Wyszukiwarka w poczcie Gmail to najgorszy element całej tej usługi
Uwielbiam wiele aspektów Gmaila. Od najlepszego z możliwych widoku wątków, przez opcję obsługi kilku skrzynek jednocześnie, na spójności niezależnie od tego na jakim systemie i w jakiej przeglądarce się zaloguję kończąc. Ilekroć jednak mam potrzebę dotarcia do starych wiadomości, to zaczynają się schody. Dawno temu poznałem funkcję „zarchiwizuj” (i przy okazji boleśnie przekonałem się, że jeżeli wyklikam ją dla usuniętej wiadomości to jest bezużyteczną). Korzystam z niej dla ważnych wiadomości które chciałbym przechować, bo mogą się przydać. Niestety, wyszukiwanie tamtejszych maili jest bardzo nieintuicyjne. To trochę jak zabawa w kotka i myszkę, co wyjątkowo daje się we znaki na urządzeniach mobilnych.
Standardowe korzystanie z tamtejszej wyszukiwarki przeszukuje folder Odebrane oraz Zarchiwizowane wiadomości. Niby ma sens i jest wygodne, tym bardziej że przecież tuż pod wynikami widnieje dodatkowa informacja z odnośnikiem przenoszącym nas do całej reszty:
Niektóre wiadomości w Koszu lub Spamie pasują do podanych kryteriów wyszukiwania. Wyświetl wiadomości.
I może się czepiam, ale nie jest to ani wygodne, ani praktyczne, a wplatanie w to wszystko jeszcze historii rozmów z Hangoutów już w ogóle. Ale o ile na komputerze sprawa jest jeszcze szybka do przeklikania i można by uznać to za moje czepialstwo, o tyle na smartfonie wkraczamy w zupełnie nowy poziom bezsensu.
No bo właśnie: na komputerze wystarczy skorzystać ze wspomnianego polecenia (link znajduje się na frazie „Wyświetl wiadomości”). Na smartfonie takowego nie uświadczymy. Analogicznie więc wypadałoby otworzyć rozwijane menu, przejść do folderu który chcielibyśmy przeszukać i wpisać interesujące nas słowo kluczowe. Nic z tego, na smartfonie i tablecie taki zabieg wciąż będzie przeszukiwał wszystkie wiadomości. Wszystkie, w rozumieniu skrzynki odbiorczej oraz zarchiwizowanych treści.
Czy to oznacza, że nie da się na smartfonie przeszukiwać kosza? No… da się, ale tylko po wklepaniu przed frazą magicznego in:trash. Działają wszystkie zmienne, które znamy z „dużego” wydania Gmaila. Można tak przeszukiwać etykiety (label:nazwaetykiety), kategorie (np. category:updates), czy nawet spam (in:spam). I fajnie, tylko nie ma to absolutnie nic wspólnego z wygodą i intuicyjnością. I prawdopodobnie lwia część użytkowników nie ma o tym pojęcia. A Google, mimo że pytanie o to jak to działa na forach pojawia się regularnie od kilku lat, nic z tym nie robi.
Najlepsza poczta z najgorszą wyszukiwarką? Coś w tym jest. Bo choć na tę chwilę bardzo trudno byłoby mi zrezygnować z Gmaila z co najmniej kilku powodów, to często rozmawiając z ludźmi którzy pożegnali rozwiązania Google pojawia się właśnie powód przeszukiwania tamtejszych treści, które jest znacznie bardziej kłopotliwe niż w darmowych, podstawowych, aplikacjach do obsługi poczty. Że już o bardziej wypasionych narzędziach pokroju Airmail nawet nie wspomnę.
Więcej z kategorii Moje przemyślenia:
- Czy social media sprawiły, że obraziliśmy się na "zwyczajne" życie?
- Okulary AR to taka współczesna telewizja 3D. Czy tak samo skończą?
- Musk: Starlink w tym roku podwoi prędkość do 300 Mb/s i obejmie zasięgiem większość Ziemi
- Przekonanie znajomych do Signala? Good luck with that...
- W przyszłym roku TVP zaoferuje nowy, hybrydowy, dekoder