Starlink jest jedyną inwestycją Muska, co do której mm nie do końca entuzjastyczne podejście. Idea, aby zarzucić niebo 12000 satelitów dostarczających ludziom internet, powoduje, że pojawia się bardzo wiele pytań o bezpieczeństwo tego projektu (przypomnę, że obecnie na niebie lata około 5000 satelitów, z czego 2000 działających). Problemem może okazać się też wizualne zaśmiecenie nieba. Ale to nie koniec, ostatnio doszło do konfliktu SpaceX z naziemnymi operatorami posiadającymi licencję 5G na pasmo 12 Ghz.
Starlink chce obniżyć orbitę satelitów
Powodem konfliktu jest wniosek SpaceX do Federalnej Komisji Łączności (FCC) o zezwolenie na obniżenie orbity 2824 satelitów, które wcześniej były upoważnione do działania na wysokościach od 1110 km do 1330 km w dół do wysokości od 540 km do 570 km. To spowodowało protesty naziemnych operatorów, którzy wystąpili z kontr-wnioskiem o odrzucenie prośby SpaceX, uzasadniając to tym, że taka operacja spowoduje, że to pasmo stanie się nieużywalne dla podmiotów takich jak one.
Obniżenie orbity i zmiana kąta elewacji anten od terminali naziemnych Starlinka ma spowodować, że sygnał z urządzeń operatorów i satelitów będzie zakłócany. Jednocześnie przepisy na „ziemskie” firmy nakładają obowiązek ich uniknięcia, co może okazać się niemożliwe. SpaceX broni się, twierdząc, że po pierwsze dostawcy nie rozpoczęli jeszcze działalności w tym zakresie, więc Starlink nie za bardzo ma co zakłócać. Po drugie, SpaceX otrzymało wstępne zezwolenie na taką operację już wcześniej, a po trzecie niższa orbita ma być bezpieczniejsza, z tego względu, że operacja kontrolowanego zniszczenia satelity trwa znacznie krócej. Argumentem ostatecznym jest oczywiście podważanie wiarygodności analiz dokonanych prze przeciwników.
Operatorzy odpowiadają w podobnym tonie, twierdząc, że firma Muska sama nie przedstawiła wiarygodnych badań w tym zakresie. Jednocześnie argumentują, że satelity Muska mają przydzielony znacznie większy zakres pasma i bez 12 Ghz spokojnie sobie poradzą. Ogólnie jak widać, szykuje się spora awantura w tym zakresie, a że odbywa się w kontekście tak strategicznej technologi jak 5G oraz konfliktu chińsko-amerykańskiego na tym polu, to właściwie każde rozwiązanie jest możliwe. Nie wykluczałbym, że badania potwierdzą tezy operatorów naziemnych, ale ze względu na ich opóźnienia FCC i tak zezwoli Muskowi na ten ruch, dając mu jednocześnie dominującą pozycję na tym rynku. Byle tylko Stany utrzymały się w wyścigu związanym z rozwojem 5G.
Inwestycje w Starlinka
Tutaj dochodzimy do kolejnego ciekawego aspektu całej sprawy. Sam konflikt będzie pewnie wymagał powołania jakiejś komisji naukowej, szeregu debat i analiz tak naukowych, jak i politycznych. Ale... niezależnie od tego, kto wygra, dzięki przerzucaniu się argumentami dowiedzieliśmy się co nieco o tym, jak dziś wygląda działalność SpaceX w tym zakresie. Otóż wygląda tak, jak i pozostałe biznesy Muska, imponująco.
Według informacji podanych komisji firma wydała ostatnio 70 mln dolarów na produkcję terminali pracujących w paśmie 12 Ghz, a ich produkcja już niedługo ma osiągnąć pełną wydajność. Jeszcze bardziej imponująco wygląda kwestia produkcji samych satelitów. SpaceX osiągnęła wydolność produkcji rzędu 120 satelitów miesięcznie, co oznacza, że w ciągu 1,5 roku jest w stanie podwoić liczbę działających obiektów tego typu. Przypomnę, że Starlinki są wynoszone w zestawach po 60 szt. przez Falcony 9, co oznacza, że umieszczanie ich na orbicie na bieżąco nie jest szczególnym wyzwaniem dla firmy.
Cóż, o ile w tym wypadku do końca nie wiem komu kibicować, na pewno warto śledzić ten konflikt. Możemy przy jego okazji dowiedzieć się jeszcze wielu szczegółów dotyczących „kuchni” tego ogromnego projektu. A przecież w kolejce czeka jeszcze wniosek SpaceX o rozszerzenie pozwolenia, pozwalające umieścić Muskowi kolejne 30 tys. satelitów i to na jeszcze niższych orbitach...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu