Grecka mitologia mówi między innymi o Hydrze - odrażającym stworze, który posiadał niesamowite zdolności regeneracji. Unieszkodliwił, choć nie zabił H...
Państwo Islamskie dorobiło się własnego komunikatora - czyli po co odcinać łeb Hydrze?
Grecka mitologia mówi między innymi o Hydrze - odrażającym stworze, który posiadał niesamowite zdolności regeneracji. Unieszkodliwił, choć nie zabił Hydry Heros, który wziął szkaradę sposobem przy okazji używając jej wydzielin jako środka do zatruwania strzał. W przypadku ISIS alegoria jest prosta - wojownicy komunikowali się za pomocą zwykłych komunikatorów, utrudniono im to... i na ich miejsce wyrosła należąca do grupy aplikacja do komunikowania się.
Bojowników Państwa Islamskiego zgodnie z tym, jaka idea im przyświeca, rozsiało właściwie po całym świecie. Z tego powodu również należy zadbać o to, by można było się ze sobą komunikować, a jako że plany bojowników nie są raczej dobre (dla nas na pewno nie), to interesują się nimi wojska i służby walczące przeciw terrorystom. Państwu Islamskiemu Internet służy nie tylko do werbowania nowych członków, ale również koordynowania globalnych działań w ich interesie - właściwie wszystkie szeroko dostępne metody zostały już obstawione i obecnie znajdują się pod czujnym monitoringiem odpowiednich organizacji. Trzeba było wymyślić coś własnego i przy okazji bezpiecznego - to ważne.
Co ciekawe, przy okazji ataków w Paryżu udowodniono, że terroryści uzgadniali swoje działania za pomocą WhatsAppa oraz Telegrama. Zaletą wykorzystywanych wtedy aplikacji jest szyfrowanie, które nie pozwala na odczytanie wiadomości na zewnątrz - odczyt jest możliwy jedynie wtedy, gdy jesteśmy do tego uprawnieni (najprościej mówiąc - gdy wiadomość jest skierowana do nas). Terroryści organizujący ataki we Francji zadbali o bezpieczeństwo często wymieniając karty SIM, którymi się posługiwali - to z kolei miało uniemożliwić namierzenie telefonu za pomocą lokalizacji stacji bazowej, z którą się łączyło urządzenie.
W związku z naciskami rządów na Facebooka oraz powszechną debatą na temat granicy dzielącej prywatność z prewencją, utrudniono bojownikom dostęp do WhatsAppa, czym wykonano zamach na łeb alegorycznej Hydry. I co teraz? Bojownicy mają swoją platformę komunikacyjną, oczywiście również oferującą szyfrowanie. Kontrolowanie komunikacji wewnątrz tej organizacji będzie w dalszym ciągu mocno utrudnione, bowiem "Alrawi" (tak nazywa się ów komunikator) nie należy do żadnej firmy technologicznej, na którą naciski mogłyby wywierać potężne rządy walczące z terroryzmem. Aplikacja została zidentyfikowana przez organizację "Ghost Security Group".
Niech zacznie się zabawa
Co mogą zrobić giganci technologiczni, żeby zablokować działanie takich aplikacji i choćby na chwilę sparaliżować komunikację między bojownikami? Guzik mogą zrobić. Google nie ma kontroli nad Androidem (jest to jedyna platforma, na której działa ów komunikator) i nie zablokuje jej z poziomu systemu. Apple tego problemu nie ma, bo aplikacja musiałaby się pojawić w AppStore (poza tym, bojownik z iPhone'em?) O Microsofcie nie mówmy w ogóle. Doszliśmy do momentu, w którym terroryści tak mocno wycwanili się technologicznie, że dalsze działania szpiegowskie są wręcz szalenie trudne, choć nie niemożliwe. Odpowiednie zespoły przy inicjatywach walki z terroryzmem zapewne już zabrały się za łamanie zabezpieczeń tej platformy - ale nie wiadomo ile to potrwa. To, że się uda - wiem. Wszystko, co stworzył człowiek jest do złamania - pytanie tylko, ile mamy na to pieniędzy i czasu.
(Nie)prywatność
Prywatność w Sieci można osiągnąć - w prostszy lub trudniejszy sposób. Nigdy natomiast nie jesteśmy w stu procentach pewni, że nasze dane nigdzie nie wypływają. Najprościej i najlepiej byłoby komputer w pierony wyłączyć, wyciągnąć kabel i obłożyć dom aluminiową folią (dla paranoików). Tak się jednak nie da i chcąc nie chcąc... raczej jesteśmy skazani na ujawnianie mniej lub więcej danych o sobie.
Zadajmy sobie jednak pytanie dotyczące platform oferujących szyfrowanie wiadomości. Mleko już się rozlało i po tym, jak przestały być one wygodne dla bojowników ISIS, przeniesiono się na własne rozwiązanie. Czy czeka nas zmiana? Czy rządy wkurzą się na tyle, że zabronią korzystania z mechanizmów szyfrujących w komunikatorach i tym samym nastaną ciężkie czasy dla miłośników WhatsApp, czy Telegrama? Nie zdziwię się, jeżeli pewnego dnia usłyszymy o tym, że prywatność w Sieci straciła kolejny bastion. Z jednej strony jest to wymóg konieczny do zastosowania potrzebnej prewencji. Z drugiej jednak... czy to przyjemne bez mrugnięcia okiem godzić się na zabieranie nam kolejnych sfer, w których mogliśmy przynajmniej udawać, że prywatność w Internecie istnieje?
Grafika: 1, 2
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu