Bezpieczeństwo w sieci

Jeżeli oskarżenia o "podsłuchu" okażą się prawdą, to PlayStation punktuje, a Xbox mocno traci w moich oczach

Kamil Świtalski
Jeżeli oskarżenia o "podsłuchu" okażą się prawdą, to PlayStation punktuje, a Xbox mocno traci w moich oczach
Reklama

Pamiętacie obawy użytkowników o to, że Microsoft Kinect podsłuchuje i podgląda użytkowników? No cóż, to żaden Big Brother, ale faktem jest, że część z tych obaw mogła nie być wcale taka bezpodstawna.

Nie wiem czy pamiętacie oskarżenia i krzyki graczy po tym, jak na targach E3 pokazano Xboxa One w pierwszym wariancie. Tym, gdzie w grę nie wchodziła w ogóle wymiana gier z przyjaciółmi, tym w którym Kinect jest koniecznością itd. Nie bez powodu piszę o pierwszym wariancie — bowiem w kolejnych miesiącach sporo się zmieniło w filozofii urządzenia, a w 2019 niewielu już pamięta o tym, że X1 w ogóle dostał udoskonaloną wersję ruchowego kontrolera. Wtedy jednak dużo mówiło się o prywatności. Że nie wszyscy chcą być na ciągłym podsłuchu, nie każdy życzy sobie korzystania z takich dodatków. Wówczas to obrońcy konsoli wyciągali argumenty o tym, że przecież i tak nie rozstajemy się ze smartfonami, a... w gruncie rzeczy na to samo wychodzi, bo mają te same (a nawet więcej) sposobów, by nas śledzić i podsłuchiwać. Wygląda jednak na to, że tym razem ci narzekający mieli sporo racji.

Reklama

Byli współpracownicy Microsoftu oskarżają giganta o podsłuchiwanie rozmów graczy za pośrednictwem kontrolera Kinect

Pracownicy firm współpracujących z Microsoftem oskarżają giganta o odsłuchiwanie rozmów użytkowników, którzy korzystali z Kinecta. Naturalnie, tak samo jak w przypadku asystentów głosowych, nie miał to na celu śledzenia konwersacji i skupianiu się na poszczególnych graczach, a cały ten proces opierał się na chęci ulepszenia technologii. Microsoft (wraz ze współpracownikami) zwyczajnie pracował nad algorytmami, które pozwoliłyby bardziej naturalnie rozmawiać z konsolą.


Najbardziej niepokojące w przypadku podsłuchiwania konsolowych graczy wydają się jednak informacje o tym, że większość tych nagrań o których mowa to były dzieci — przynajmniej tak twierdzi współpracownik, który pomagał Microsoftowi w latach 2014-2015. A te, jak wiadomo, nie mogą być nagrywane — co gwarantuje Children's Online Privacy Protection Rule. W świetle prawa zatem nie można nagrywać i przechowywać nagrań użytkowników, którzy mają 13 (lub mniej) lat. W 2017 zaś zrobiono wyjątek dla nagrań z wydawaniem komend, jak chociażby wyszukiwarka. Ale to teraz, obecnie — w okresie o którym mowa, gigant z Redmond miałby to robić bezprawnie. Zapytany o tę kwestię — gigant jeszcze nie zdecydował się udzielić żadnej oficjalnej odpowiedzi.

Cóż, dobra zabawa — dobrą zabawą, ale chyba nie trzeba nikogo specjalnie przekonywać, że jeżeli faktycznie Microsoft bezprawnie dzielił się nagraniami dzieci, to mogą być z tego spore problemy. Nie ukrywam, że każda taka sprawa mnie... cieszy. Nie dlatego że jestem złośliwy w stosunku do gigantów technologicznych, a dlatego, że ma szansę przebić się do mainstreamu. A tym samym jest szansa, że przeciętny Kowalski który po prostu czasami korzysta z pewnych urządzeń i usług zastanowi się jak to właściwie działa. Kto wie, może da mu to do myślenia i będzie miał lepszą perspektywę na przyszłość? Oby!

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama