Pamiętacie zapewne jak pisałem o przypadku, w którym ojciec mało nie padł na zawał, gdy zobaczył, że jego syn przehulał mnóstwo pieniędzy kupując przedmioty w FIFA na Xboksie. Z konta uleciało 8 tysięcy dolarów - naprawdę spora suma. Nawet, gdybyśmy mówili o tysiącu złotych, to i tak byłoby to raczej sporo - nie wyobrażam sobie jak można wydać aż tyle - mimo, że również płaciłem za mikrotransakcje w grach. Nigdy jednak na taką skalę.
Wygoda ponad wszystko, bezpieczeństwo do niczego - rzecz o kartach płatniczych
Przypadek jak pewnie wiele innych. Ojciec zostawia synowi kartę płatniczą "na wszelki wypadek". Ot, brakło czegoś w lodówce, coś jest pilnie potrzebnego, a ojca nie ma, w pracy, w delegacji, gdziekolwiek. Syn, już całkiem dojrzały może odpowiedzialnie wziąć kartę i z niej skorzystać. Tym razem jednak dojrzałością się nie popisał i podłączył ją do swojego konta w usłudze Xbox Live. Efekt zaskoczył nawet samego ojca. Tłumaczenie - standardowe. "Nie wiedziałem". Chłopak cały czas sądził, iż jest to powiadomienie o jednej opłacie, którą wykonał na karcie. Cóż... po pierwsze to absolutnie nie sądzę, by syn był aż tak... głupi. Taką sumę można uzbierać tylko, gdy z premedytacją wydaje się pieniądze. Chłopak jednak stracił rachubę, myślał, że wydał mniej, a tymczasem okazało się, że upłynnił niemałą sumkę.
Zszokowany ojciec zwrócił się do Microsoftu o zwrot tych pieniędzy - on nie wiedział o takim użyciu karty i uważa, że taka kwota powinna mu zostać zwrócona. Najpierw gigant kręcił nosem, ale teraz okazuje się, że ojciec jednak odzyskał te 8 tysięcy. Microsoft zachował się honorowo, okazał się być wyrozumiały. Tylko teraz nie wiem, kto jest w tym wszystkim głupi. Microsoft właśnie, czy ojciec? Może wszyscy?
Odpowiedzialność przede wszystkim
Sytuacja hipotetyczna. Jak dam mojemu synowi moje zapałki, żeby uczył się na nich liczyć, to jak mi podpali dom... ubezpieczyciel powie mi, żebym spadał. Tłumaczenie, że ja dałem mu zapałki w innej intencji na nic się zdadzą - będę pogorzelcem bez pieniędzy z ubezpieczenia, w dodatku głupim. Wyżej wspomniany ojciec wykazał się podobnym poziomem nieodpowiedzialności, już pomijając postępowanie chłopaka, który "być może" jeszcze nie dorósł do operowania tak skomplikowanym środkiem płatniczym jak karta. Wiedząc o tym, że na karcie nie ma limitów i można wydać pieniądze do oporu nawet robiąc debet... sobie bym nie pozwolił z takiej karty korzystać. I choć proponują mi co i rusz karty "na wszelki wypadek", atrakcyjny debet na koncie, to wolę nie robić furtek sobie do głupiego zarządzania finansami, zresztą wiem co może się stać, jak kartę nieopatrznie zgubię. Już rozprawiłem się z płatnościami zbliżeniowymi, wydrapałem numer zabezpieczający kartę (wiem, nie wolno) i te trzy cyferki po prostu zapamiętałem. Zapewne nie zrobiłem wszystkiego, by moje pieniądze były absolutnie bezpieczne, ale dobre i to. O takich sytuacjach myśli się z reguły dopiero, jak zdarzy się wypadek. Ja wolę pomyśleć zawczasu.
Grafika: 1, 2
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu