Waga, która mierzy parametry naszego ciała, sprawdza puls, kondycję układu nerwowego i wiele więcej? Withings Body Scan nie bez powodu jest kategoryzowana jako produkt medyczny, a jednocześnie trzeba za nią słono zapłacić…
Inteligentna waga to świetna sprawa. Wyniki naszych pomiarów są automatycznie synchronizowane z aplikacją i przechowywane w chmurze. Na bazie tych danych powstają estetyczne wykresy, a my możemy jednym rzutem oka oceniać swoje postępy i wprowadzać ewentualne zmiany w stylu życia.
Na przestrzeni ostatnich lat na rynek trafiły dziesiątki tego typu produktów, z czego ceny wielu z nich zaczynają się już od zaledwie 200 złotych. Withings Body Scan to produkt z zupełnie innej półki cenowej – tej najwyższej. Waga jest w dodatku produktem medycznym, a to oznacza, że należy bezwzględnie używać jej zgodnie z dołączoną instrukcją.
Co jednak takiego Withings Body Scan ma, czego nie posiadają tanie, chińskie smart wagi?
Rozpakowywanie – ta waga ma rączkę?
Konstrukcja Withings Body Scan nieco różni się od innych produktów tego typu. Mamy tutaj bowiem dodatkową, wyciąganą, plastikową rączkę z aluminiowymi elektrodami, która ma służyć bardziej precyzyjnym i dokładnym pomiarom. Rączka łączy się z resztą konstrukcji poprzez długi przewód w oplocie – sam mechanizm zwijający kabel działa sprawnie i nie powinien sprawiać kłopotów nawet przy długotrwałym użytkowaniu.
Główna konstrukcja wagi prezentuje się już bardziej klasycznie. Wierzchnią taflę ze szkła hartowanego osadzono na platformie z tworzywa sztucznego. Całość nie ma nóżek ani nawet gumowych podkładek, co stanowi pewną niedogodność, bo przez to ślizga się na kafelkach w łazience. Niemniej zastosowanie takiej konstrukcji sprawia też, że niestraszne są mu nierówności podłoża i niezależnie od miejsca, w którym postawimy wagę, powinna ona spełniać swoją rolę.
Rzućmy okiem na wierzch. Tuż pod wgłębieniem na wspomnianą wyciąganą rączkę mamy kolorowy wyświetlacz, na którym prezentowane są wyniki pomiarów. Poniżej widoczne są poprzeczne pasy – to tutaj będziemy kłaść stopy. Tuż przy dolnej krawędzi „upchnięto” jeszcze logo Withings. Waga jest dostępna w dwóch wersjach kolorystycznych – białej i czarnej.
W zestawie otrzymujemy kabelek USB-A – USB-C do ładowania baterii, uchwyt samoprzylepny pozwalający na powieszenie rączki na ścianie (żeby mieć do niej łatwiejszy dostęp) oraz zestaw broszurek. Z samego kabelka raczej często nie będziemy korzystać, bo naładowana bateria ma wystarczyć na rok pracy. Niestety waga jest u mnie za krótko, żebym mógł to potwierdzić na własnej skórze.
Jak Withings Body Scan działa w praktyce?
Aby w pełni wykorzystać potencjał Withings Body Scan, musimy ją najpierw skonfigurować za pomocą dedykowanej aplikacji. Proces ten na szczęście nie jest szczególnie wymagający – choć może chwilę potrwać (szczególnie, jeżeli w trakcie będzie wymagana aktualizacja firmware’u). W trakcie konfiguracji będziemy musieli podać kilka informacji na swój temat, jak wiek czy wzrost.
Pomiarów dokonujemy, trzymając rączkę na wysokości pasa z kciukami umieszczonymi na metalowych czujnikach. Oczywiście nie musimy z niej korzystać za każdym razem, ale tylko w ten sposób otrzymamy najpełniejsze wyniki. Waga wykorzystuje tutaj wieloczęstotliwościową analizę impedancji bioelektrycznej (BIA), co opiera się na przesłaniu przez ciało niewielkiego i niewyczuwalnego impulsu.
W pierwszej kolejności waga rozpoznaje użytkownika. W tym momencie możemy ręcznie przełączyć się na innego skonfigurowanego członka rodziny (lub gościa), naciskając lewą lub prawą stopą w miejscu, w którym stoimy. Po chwili urządzenie zaczyna pomiar, a na ekranie pojawiają się pierwsze informacje: masa ciała (wraz z wykresem ilustrującym trend), masa tłuszczu, masa mięśni, masa trzewnej tkanki tłuszczowej (visceral fat index).
Następnie waga przechodzi do pomiaru EKG, co wymaga od nas stania w bezruchu przez 30 sekund. W tym czasie na ekranie widoczny jest uproszczony elektrokardiogram. Po pomiarze waga informuje nas o wysokości pulsu, prędkości fali serca (pulse wave velocity) oraz podaje nasz szacunkowy wiek naczyniowy (vascular age). Urządzenie jest w stanie też rozpoznać migotanie przedsionków – jeżeli takowe u nas występuje.
Na sam koniec Withings Body Scan ocenia jeszcze nasz układ nerwowy podając wynik Nerve Health Score (NHS), co ma m.in. związek z profilaktyką neuropatii.
Cały pomiar zakończony jest ekranem z informacją o prognozie pogody na dzisiejszy dzień, a także wykresem ilustrującym jakość powietrza w naszej okolicy.
Cały proces zajmuje niespełna minutę. Oczywiście jest to domyślny układ, który możemy samodzielnie dostosować za pomocą dedykowanej aplikacji – usuwając część ekranów/pomiarów lub dodając w ich miejsce inne (jak np. BMI, pomiar wody w ciele czy liczbę kroków). Niemniej sam fakt, że w zaledwie minutę możemy zmierzyć tak wiele rzeczy w swoim organizmie jest imponujący.
Skuteczność pomiarów
Część funkcji wagi, jak EKG czy ocena stanu układu nerwowego została zatwierdzona przez odpowiednie organy regulacyjne przed wprowadzeniem do sprzedaży. Dzięki temu produkt ten otrzymał status – medycznego. Sęk w tym, że nie dotyczy to wszystkich funkcji… I tutaj pojawiają się pewne zgrzyty.
Otóż waga bywa mocno niekonsekwentna. Bardzo często zdarza się, że dokonując kilku pomiarów z rzędu za każdym razem uzyskamy inne rezultaty dotyczące składu naszego ciała. I bynajmniej nie wynika to z magicznej utraty/przyrostu tkanki tłuszczowej w ciągu minuty.
Robiąc research przed napisaniem tej recenzji natknąłem się też na mnóstwo krytycznych opinii, które zwracały uwagę na nierealistyczne informacje podawane przez wagę. Ktoś miał jednego dnia 30% tkanki tłuszczowej, a innego już 9%. Ktoś inny w tydzień zyskał 30% mięśni… Takich komentarzy jest relatywnie sporo. I choć po miesiącu korzystania z urządzenia nie mogę napisać nic podobnego, mocno poddaje to w wątpliwość skuteczność wagi Withings. Zarazem też jest dość dziwne, bo ta fala krytyki nie dotyczy innych wag francuskiej marki, a przecież jest ich kilka w ofercie (a Body Scan jest tą najdroższą – czyli powinna być teoretycznie najlepsza i najskuteczniejsza).
W moim przypadku, jak dotąd, wyniki wydają się dość spójne, a zmiany na przestrzeni kolejnych dni i tygodni przekonujące. W każdym razie zauważyłem pewne prawidłowości, które wynikały ze zmian w moim stylu życia i różnych wydarzeń, które przyczyniały się do wahań w poziomie tkanki tłuszczowej czy ilości wody w organizmie. Przy czym muszę tutaj podkreślić, że dokonywałem pomiarów codziennie o tej samej godzinie, zaraz po przebudzeniu, dokładnie stosując się do instrukcji w aplikacji. Myślę, że w przypadku tego typu urządzeń jest to kluczowe. Niemniej muszę przyznać, że też natknąłem się nie raz i nie dwa na naprawdę dziwne wyniki.
Aplikacja – intuicyjna, choć ciągle po angielsku…
Rzućmy jeszcze okiem na aplikację, która niestety nie została jak dotąd przetłumaczona na język Polski. Ma też kilka męczących przypadłości, jak chociażby natrętne wyświetlanie niezbyt przydatnych powiadomień.
Warto dodać, że sama aplikacja pozwala na obsługę kilku urządzeń, a więc integruje się również ze smartwatchami Withings. Wszystkie dane są potem agregowane w jednym miejscu i mogą być synchronizowane bez problemu z zewnętrznymi platformami, jak chociażby Apple Health.
Ogółem interfejs jest stosunkowo prosty i intuicyjny. Na głównym ekranie znajdziemy (wspomniane, mało przydatne) kafelki z powiadomieniami oraz informacje o ostatnich pomiarach. Tutaj też możemy obejrzeć wykresy z trendami, a także ranking – jeżeli mamy znajomych używających produktów Withings.
Bardziej szczegółowe dane zostały zebrane na drugiej zakładce i tutaj od razu otrzymujemy powiadomienie o subskrypcji Withings+, która daje nam dostęp do dodatkowych pomiarów, raportów i programów ćwiczeń. Nie jest ona tania, bo kosztuje niespełna 500 zł rocznie. Osobiście jestem ogromnym przeciwnikiem tego typu rozwiązań – nie po to kupujemy produkt, żeby otrzymywać zaledwie część funkcji i być zmuszani do płacenia za całą resztę. Niestety jest to coraz częstsza praktyka i coraz więcej producentów idzie tym tropem.
Mamy tutaj jeszcze trzeci ekran – Achieve – i jest on głównie zorientowany na edukowanie nas w zakresie używania produktów Withings oraz śledzenie postępów w wyznaczonym celu. Tutaj również znajdziemy programy treningowe oraz żywieniowe (dostępne po wykupieniu Withings+).
Podsumowanie – Lambo wśród wag
Nie da się zaprzeczyć, że Withings Body Scan to potężne urządzenie o dużych możliwościach. Gdyby ta waga była autem, pewnie należałaby do tej najwyższej i najdroższej, luksusowej klasy.
Sęk w tym, że nie jest sama w sobie idealna. Brak konsekwencji w pomiarach i dziwne wyniki pokazywane przez produkt tej klasy są trochę rozczarowujące. Jeżeli zatem liczycie, że będzie to precyzyjne narzędzie do pomiarów ciała, które nigdy się nie myli i któremu można zaufać w 100% - rozczarujecie się. Zresztą żadne aktualnie dostępne na rynku urządzenie tego typu Wam tego na razie nie da – jeżeli ktoś twierdzi inaczej, ściemnia. Ufam jednak, że te problemy da się rozwiązać, wprowadzając konsekwentne aktualizacje oprogramowania i ulepszając algorytmy wagi, by były coraz skuteczniejsze. Sęk w tym, że póki co żadnych aktualizacji nie widziałem…
Z drugiej strony trzeba przyznać, że takich produktów na rynku konsumenckim w zasadzie nie ma. Withings Body Scan jest zatem pewnym unikatem, który łączy w sobie funkcje wagi i kilku innych urządzeń, a przy tym łączy ze smartfonem i agreguje wszystkie te dane w przyjemne dla oka wykresy. Jeżeli zgodzimy się na pewne kompromisy związane z tymi pomiarami i będziemy korzystali z wagi w ściśle określony sposób, z pewnością będzie ona stanowiła istotną wartość dodaną, jeżeli chodzi o naszą świadomość swojego ciała. A przynajmniej odzwierciedli nam pewne trendy.
- Ogromne możliwości - to kilka urządzeń w jednej obudowie
- W ciągu zaledwie minuty dokonuje kompleksowego pomiaru naszego ciała
- Czytelny, kolorowy wyświetlacz
- Bateria starcza na rok
- Niekonsekwentna w pomiarach
- Brak gumowych nóżek sprawia, że ślizga się na kafelkach
- Aplikacja po angielsku i płatna część funkcji
To jest wyrób medyczny. Używaj go zgodnie z instrukcją!
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu