szybkiego wzrostu i fenomenalnego wręcz szumu informacyjnego na całym globie, przyszedł jednak czas ostrego hamowania, dały o sobie znać zarówno konkurencja, jak i źle skalkulowana wiara we własne możliwości. Ale jeden z najdroższych prywatnych biznesów świata odebrał lekcję i najwyraźniej zamierza z niej skorzystać. Firma nie skupi się wyłącznie na poprawianiu wyników - w przyszłym roku może wejść na giełdę.
Xiaomi przez jakiś czas było nazywane "najdroższym startupem świata", wycena tego biznesu znajdowała się w przedziale 40-50 mld dolarów. Potem przyszedł jednak Uber i odebrał palmę pierwszeństwa. A Chińczycy nie byli w stanie odpowiedzieć: ostatnia runda finansowania odbyła się kilka lat temu, entuzjazm związany z rozwojem tego gracza był natomiast gaszony przez doniesienia z rynku: firma nie tylko nie dobiła do granicy 100 mln smartfonów sprzedanych w jednym roku (sama postawiła sobie taki cel), ale musiała też oddać koszulkę lidera w wyścigu o prymat na chińskim i globalnym rynku:
Vivo z Oppo, TCL, ZTE czy Huawei – oto kilka powodów, dla których twórca serii Mi utracił trzecie miejsce w światowym rankingu. Szczególnie ten pierwszy wspomniany duet zniszczył marzenia o szybkim dotarciu na szczyt. W dodatku większość celów sprzedażowych musiało zostać odsuniętych w czasie. [źródło]
Firma, która chciała zdetronizować Samsunga, musiała się pogodzić z porażką tego planu. Okazało się, że sprzedaż internetowa, dzięki której wyrosła, to za mało, że trzeba stawiać na handel hybrydowy. Bogatszy o te doświadczenia, startup chce rozwijać sieć sklepów Mi Home, by dotrzeć także do tych klientów, którzy w pierwszej kolejności nie decydują się na e-commerce. Przy okazji producent zamierza podtrzymać modę na swój sprzęt, rozbudować społeczność - sklepy mogą w tym pomóc.
Producent wrócił na właściwe tory, rozwija się w Indiach, drugim pod względem wielkości rynku smartfonów, wkroczył do kilkudziesięciu państw i nie jest wyłącznie wytwórcą inteligentnych telefonów: w ofercie znajdziemy zarówno opaski sportowe, AGD, RTV, jak i sprzęt do przemieszczania się czy żarówki. Z każdym kwartałem oferta powinna być coraz większa, Xiaomi nie ukrywa swoich zamiarów na tym polu.
Aby rosnąć w kolejnych krajach i rozbudowywać ofertę, potrzebne są jednak... pieniądze. Te gracz chce ponoć pozyskać z wejścia na giełdę. Do debiutu miałoby dojść już w przyszłym roku, ponoć prowadzone są rozmowy z bankami. Firma najprawdopodobniej będzie notowana na parkiecie w Hong Kongu. Ile może pozyskać z debiutu? Oto jest pytanie. Wspomina się o kilku miliardach dolarów, ale kwestią otwartą pozostaje to, czy startupowi uda się zrealizować cel wyceny na poziomie 50 mld dolarów. Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że to żaden problem, wskazywano na znacznie wyższe poziomy, lecz sytuacja się zmieniła. I nie ma to związku z rynkiem: ten nadal rośnie, chińskie firmy są na topie - wystarczy przypomnieć, jakie wyniki wykręciła korporacja Alibaba podczas ostatniego dnia singla lub przywołać kapitalizację Tencent, które pod tym względem przebiło już nawet Facebooka. To nie w rynku leży problem...
Xiaomi musi po prostu ponownie przekonać do siebie branżę, nakręcić marketingową machinę. To bardzo istotne, ale nie zamknie tematu - potrzebny jest też rozwój technologiczny. Tu jednak pojawiły się ciekawe doniesienia: z firmą zamierza współpracować inny gigant: Baidu, czyli chiński odpowiednik Google. Owa współpraca ma się skupiać m.in. na tematach internetu rzeczy oraz sztucznej inteligencji. Wydaje się mało prawdopodobne, by skończyło się na szumnych zapowiedziach - w dzisiejszych czasach wielkie firmy muszą rozwijać się w tych kierunkach, jeśli nie chcą zostać w tyle. Na to potrzeba jednak wielkich pieniędzy, wracamy zatem do tematu IPO.
Wejście na giełdę może wiele zmienić nie tylko w firmie, ale też w branży - czy Xiaomi zrealizuje swoje buńczuczne zapowiedzi sprzed kilku lat i napędzi stracha pozostałym graczom, także tym dużym?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu